Propozycje WHO idą bardzo daleko. Jest wśród nich plan kroczącego zakazu uprawy tytoniu, zakaz produkcji i sprzedaży e-papierosów i saszetek nikotynowych, radykalne podniesienie podatków na wyroby tytoniowe, wreszcie – zrównanie regulacji produktowych i podatkowych na nowatorskie wyroby z tymi dla tradycyjnych papierosów.
Ku zaskoczeniu europejskiej branży tytoniowej Komisja Europejska popiera zmiany proponowane przez WHO. Co więcej, chciała zmienić sposób decydowania nad mandatem dla siebie w tej sprawie ze stosowanej dotąd jednomyślności państw członkowskich na głosowanie większością kwalifikowaną. I by zmiany przyjęte na szczycie w Panamie były automatycznie wiążące dla państw UE, a nie jak wcześniej – by miały formę niewiążących rekomendacji.
Czytaj więcej
Średnio co 12. papieros w krajach Unii pochodzi z nielegalnych źródeł. U nas rynek nielegalny jest rekordowo mały.
Tytoń uprawia dzisiaj 12 z 27 państw UE, a Polska jest tu jednym z liderów. Dla ośmiu państw Unii (w tym dla Polski) to sektor strategiczny dla gospodarki. Kilka państw unijnych już wyraziło w związku z tym protest wobec postawy UE. Polska cały czas nad stanowiskiem pracuje. Mocne „nie” planom WHO i KE mówią tymczasem uczestnicy rynku nikotynowego: plantatorzy, producenci wyrobów tytoniowych, związkowcy czy organizacje przedsiębiorców. W rządzie ich przeciwnikiem jest Ministerstwo Zdrowia.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”, lada dzień rozesłany ma być nowy tekst mandatu negocjacyjnego dla KE na COP. Państwa członkowskie będą miały czas na złożenie stanowisk do zmienionej treści mandatu do 9 października. Treść mandatu zostanie rozpatrzona na grupie roboczej ds. zdrowia publicznego.