Znam kilka kobiecych karier złamanych przez "karę za macierzyństwo"

Kieruję się zasadą: „nawet jeśli twoja matka mówi że cię kocha, sprawdź to” - mówi Anita Błaszczak, dziennikarka "Rzeczpospolitej", która otrzymała nagrodę Konfederacji Lewiatan za „wyznaczanie standardów dziennikarstwa ekonomicznego".

Publikacja: 23.10.2023 16:17

Anita Błaszczak

Anita Błaszczak

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Dostałaś nagrodę specjalną Konfederacji Lewiatan za „wyznaczanie standardów dziennikarstwa ekonomicznego w Polsce". Czym są według Ciebie te standardy dziennikarstwa?

Te standardy są niezmienne - sprawdzanie informacji w możliwie wielu źródłach, ostrożność w przyjmowaniu „słowa na wiarę”, weryfikowanie intencji rozmówcy. Kieruję się zasadą, którą lata temu poznałam na kursie Reutera, że „nawet jeśli twoja matka mówi, że cię kocha, sprawdź to”. Sądzę, że to jest ważne, niezależnie od rozwoju technologii, a dziś jest nawet trudniejsze - ze względu na szybkość obiegu informacji. Sprawdzanie w możliwie dużej liczbie źródeł dzisiaj, w dobie internetu stało się większym wyzwaniem niż kiedyś. W moim przypadku bardzo ważne jest szczęście do dobrych szefów dbających o wysoką jakość dziennikarstwa, zwłaszcza tych, których miałam na początku mojej pracy w Rzepie, to Danuta Walewska, która była też cudowną mentorką i „role model”, Krzysztof Bień i śp. Piotr Aleksandrowicz, który wyznaczył bardzo wysokie standardy dziennikarstwa gazety. I bardzo ich pilnował, bo każde wydanie Rzepy czytał przed wysłaniem do druku od deski do deski, analizował wykresy i  z lupą sprawdzał tabele. Dziennikarze, którzy odebrali taką szkołę, do dziś ją pamiętają. To właśnie praktyka jest kluczowa, bo nawet najlepsze kursy niewiele dadzą, gdy zdobytej tam wiedzy nie można wdrażać w praktyce. Wtedy ona będzie zanikać. Ja mogę ją stosować do dziś.

Piszesz o rynku pracy, karierach kobiet, odpowiedzialnym biznesie. Które zjawiska w tych branżach są według Ciebie najważniejsze?

Coraz ważniejsza staje się odpowiedzialność, która dotyczy nie tylko pracy dziennikarza, ale też standardów w biznesie. W obecnej sytuacji na świecie - politycznej, gospodarczej, klimatycznej, społecznej, coraz ważniejsze jest właśnie poczucie odpowiedzialności za to, co się robi lub mówi. Tę świadomość  pomagają wymuszać działania regulacyjne: unijni regulatorzy coraz częściej nie czekają na wielkie nawrócenie firm, wymuszają na nich zmiany dotyczące ochrony środowiska, klimatu. Firmy będą musiały więc być coraz bardziej przejrzyste, będą musiały się zmieniać, bo poprzeczka jest zawieszana coraz wyżej, a dzięki zwiększającym się wymaganiom wobec raportów ESG, trzeba będzie raportować coraz więcej konkretnych, porównywalnych danych, poprawiać wskaźniki, tym bardziej, że taki raport będzie musiał być zaudytowany.

Czytaj więcej

Joanna Tynor: "Branża gier jest ciekawym miejscem na karierę, bez względu na płeć"

Ja również kibicuję ESG, ale też spodziewam się kreatywnych wysiłków w obejściu tych regulacji. 

Unia Europejska również jest świadoma, że mogą być próby manipulacji i tzw. greenwashignu, dlatego dyrektywa CSRD wprowadza standardy raportowania. Poza tym nadchodzi dyrektywa nt. samego greenwashingu, gdzie trzeba będzie udowodnić, że firma naprawdę ma tak zielone produkty czy tak prośrodowiskowe standardy, jakimi chwali się w reklamach. Bardzo się cieszę z tego powodu, bo to zmusi firmy do zadbania o większą transparentność, równość płac, co zapewni  też większe szanse dla kobiet, jak też sporej grupy mężczyzn. 

