Jako niekwestionowany autorytet teologiczny, Benedykt XVI nie dopatrzył się ani jednego przeciwwskazania dla swojego zachowania w prawie kościelnym. Ale jako sędziwy idol konserwatywnych i tradycjonalistycznych katolików, rozsierdził ich swoim krokiem. „Z krzyża się nie schodzi” - brzmiała watykańska wykładnia. Swoim przykładem sprzed ośmiu laty uaktualnił ją Jan Paweł II. Cierpieniem, uwiądem sił i rozciągającą się w ostatnich tygodniach życia agonią, co organicznie przynależy do religii chrześcijańskiej, polski pontifex potwierdził, że głowa Kościoła nie zawiaduje państwem czy wielką firmą. Jako wikariusz Chrystusa na ziemi nie jest wybierany przez kardynałów niczym lider kraju czy międzynarodowej korporacji.