Publicysta „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” o rządowych planach Donalda Tuska mówi:
Wydaje się, że robi wszystko, aby uniknąć pytań, na które nie potrafi odpowiedzieć. Choćby o to, jak zamierza w Polsce przeciwdziałać skutkom tego, co się dzieje w Europie. Myślę, że nie tylko ja chciałbym to wiedzieć. (…) Boję się, że to jest dzielenie ministerstw tak, żeby żadna spółdzielnia nie wyrosła za duża. Jak słyszymy, służą temu również plany pewnych przekształceń w resortach nie w oparciu o merytoryczne kryteria, czyli co będzie dobre dla Polski, ale co będzie dobre dla Donalda Tuska.
Myślę, że zlecono badania fokusowe, które mają wskazać, na jakie hasła Polacy zareagują. Intuicyjnie sądzę, iż w tej chwili dominująca emocja w kraju to trwoga przed utratą osiągniętej w ostatnich latach, bardzo gierkowskiej w swojej naturze, bo na kredyt, stabilizacji. Ponieważ miłość do Tuska się wyczerpała, a ciepła woda w kranach coraz chłodniejsza i na grill też coraz mniej można położyć, to premier sięgnie po nową socjotechnikę i będzie się starał zarządzać strachem obywateli.