Czy często spotykasz się z takimi nierównościami? Jakie rozwiązania twoim zdaniem mogłyby pomóc w wyrównaniu szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy?

Kilka razy sama spotkałam się z takim podejściem, w tym opinią, że kobieta nie potrzebuje równości płac, bo przecież ma męża, który powinien zarobić na rodzinę. Dlatego wiem, że taki problem istnieje, a wszystkim szowinistycznym szefom życzę, by byli ojcami córek, bo to mocno zmienia punkt widzenia. Natomiast same kobiety często mówią, że – obok stereotypów - rozwój kariery zawodowej utrudniają im obowiązki rodzinne. Mimo coraz lepszego podziału obowiązków domowych, pewnych spraw się nie przeskoczy, więc mamy dwucyfrową lukę płacową jako „karę za macierzyństwo”. Jeżeli firmy tego nie zrozumieją, jeśli nie będą starały się wyrównywać szans kobiet, ułatwiać im życia, dając np. młodym matkom możliwość pracy na część etatu, to same będą miały problem, bo deficyt talentów będzie się tylko pogłębiał..

Tę sytuację mogą zmienić regulacje, które już weszły albo wkrótce wejdą  w życie, w tym dyrektywa Work Life Balance, dyrektywa dotycząca równości płac czy dyrektywa dotycząca równowagi płci we władzach spółek publicznych. W perspektywie  trzech lat wymusi to na firmach ujawnianie luki placowej i zwiększenie udziału kobiet we władzach firm. Do tych zmian firmy będą się musiały przygotować, bo nie można na dwa dni przed wejściem w życie przepisów o 33-proc. udziale kobiet  w zarządzie desperacko szukać kandydatek. A przecież sami łowcy głów twierdzą, że nie brakuje kobiet bardzo dobrze do tego przygotowanych do kierowania biznesem..

Trzeba też stworzyć kobietom szansę, by w pewnym okresie kariery mogły pracować na część etatu, by łatwiej mogły pogodzić pracę z opieką nad małymi dziećmi. Znam kilka karier złamanych przez ”karę za macierzyństwo”, bo kobiety chciały dłużej zająć się dziećmi, a po dwuletniej przerwie mogły wrócić jedynie na podrzędne stanowiska. Jeśli były świetne przed urlopem macierzyńskim, to nie przestały takie być. Nasza gospodarka mogłyby skorzystać z ich potencjału, gdyby kobiety nie musiały stać przed tak ostro postawionymi dylematami: rodzina czy kariera. To zresztą może dotyczyć także mężczyzn.

Czytaj więcej

Szefowa Google Polska: "Społeczeństwo nie pomaga dziewczynkom uwierzyć, że są świetne z matematyki"

Z jakimi zjawiskami rywalizują dziś dziennikarze?

Z rosnącą konkurencją o czas, bo doba wciąż ma 24 godziny. Młodzi ludzie chętniej dziś czerpią wiedzę o świecie czy o finansach od influencerów na YT czy TikToku, nie sprawdzając nawet ich kompetencji, niż z opiniotwórczych mediów. Wiele informacji jest też dziś przekazywanych w mediach społecznościowych – świetnie, ale gdy liczy się najgorętszy news, niekoniecznie sprawdzony, a nawet fakenews, to mamy często chaos informacyjny. To wyzwanie, zwłaszcza dla młodszych pokoleń, które chłoną z ust influencerów opinie podawane jako informacje. Istnieje więc ryzyko, że nawet jeśli jako dziennikarze będziemy dbać o wysokie standardy, to dla coraz węższej grupy. Ogromną rolę mają tu szkoły i nauczyciele, bo to oni mogą nasze dzieci uczyć analizy danych i krytycznego myślenia.

Gdy zastanowić się, co będzie naszą przewagą konkurencyjną wobec sztucznej inteligencji, to nie tylko moim zdaniem będzie to analiza danych i krytyczne myślenie. Dlatego trzeba zadbać o dobrą jakość nauczycieli, czyli o dobre płace, ale też właściwą selekcję do zawodu. To jest kluczowe, nie mamy dużo czasu, by zadbać o dobrą jakość edukacji, a mam wrażenie, że żadna z partii nie podchodzi do tego naprawdę poważnie. Nie możemy sobie pozwolić na pozostawienie przyszłości w rękach influencerów. 

