– Ten wpływ jest bardzo wielowątkowy. W dużym stopniu dotyczy oceny tego, czy Polska nadal jest bezpieczną lokalizacją dla biznesu. Co więcej, czy może być bezpieczną lokalizacją, choćby i tymczasową, dla tych firm, które siłą rzeczy musiały wynieść się z Ukrainy, a jest ich bardzo dużo. Często są to te same firmy, które operują już na naszych rynkach – wskazała Katarzyna Gruszecka-Spychała.
– Chcielibyśmy być dla nich bezpiecznym portem, zarówno ze względów humanitarnych, bo po prostu chcemy im pomóc, ale też i dlatego, że widzimy tu pewną szansę dla naszych miast. A ta szansa jest nam ogromnie potrzebna. Bo jeśli mamy zająć się uchodźcami, których dziesiątki tysięcy przebywają w polskich miastach, to musimy być w stanie to zrobić. A to oczywiście kosztuje. Wydaje się więc, że rysuje się przed nami pewna szansa, którą można dobrze wykorzystać, ale oczywiście będzie to okupione wielkim wysiłkiem i masą trudności, które dzisiaj trudno nawet do końca sobie wyobrazić – dodaje wiceprezydent Gdyni.