Z politologicznego punktu widzenia poniedziałkowa decyzja Andrzeja Dudy w sprawie podpisania ustawy o powołaniu nadzwyczajnej komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce istotna jest z dwóch powodów. Po pierwsze, dekretuje zniesienie w naszym kraju ustroju demokratycznego, a po drugie – choć brzmi paradoksalnie w świetle poprzedniej tezy – zwiększa szanse opozycji na wygraną w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Opozycja może wygrać
Brak prezydenckiego weta dopełnił procesu, który trwa od 2015 roku – to proces odchodzenia od demokracji. Większość Polaków nie czyta zachodniej prasy, a tym bardziej artykułów naukowych i książek politologicznych wydawanych w innych krajach Unii Europejskiej oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie o Polsce i Węgrzech pisze się jako o przykładach miękkiego autorytaryzmu, populizmu, demokratury, demokracji nieliberalnej itp. Ważne jednak jest, by Polacy uświadomili sobie, że nazwiska Kaczyńskiego i Orbána pojawiają się w zachodniej prasie oraz w literaturze politologicznej obok nazwisk Erdogana, Łukaszenki i Putina.
Czytaj więcej
- Pan prezydent już wcześniej swoim działaniem łamał prawo, ale teraz położył już swoją prezydenturę na łopatki. To najgorsza ze wszystkich jego dotychczasowych decyzji - powiedział Onetowi prof. Jan Zimmermann, profesor prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, promotor pracy doktorskiej prezydenta Andrzeja Dudy.
Wygląda to bardzo źle – jako gotowana żaba nie zauważamy, że tkwimy we wrzątku. Zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stał się miejscem starć między sługusami różnych frakcji w rządzie, zniszczenie Krajowej Rady Sądownictwa, obsadzenie lojalnymi funkcjonariuszami władzy izb w Sądzie Najwyższym odpowiedzialnych za uznanie ważności wyborów, podporządkowanie interesom politycznym prokuratury, używanie służb specjalnych do walki z opozycją, podsłuchiwanie liderów tej ostatniej szpiegowską technologią zakupioną ze środków na pomoc ofiarom przemocy, przekształcenie mediów publicznych w propagandowy ściek – do wszystkich tych fenomenów przyzwyczailiśmy się, choć to właśnie dzięki nim nie należymy już do świata zachodnich demokracji, pozostając w szarej strefie między nim a ruskim mirem Putina i Łukaszenki.
Decyzja Dudy, który przez lata autoryzował niszczenie polskiej wolności i konstytucyjnych standardów, dopełniła tego obrazu i w znaczący sposób przybliżyła nas do rosyjskich i białoruskich standardów. Na wschód od nas liderzy opozycji są pozbawiani przez rządzących możliwości udziału w wyborach oraz są oficjalnie określani jako „obcy agenci”. Dla politologa zajmującego się teorią demokracji wnioski są oczywiste – nasze państwo nie spełnia już wymogów stawianych zachodnim systemom demokratycznym. Jeszcze nie jesteśmy Białorusią czy Rosją, ale na pewno już nie jesteśmy Francją czy Niemcami.