Projekt wprowadzający daleko idące ograniczenia – w tym wypadku dla firm pożyczkowych – budzi ich krytykę, co nie powinno dziwić. Ale wychodzi ona nie tylko z tej branży, ale też od politycznych koalicjantów rządu.
Do końca przed ostatnim głosowaniem na czwartkowym posiedzeniu Sejmu nie było wiadomo, czy marszałek Sejmu skieruje ustawę antylichwiarską do trzeciego czytania, i do tego nie doszło. Nie pomógł apel ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry do marszałek Sejmu, że to sprawa niecierpiąca zwłoki, zwłaszcza w pogarszającej się sytuacji finansowej Polaków. Proponowane rozwiązania mają zapobiec żerowaniu na ludziach zmuszonych do uzupełniania budżetów domowych pożyczkami pozabankowymi, które z reguły oferowane są na lichwiarskich warunkach.
Czytaj więcej
Pozaodsetkowe koszty pożyczek i kredytów mają zostać ustawowo ograniczone. Będą je musieli respek...
Nie przekonuje ministra tłumaczenie, że projekt usunięto z porządku obrad z powodu braku notyfikacji Komisji Europejskiej, gdyż Ministerstwo Sprawiedliwości, faktyczny jego autor, już na etapie prac rządowych, w grudniu 2021 r., przeprowadziło jego notyfikację. Choć zainicjowany jeszcze w zeszłej kadencji, nadal nie jest uchwalony.
Przede wszystkim ustanawia on prawne pułapy tzw. pozakodeksowych kosztów pożyczki. W ocenie firm pożyczkowych, ale też np. Związku Banków Polskich w efekcie rynek tzw. chwilówek przesunie się do szarej, niekontrolowanej prawnie sfery, szkodząc także, a może zwłaszcza ich klientom.