Przez lata pisano o jego dorobku naukowym: „jednostronny, doktrynerski”, „ślepe zapatrzenie w papieski Rzym”, a o nim samym jako o „twórcy reakcyjnej historiozofii”. Jeśli w ogóle pisano, bo częściej jego publikacje przechodziły bez większego echa, ignorowane przez środowisko naukowe.
A przecież to on grubo przed Samuelem Huntingtonem opisał koncepcję konkurujących ze sobą cywilizacji. Sam był gorącym orędownikiem cywilizacji łacińskiej, wywodzącej się z nauki Kościoła katolickiego i podlegającej jego etyce. Czy dlatego jego dorobek przez lata pozostawał nieznany szerszemu gronu odbiorców?
Właśnie mija 60 lat od jego śmierci, ale jeśli idzie o dostępność i popularność jego dzieł, to niewiele się zmieniło. Polacy wciąż mało wiedzą o Feliksie Konecznym.
Urodził się w Krakowie w 1862 r. Już w gimnazjum nauczyciele dostrzegli u niego zacięcie historyczne. Studia na tym kierunku podjął na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po obronie pracy doktorskiej pracował w różnych ośrodkach: od Akademii Umiejętności przez Bibliotekę Jagiellońską po Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie.
Poza pracami czysto naukowymi publikował książki popularyzujące historię. W 1902 r. wydał dwutomowy podręcznik dziejów narodowych. Była to jedna z pierwszych prób stworzenia podręcznika, który czytali nie tylko studenci historii. Konecznego zajmowała głównie historia Europy Środkowej i Wschodniej w okresie średniowiecza i wczesnej nowożytności. Podkreślał w niej zwłaszcza pozytywny wpływ Kościoła katolickiego na rozwój społeczeństwa – pokazywał, że dzięki konfliktom władzy z Kościołem rodziły się samorządy. Szczególnym obszarem jego zainteresowań był Śląsk. Napisał pierwszą syntezę dziejów Śląska, występował publicznie na rzecz włączenia tego regionu do Polski. Podkreślał także narodowościowy charakter konfliktów polsko-niemieckich i polsko-krzyżackich oraz – jego zdaniem negatywną – rolę Żydów w dziejach Polski.