Aktualizacja: 01.03.2025 17:57 Publikacja: 19.04.2023 03:00
Powstanie w getcie warszawskim
Foto: Fotografia z Raportu Stroopa
W listopadzie 1939 r. w dzielnicach zdominowanych przez Żydów w Śródmieściu i na Woli u wylotu niektórych ulic ustawione zostały ogrodzenia oraz tablice ostrzegające o zarazie. To był pretekst do utworzenia getta, a może też realny problem?
W Warszawie po bombardowaniach z września 1939 roku panowały bardzo trudne warunki. Około 10 proc. substancji miejskiej było zniszczone, i to komplikowało codzienne funkcjonowanie mieszkańców, Żydów i Polaków. Brakowało wody, utrudniony był dostęp do żywności. Jednak w tym momencie na terenie ograniczanym murem nie było epidemii. Był to jeden z pretekstów wykorzystywanych przez Niemców, aby wytłumaczyć stworzenie dzielnicy dla Żydów. Później pojawiało się twierdzenie, że jej utworzenie poprawi bezpieczeństwo Żydów. Pojawiło się ono po kwietniu 1940 roku, gdy w Warszawie doszło do przemocy i zajść antysemickich, znanych jako pogrom wielkanocny. Chaim Aron Kapłan w czerwcu 1940 pisał w dzienniku, że „nie ma na razie formalnego getta, ale ono de facto istnieje” – noszone na ramieniu opaski naznaczyły Żydów jako osobną grupę.
Szymon Hołownia traci w sondażach prezydenckich i osłabia Polskę 2050 w relacjach z PSL. Ludowcy mają pretensje do sztabu wyborczego marszałka Sejmu. Trzecia Droga zapowiada zmiany w kampanijnej strategii. Czy nie za późno?
W przewidywaniu przyszłych działań prezydenta USA należy zatem odrzucić podejście „realistyczne”, które prowadzić nas będzie na manowce. Trzeba przyjąć metodę psychologicznego obsługiwania tej niedojrzałej jednostki, jaką jest Donald Trump.
Prezydent Duda już wie, że głowa państwa w USA nie jest politykiem, tylko biznesmenem. Twardym, skupionym na sobie i własnych interesach. Krótkie spotkanie z polskim przywódcą to więc tylko ocena naszego „standingu biznesowego”, wycenionego na dziesięć minut.
Dziś Prawo i Sprawiedliwość liczy na poparcie antyukraińskiego elektoratu. Ale cnotę straci, a rubelka i tak nie zrobi, bo wyłącznie uwiarygadnia Konfederację, za którą opowiadają się tacy wyborcy.
Regulacje wywierają coraz większą presję na biznes, by działał w sposób bardziej zrównoważony. Jednak rośnie też opór firm wobec tych wymagań, tym bardziej że wiele z nich oznacza duży wysiłek i spore koszty ekonomiczne i społeczne.
Komisja ds. Pegasusa liczy, że Zbigniew Ziobro trafi do aresztu, gdzie zostanie przez nią przesłuchany. Były minister sprawiedliwości zrobi ze swojego zatrzymania spektakl, a PiS ma ważne powody, żeby nie bronić go jak niepodległości.
Elektromobilność to dzisiaj już nie jest pytanie „, czy”, tylko „jak”. Jaki samochód wybrać? O jakiej mocy? Z jak dużą baterią? Wreszcie, z jaką ładowarką? W przypadku samochodów marki Mercedes niezmienne jest jednak to, że wszystkie łączą wysoką efektywnością oraz lokalnie bezemisyjną jazdą z osiągami, komfortem i bezpieczeństwem.
Biolodzy nazywają to wydarzenie jedną z najbardziej niszczycielskich ekspansji gatunków inwazyjnych w historii. Początek dał mu transport kilkunastu królików i nierozważny pomysł na „urozmaicenie polowań”. Tak zaczęła się „wojna z królikami", którą Australia toczy do dzisiaj.
Gdy Caspar David Friedrich umierał w 1840 roku, był artystą zapomnianym. Dziś ma status kultowego. Po ponownym odkryciu na początku XX wieku naziści starali się wykorzystać jego twórczość do krzewienia własnej ideologii. Podobne próby zdarzają się i dziś.
Sąd w Szczecinie skazał trzech byłych funkcjonariuszy Zmotoryzowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej, którzy pacyfikowali w 1982 r. demonstrację.
Kolonizacja Ameryki Północnej nie zawsze szła po myśli najeźdźców. Czasem to Indianie wygrywali, zwłaszcza gdy pomagał im głód. Tak było w przypadku kolonii Jamestown, która wniosła do historii USA pojęcie „czas głodu”.
Przez pierwsze tysiąc lat po Chrystusie biskupa Rzymu wybierali lud i duchowieństwo Wiecznego Miasta.
W 1861 r., wraz z wybuchem wojny secesyjnej, Ameryka rozpadła się na dwa państwa. Ale czy tak naprawdę kiedykolwiek była jednolitym tworem narodowym, kulturowym i politycznym?
„Elegia dla bidoków” J.D. Vance’a dla jednych jest przenikliwym studium amerykańskiego kryzysu, dla innych – opowieścią o umierającym marzeniu.
„Królom tylko wolno było na nie polować. (...) A wówczas wrzała walka dwóch potęg: ludzkiej i zwierzęcej, walka na śmierć i życie. I zmagały się tak dwie moce w puszczy dzikiej i groźnej, aż nie stało na ziemi naszej – królów. Żubry przetrwały”. (Julian Ejsmond, „Ostatni” – fragment)
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas