Jarosław Myjak: Gaslighting pani Joanny z Krakowa. Andrzej Duda jak Richard Nixon

Najjaskrawszym dotąd przykładem gaslightingu jako manipulacji władzy i mediów była sprawa Marthy Mitchell, żony prokuratora generalnego USA z czasów afery Watergate. Dlaczego Andrzej Duda zachowuje się dziś jak Richard Nixon?

Publikacja: 31.07.2023 14:41

„Najspokojniej wyglądająca drobna kobieta może wyciągnąć nóż i zaatakować policjanta” – trudno w sło

„Najspokojniej wyglądająca drobna kobieta może wyciągnąć nóż i zaatakować policjanta” – trudno w słowach prezydenta Andrzeja Dudy nie wyczuć aluzji do sprawy pani Joanny z Krakowa

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W dniu Święta Policji Andrzej Duda z patosem mówił na placu Zamkowym: „Słychać wręcz narzekania, że policja interweniuje w naszym kraju zbyt miękko”. Słowa te padły w kontekście bezpieczeństwa, które służba ta zapewniać ma obywatelom. Jednym zdaniem prezydent odniósł się do kobiet, które stały się przedmiotem „działań prewencyjnych”, wołając: „Najspokojniej wyglądająca drobna kobieta może wyciągnąć nóż i zaatakować policjanta”. Aluzja ta mogła zostać odczytana jako odniesienie do przedstawionej przez TVN sprawy pani Joanny z Krakowa i do dokonanych przez policję ocen jej stanu psychicznego.

Pierwotne oświadczenie policji ujawniało publicznie, że kobieta zamierzała odebrać sobie życie, a także że dokonała aborcji. Gen. Szymczyk mówił o „sprawdzeniu dolnej części bielizny z konieczności przeszukania pod kątem m.in. niebezpiecznych narzędzi”. Nawiązanie prezydenckie rozwinął minister sprawiedliwości, stygmatyzując poszkodowaną jako „aktywistkę proaborcyjną i LGBT”. Pozwoliło to ministrowi na nazwanie poglądów ofiary upokorzenia „urzekającą wizją polskiej kobiety, bogato ilustrowaną przez samą panią Joannę na Instagramie”. Publicznie podważył tym samym uczucia pokrzywdzonej, zamierzając zapewne wywołać u niej poczucie winy.

Godność pani Joanny została czterokrotnie zbrukana

Trudno mieć wątpliwości, że pani Joanna została dwakroć upokorzona przez policję: i w gabinecie lekarskim, i w komunikatach publicznych, gdy sugerowano możliwe u niej zaburzenia rozeznania sytuacji. Następnie, jako osobę o odmiennym od władzy światopoglądzie, upokorzono ją po raz trzeci. Rządzący potraktowali ją tak, jakby nie miała praw cywilnych, w tym prawa do ekspresji swoich poglądów. Ryzyka związane z jej zachowaniem tłumaczono niestabilnością psychiczną. Po raz czwarty upokorzona została medialnie przez niektórych dziennikarzy. Wydaje się, że i im pozwolił na to osąd jej czynu dyktowany wyznaniem. Nie stronili oni od ocen prowadzących do wskazania, że pani Joanna podlega urojeniom.

Czytaj więcej

Sprawa Joanny z Krakowa. Joanna Mucha: Jak można tak potraktować kobietę?

Okrzyknięto ją „panią Joanną od aborcji”. To dwuznaczne zawołanie miało zapewne przywieść na myśl Matkę Joannę od aniołów (i kolejne skojarzenia). Określono ją jako osobę wyraźnie niezrównoważoną psychicznie, która dała się wykorzystać jako broń w walce politycznej. Padła też diagnoza: „Coś jest z nią nie tak. I to głęboko”, „plątała się w swoich opowieściach”. Jeden z publicystów ocenił, że „podlega ona rozmaitym dodatkowym kreacjom”, a jej „wizja trąci fantazją”. Podniósł nadto „niespójność komunikatów” poszkodowanej. Ujawnił przy tym jej nazwisko, czego dotąd nie czyniono.

Służący transmisji przekazu partyjno-rządowego portal nie zawahał się zdradzić dodatkowo tajemnicy lekarskiej, ujawniając miarę stężenia alkoholu we krwi pokrzywdzonej, „w momencie kiedy przywieziono ją do szpitala”. Portal ten sformułował również na odległość diagnozę psychiatryczną, orzekając, że stężenie to „mogło wywoływać u kobiety silne emocje, oraz wpływać na postrzeganie rzeczywistości, bezpośrednio rzutować na zachowanie”.

Gaslighting, czyli psychomanipulacja

Przywoływane tu wydarzenia doprowadzić musiały do zachwiania poczucia bezpieczeństwa i dobrostanu pani Joanny. Władze, służby i dziennikarze winni brać pod uwagę, że ich zachowanie prowadziło wprost do publicznego zakwestionowania jej zdrowia psychicznego. Mogło to mentalnie zdestabilizować ofiarę i wpłynąć na jej dalsze działania. Zaprzeczanie, wmawianie jej określonych zamiarów, podsycanie niepewności co do rzeczywistego biegu wydarzeń czy wyszydzanie uczuć ofiary – w ocenie badaczy – prowadzi do wytworzenia u takich osób wątpliwości wobec własnej percepcji, dezorientacji i stanu niskiego poczucia własnej wartości. Obroną u poszkodowanej mógł się stać późniejszy bunt i oświadczenia.

Władze, służby i dziennikarze winni brać pod uwagę, że ich zachowanie prowadziło wprost do publicznego zakwestionowania jej zdrowia psychicznego

Po tym pani Joanna zapewne stała się w oczach ludzi ją krytykujących osobą tak dalece moralnie niegodziwą, że zbagatelizowano sposób, w jaki została przez nich potraktowana. Nie poświęcono uwagi procesom myślowym osoby pomawianej o urojenia i prowadzenie politycznie motywowanej podwójnej gry. Dla postronnych zaś obserwatorów opresja ta i zmasowany atak służyć mogą jako memento, co dzieje się z tymi kobietami, które zastosują środki poronne i ujawnią przemocowe zachowania władzy. Trudno się dziwić pani Joannie, że poszukuje sprawiedliwości w siłach opozycji.

Opisywana psychomanipulacja, której podlegała pani Joanna, określana jest mianem gaslightingu. Termin ten nawiązuje do amerykańskiego dramatu psychologicznego „Gaslight” z 1944 r., którego bohater kontrolował żonę poprzez wmawianie jej czynów i stanów sprzecznych z rzeczywistością, podając w wątpliwość percepcję i stan psychiczny, co doprowadziło ją na krawędź szaleństwa.

Richard Nixon i gaslighting Marthy Mitchell

Najjaskrawszym dotąd przykładem gaslightingu jako manipulacji władzy i mediów była sprawa Marthy Mitchell, żony prokuratora generalnego USA. W 1972 r. publicznie ujawniła ona swoją wiedzę o prowadzonej przez ludzi Nixona akcji podsłuchu Partii Demokratycznej w hotelu Watergate. Bezkrytycznie zapatrzony w Nixona i szukający jego aprobaty mąż Marthy sam doniósł komisji senackiej o jej leczeniu psychiatrycznym. Dało to asumpt władzy i mediom do rozpoczęcia zmasowanej akcji pomawiania jej o urojenia. Doprowadziło to do załamania nerwowego kobiety i uzależnienia od alkoholu oraz środków psychotropowych – co znowu zostało skwapliwie wykorzystane i publicznie wyeksponowane przez jej adwersarzy.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Pani Joanna od aborcji

Szeregowi funkcjonariusze służb, mimo obsadzenia na ich czele szefów powolnych Nixonowi, nie uczynili niczego dla uciszenia Marthy Mitchell. By osiągnąć ten skutek, jej własny mąż i urzędnicy Białego Domu wynająć musieli prywatnych ochroniarzy, którzy przetrzymywali ją siłą w kalifornijskim hotelu. Nie obyło się bez brutalności. Po przedwczesnej śmierci Marthy ukazała się jej biografia, której tezy zbiegły się z wynikami dochodzeń w aferze Watergate. Kobieta mówiła prawdę. Od tego czasu publiczne kwestionowanie przez władzę i media wersji wydarzeń przedstawianej przez niewygodne osoby przez pomawianie ich o zaburzenia psychiczne zwane jest syndromem Marthy Mitchell.

Polityczna historia USA dopisała gorzką pointę do tych wydarzeń. W 2017 r. ambasadorem w Pradze Donald Trump uczynił Stevena Kinga, bliskiego znajomego Paula Ryana, ówczesnego republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów. Był to dawny ochroniarz. Ten, który za zgodą jej własnego męża pobił zatrzymaną Marthę Mitchell, by nie mogła ona szkodzić wizerunkowi władzy.

Autor

Jarosław Myjak

Adwokat i menedżer

W dniu Święta Policji Andrzej Duda z patosem mówił na placu Zamkowym: „Słychać wręcz narzekania, że policja interweniuje w naszym kraju zbyt miękko”. Słowa te padły w kontekście bezpieczeństwa, które służba ta zapewniać ma obywatelom. Jednym zdaniem prezydent odniósł się do kobiet, które stały się przedmiotem „działań prewencyjnych”, wołając: „Najspokojniej wyglądająca drobna kobieta może wyciągnąć nóż i zaatakować policjanta”. Aluzja ta mogła zostać odczytana jako odniesienie do przedstawionej przez TVN sprawy pani Joanny z Krakowa i do dokonanych przez policję ocen jej stanu psychicznego.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Publicystyka
Estera Flieger: Dokąd zmierza Trzecia Droga?
Publicystyka
Stefan Szczepłek: Igrzyska olimpijskie w Warszawie? Jestem za
Publicystyka
Przemysław Prekiel: Lewica na rozdrożu
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Publicystyka
Marek Kozubal: Kto stanie murem za Antonim Macierewiczem