Kryzys zbożowy zmusił do przyjrzenia się wpływowi importu surowców rolnych z Ukrainy na unijny rynek. Branża mleczarska i drobiowa wiedzą, że prędzej czy później ukraińska konkurencja wejdzie do UE, ale póki co, proszą o przestrzeganie tych samych reguł. Nieprzemyślane ingerencje w rynek, jak blokada 40 surowców bez konsultacji z zainteresowanymi, wywołują kolejne szkody, o jakich właśnie alarmuje branża mleczarska. Małe gorzelnie też się skarżą, choć import spirytusu nie jest wielki.
Gest Brukseli
Komisja Europejska negocjuje z pięcioma krajami protestującymi przeciwko importowi żywności z Ukrainy, chce wyciszyć konflikt, na którym cierpi nie tylko branża zbożowa Ukrainy, ale też pozycja negocjacyjna tego kraju w rozmowach z Rosją o przedłużeniu porozumienia o tranzycie ziarna przez Morze Czarne.
Ekonomiści chwalą samo porozumienie i wskazują na szerszy jego kontekst. – To dobrze, że KE zareagowała. Rosja do tej pory wygrywała te rozgrywki, bo jednym z jej celów było także poróżnienie państw członkowskich UE. Dlatego, jeśli jest jakakolwiek wspólna decyzja UE, to dobrze – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości Agro w BNP Paribas. Wskazuje, że zapasy zboża można przekazać Afryce, tam, gdzie nie mogą go obecnie sprzedać Ukraińcy, ponieważ Rosja utrudnia transport zboża przez Morze Czarne. Jego zdaniem, gdy Kreml traktuje rynek zbóż jako element konfliktu zbrojnego, zboże przestaje być problemem ekonomicznym, a staje się sprawą polityczną. – UE mogłaby więc zapłacić Ukrainie za zboże i wysłać je do potrzebujących krajów – zastanawia się Urbaniak.
Jednak będą śledztwa
Komisja Europejska robi tym porozumieniem pojednawczy gest wobec Polski, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowacji. Sprawdzi wpływ importu na rynki lokalne, choć wcześniej twierdziła, że nic złego się nie dzieje. – KE musi przeanalizować sygnały rynkowe, oceni, jak import wpływa na dochody przetwórców, rolników – mówił komisarz Janusz Wojciechowski. Zapowiedział, że poprze przeprowadzenie takiej procedury w stosunku do importu drobiu. – Na Ukrainie jest duży producent, który może mieć przewagi rynkowe i trzeba na to zareagować – mówił Wojciechowski. Jeśli śledztwo wykaże zakłócenie konkurencji, Bruksela może przywrócić kwotę importową i z Ukrainy do UE wjechałoby do 90 tys. ton mięsa drobiowego.