Czytaj więcej

Prezeska Orange Polska Liudmila Climoc: "Kobiety muszą uczyć się pewności siebie"

Masz ponad 20 lat doświadczenia zawodowego, w jakim kierunku idą twoim zdaniem zmiany w zawodzie?

Na pewno zmiany idą w kierunku większej wszechstronności, kiedyś był podział na dziennikarzy telewizyjnych, prasowych, radiowych, dziś to się wymienia. Dziennikarz powinien umieć przygotować filmik, nagrać rozmowę, poprowadzić debatę, zarządzać swoją obecnością w social mediach, im więcej takich kompetencji, tym lepiej. To nie pozwala się nudzić. Nawet „Rzeczpospolita” ma swój podcast i rozmowy wideo. Jest jedna obawa, że media funkcjonujące 24 godziny na dobę ograniczają czas na zdobywanie wiedzy, selekcjonowanie źródeł informacji jest coraz trudniejsze, bo tych źródeł jest bardzo dużo.

Dziennikarz żyje w wielkim napięciu, bo cały czas coś się dzieje, dziennikarze zawsze chcą być przed wydarzeniami, a teraz źródła informacji są dostępne całą dobę. Możemy więc tylko gonić za newsami, albo też starać się naświetlić czytelnikom szerszy kontekst, wyjaśniać zjawiska, przypominać, z czego to wynika, jakie mogą być skutki. Ludzie są zagubieni w zalewie różnych danych, sprzecznych niekiedy informacji (w dodatku manipulowanych czasem przez polityków), z których niewiele wynika. Ich znaczenie pokazuje dopiero szerszy kontekst. Przykładem są tu dane o inflacji, gdy zaczęła spadać, niektóre media obwieściły, że to ceny spadają… Naszą rolą jako dziennikarzy ekonomicznych jest łączenie kropek, by pokazać pełny obraz.

Dostałaś nagrodę specjalną Konfederacji Lewiatan za „wyznaczanie standardów dziennikarstwa ekonomicznego w Polsce". Czym są według Ciebie te standardy dziennikarstwa?

Te standardy są niezmienne - sprawdzanie informacji w możliwie wielu źródłach, ostrożność w przyjmowaniu „słowa na wiarę”, weryfikowanie intencji rozmówcy. Kieruję się zasadą, którą lata temu poznałam na kursie Reutera, że „nawet jeśli twoja matka mówi, że cię kocha, sprawdź to”. Sądzę, że to jest ważne, niezależnie od rozwoju technologii, a dziś jest nawet trudniejsze - ze względu na szybkość obiegu informacji. Sprawdzanie w możliwie dużej liczbie źródeł dzisiaj, w dobie internetu stało się większym wyzwaniem niż kiedyś. W moim przypadku bardzo ważne jest szczęście do dobrych szefów dbających o wysoką jakość dziennikarstwa, zwłaszcza tych, których miałam na początku mojej pracy w Rzepie, to Danuta Walewska, która była też cudowną mentorką i „role model”, Krzysztof Bień i śp. Piotr Aleksandrowicz, który wyznaczył bardzo wysokie standardy dziennikarstwa gazety. I bardzo ich pilnował, bo każde wydanie Rzepy czytał przed wysłaniem do druku od deski do deski, analizował wykresy i  z lupą sprawdzał tabele. Dziennikarze, którzy odebrali taką szkołę, do dziś ją pamiętają. To właśnie praktyka jest kluczowa, bo nawet najlepsze kursy niewiele dadzą, gdy zdobytej tam wiedzy nie można wdrażać w praktyce. Wtedy ona będzie zanikać. Ja mogę ją stosować do dziś.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
USA: Rynek pracy osłabł, ale recesji nie widać
Rynek pracy
Koniec fali zwolnień. Pracodawcy chcą więcej zatrudniać
Rynek pracy
Wraca rynek pracownika. Zwolnienia grupowe już nie takie straszne
Rynek pracy
Nowe regulacje dla cudzoziemców. Przybędzie pracy na czarno?
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Rynek pracy
Imigranci uzupełnią, a nie wypełnią rynek pracy w Polsce
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki