Totalnie zajęci naszą własną polityką podwórkową, skoncentrowani na polsko-polskiej wojnie pozycyjnej, niemal kompletnie tracimy z oczu, to, co dzieje się nawet za bardzo bliskimi granicami. A przecież ten rok jest absolutnie niezwykły. Nagromadzenie istotnych wydarzeń, niepokojących tendencji, zupełnie nowych trendów sprawia, że chce się powtarzać jak mantrę: nic na świecie i w Europie nie będzie takie same jak dotychczas. Nie ma i nie będzie „business as usual”. Wszędzie pachnie zmianą. Czas pokaże, czy w choć niewielkim stopniu będzie to zmiana dobra. Spróbujmy zatem zebrać główne wyzwania, które dziś znalazły się na tym wspólnym stole.
Brexit i Unia
Ostatnie sondaże wskazują, że zwolennicy pozostania Zjednoczonego Królestwa w Unii Europejskiej mają lekką przewagę. Niemniej znaczące (niektórzy twierdzą, że znacznie istotniejsze) są zakłady bukmacherskie, które mówią bardzo jasno, że Brexitu nie będzie. Ale premier David Cameron nie zaśnie do 23 czerwca spokojnie. A my wszyscy razem z nim.
Wyjście z UE tak istotnego kraju jak Wielka Brytania przyniósłby tsunami dla całej Unii. Nie znamy skali takiego kataklizmu, bo nie było precedensów. Ale nacjonaliści wszelkiej maści zacierają ręce: byłby to wstęp do narysowania na nowo mapy Europy, także do tworzenia na bazie silnych regionów krajów nowych. Jednym słowem, do destabilizacji i napięć w skali niewidzianej od pół wieku.
Żeby była jasność: pozostanie Wielkiej Brytanii w UE nie oznaczałoby zachowania status quo. Zaczną się wtedy nowe negocjacje w zakresie zasad, na jakich Londyn będzie chciał współtworzyć przyszłą UE. To logiczne, i lepsze niż przymierzanie się do nowej Unii bez jej kluczowego członka. Zwłaszcza takiego, na którego obecny polski rząd postawił wszystkie pieniądze.