Istotne zmiany w „Kredycie na start”

Dostęp do tanich kredytów będzie bardziej limitowany, ale za to będzie można z nich dłużej korzystać.

Publikacja: 01.03.2024 03:00

Dostęp do tanich kredytów będzie bardziej limitowany

Dostęp do tanich kredytów będzie bardziej limitowany

Foto: Adobe Stock

Ostateczny kształt programu „Kredyt na start” będzie się różnił od zaprezentowanego w styczniu projektu – powiedział Krzysztof Kukucki, wiceminister rozwoju i technologii, na debacie zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą”. Nie podał wielu szczegółów, ale i tak te zapowiedzi zelektryzowały rynek.

Nowe propozycje kredytów hipotecznych

Najwięcej emocji i domysłów wzbudziła wypowiedź o propozycji, „by z darmowych kredytów, oprocentowanych na zero procent, mogły korzystać osoby gorzej sytuowane, na granicy zdolności kredytowej, które są gotowe partycypować w kosztach np. TBS”. Nie wiadomo bowiem, jak to rozumieć.

Z jednej strony można to interpretować jako poszerzenie dostępu do programu – o osoby tzw. niebankowalne, tj. takie, które w zwykłych warunkach nie byłoby stać na hipotekę ze względu na zbyt niskie dochody. Być może państwo chciałoby je bardziej wesprzeć, np. proponując kredyt z zerowym oprocentowaniem, ale w ograniczonym zakresie – tj. w ramach budownictwa społecznego.

Czytaj więcej

Rząd ma nowy pomysł na kredyt hipoteczny zero procent. Wiemy jaki

Z drugiej jednak strony nowe podejście resortu może sygnalizować w ogóle ograniczenie dostępu do „Kredyt na start”. – Być może kryje się za tym zapowiedź obniżenia zaproponowanego wcześniej kryterium dochodowego, tak by program był skierowany głównie do osób będących na granicy zdolności kredytowej – zastanawia się Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.

– Podczas konsultacji społecznych padało wiele głosów, że „Kredyt na start” nie powinien być tak łatwo dostępny i tak hojny, jak to wynikało ze styczniowych założeń – komentuje też Bartosz Turek, główny analityk HREIT. Zdaniem Turka może więc chodzić o wprowadzenie bardziej restrykcyjnych kryteriów dochodowych. Jakich? – Ja postulowałbym urealnienie tych limitów do takiego poziomu, by pomoc państwa była skierowana do tych, którzy tego naprawdę potrzebują. Oczywiście ustalenie granicy zdolności kredytowej jest trudne, ale moim zdaniem dobrym punktem odniesienia może być tu średnie wynagrodzenie w kraju - analizuje Turek.

Założenia programu „Kredyt na start”

Nowy rządowy program wsparcia Polaków w zakupie własnego mieszkania ma ruszyć w drugiej połowie 2024 r. Według przedstawionych w styczniu założeń, dzięki dopłatom z budżetu państwa kredyty mieszkaniowe będę bardzo nisko oprocentowane – od zera procent dla rodzin wielodzietnych do 1,5 proc. dla tzw. singli. Warunkiem uzyskania dopłat do rat ma być kryterium dochodowe. To 10 tys. zł brutto miesięcznie dla singli, 18 tys. zł dla dwuosobowego gospodarstwa domowego, 23 tys. zł dla trzyosobowego, 28 tys. zł dla czteroosobowego i 33 tys. zł dla pięcioosobowej lub większej rodziny.
Wysokość kredytu ma nie być limitowana, ale dopłata byłaby naliczana tylko od określonej wysokości tego kredytu – od 200 tys. do 600 tys. zł w zależności do wielkości rodziny.

Spadek atrakcyjności kredytów

Obecnie przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw to niemal 7,8 tys. zł brutto na miesiąc, czyli ok. 5,6 tys. zł netto. W styczniowej propozycji limit dochodów dla singli wynosił 10 tys. brutto na miesiąc, a np. dla rodziny z jednym dzieckiem – 23 tys. zł.

Czy nowe ewentualne kryteria mogą być mocno wykluczające? – Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że nawet osoby o dochodach ponad limit będą mogły sięgnąć po „Kredyt na start”, tyle że dopłaty z budżetu państwa mają być odpowiednio pomniejszane. Im ktoś bardziej zamożny, tym taki kredyt staje się mniej atrakcyjny – zaznacza Sadowski.

Czytaj więcej

Młodzi na 50 metrach. Dwa pokoje na start

– Zrozumiałe byłoby niezadowolenie osób, które nie mogłyby w pełni korzystać z dobrodziejstw rządowych programów mieszkaniowych – komentuje Turek. – Ale takie programy muszą być dobrze zaadresowane, by nie zniekształcać rynku – zaznacza ekspert. I przypomina, że w ramach programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” ok. 25–50 proc. sprzedaży trafiło do osób, które bez tej pomocy nie miałyby wystarczającej zdolności kredytowej.

Pomoc przez cztery lata

Za to zupełnie bez żadnych kontrowersji, a odwrotnie – z dużym zadowoleniem – przyjęta została zapowiedź wiceministra Kukuckiego, że program „Kredyt na start” będzie działał nie przez rok czy półtora, ale przez cztery lata.

– To bardzo dobra wiadomość – zaznacza Robert Chojnacki, prezes redNet 24. – Wygaszony w styczniu program „Bk 2 proc.” zdemolował rynek. Zanim wystartował, na mieszkania rzucili się spekulanci, wykupując lokale, które mogli potem sprzedać drożej na tani kredyt. Gdyby nowy program dopłat miał obowiązywać tylko przez kilkanaście miesięcy, scenariusz byłby podobny – dodaje. Według prezesa Chojnackiego czteroletnia perspektywa ostudzi zapał spekulantów, powstrzyma wyścig po mieszkania. – Także kupujący będą rozważniej podejmować decyzje, wiedząc, że nie muszą się spieszyć – wyjaśnia.

Czytaj więcej

Rośnie apetyt Polaków na mieszkania. Rosną też ceny

– Tak długi okres rządowego wsparcia pozwoli lepiej zaplanować i przygotować się do transakcji, zarówno deweloperom, jak i klientom. I powinno to uchronić rynek przed krótkotrwałą, wysoką falą popytową, która mogłaby doprowadzić do kolejnego, szybkiego wzrostu cen mieszkań – podkreśla też Marcin Drogomirecki, analityk rynku.

– Czteroletnia perspektywa zadziała na rynek stabilizująco – komentuje Monika Perekitko, członek zarządu Dom Developement. – Za rozwiązaniami zwiększającymi popyt powinny jednak iść te zwiększające podaż. Ważne jest tu m.in. pilne poprawienie specustawy mieszkaniowej i przesunięcie wejścia w życie nowego rozporządzenia w sprawie warunków technicznych. W przeciwnym razie dojdzie do załamania w zakresie wydawania pozwoleń na budowę – akcentuje.

Rynek nieruchomości
Ciemne chmury nad resortem ds. mieszkalnictwa. Wiceminister Tomczak na dywaniku
Rynek nieruchomości
We wrześniu sprzedaż kredytów mieszkaniowych stabilna
Rynek nieruchomości
Gdzie buduje się najwięcej mieszkań? Eksperci mówią o sygnałach ostrzegawczych
Rynek nieruchomości
Prywatne akademiki rosną w całej Polsce, ale wciąż jest ich za mało
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rynek nieruchomości
Trudno mówić o inwestycyjnym schłodzeniu u deweloperów