Sektor pracy tymczasowej, który tradycyjnie reaguje dynamicznie na potrzeby rynku, obecnie odzwierciedla trwające od miesięcy spowolnienie – przyznają szefowie Polskiego Forum HR, które zrzesza czołowe firmy tej branży. Udostępniony „Rzeczpospolitej” raport PFHR za III kwartał pokazał po raz pierwszy od końca 2021 r. stagnację obrotów w usługach HR w ujęciu rocznym, co oznacza realny spadek ich wartości.
Wpłynęło na to pogorszenie koniunktury na kluczowym rynku pracy tymczasowej – wartym ok 1,9 mld zł w III kwartale br. Z jednej strony zmaga się on z mniejszym popytem na pracowników tymczasowych, zatrudnianych najczęściej (62 proc.) w przemyśle, a z drugiej – rosnącym wyzwaniem branży jest dostępność kandydatów do pracy.
Agencje zatrudnienia mają trudniej o klientów i pracowników
– Obecna sytuacja stagnacji gospodarczej nie wpływa na rynek pracy w sposób, do którego byliśmy przyzwyczajeni; nie zwiększa podaży pracowników, których nadal brakuje – zaznacza Wojciech Ratajczyk, wiceprezes Polskiego Forum HR. W dodatku, zabiegając o deficytowych kandydatów do pracy, firmy chętniej oferują im etat, co dodatkowo zmniejsza liczbę pracowników tymczasowych.
Jak jednak zauważa wiceprezes PFHR, utrzymujący się w warunkach stagnacji popyt na pracowników podyktowany jest przede wszystkim zmianami demograficznymi (w tym odchodzeniem na emeryturę fachowców z powojennego wyżu), a nie rozwojem firm. Co więcej, w części branż, na czele z motoryzacją, która jest jednym z największych odbiorców usług pracy tymczasowej, widać poważny kryzys i falę zwolnień, a praktycznie cały sektor wytwórczy od ponad roku tkwi w marazmie. To głównie efektem tego marazmu jest widoczny w danych GUS spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw w październiku (o 0,5 proc., czyli prawie o 36 tys. etatów), chociaż październikowy wzrost produkcji sprzedanej polskiego przemysłu (o 4,7 proc., licząc rok do roku) daje szansę na długo oczekiwane odbicie sektora.