Jerzy Haszczyński o wojnie w Syrii: Cierpienie milionów nie ma końca

Po dziesięciu latach najkrwawszego konfliktu współczesności Syria nie budzi dużego zainteresowania. Zachód był bierny, gdy można coś było zmienić. Tym bardziej nie zmieni teraz.

Aktualizacja: 15.03.2021 06:08 Publikacja: 14.03.2021 17:22

Styczeń 2015. Przedmieścia Kobane, na północy Syrii, zniszczone w wyniku walk między dżihadystami i

Styczeń 2015. Przedmieścia Kobane, na północy Syrii, zniszczone w wyniku walk między dżihadystami i oddziałami kurdyjskimi

Foto: AFP, Bulent Kilic

Pierwsze antyrządowe protesty, pokojowe, w Syrii zaczęły się w pierwszych dniach lutego 2011 roku. Przez świat arabski przetaczała się rewolucyjna fala, w Tunezji dyktator już padł, w Egipcie miało to nastąpić za chwilę. W Syrii bunt potoczył się inaczej. Dyktator się zachwiał. Szybko i brutalnie, sięgając po broń chemiczną, uderzył w buntowników, zwiększając szanse na przetrwanie, gdy znowu się zachwiał – wsparli go Rosjanie i Irańczycy. I dotrwał do dzisiaj. Wygrał, choć wojna się nie skończyła. Przycichła.

Pozostało jeszcze 87% artykułu

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Publicystyka
Estera Flieger: Czego w sprawie Ukrainy nie mówi premier Donald Tusk
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Donald Tusk nikogo nie oszukał. Nie chce wciągnąć Polski do wojny i trzeba to docenić
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Tusk nie mógł podjąć innej decyzji w sprawie wysłania polskich wojsk do Ukrainy
Publicystyka
Marek Kozubal: Polskie wojsko pojedzie do Ukrainy? Są inne opcje
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: W Paryżu polska prezydencja zburzyła dobry obraz naszego kraju