[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/janke/2009/03/17/umarl-politolog-niech-zyje-polityk/]na blogu[/link][/b]
Decyzja Marka Migalskiego o rozpoczęciu kariery politycznej wpędziła wielu jego obrońców w lekką konfuzję. Sam publicznie broniłem go przed zarzutami, że jest "pisowskim propagandystą", i uważałem za skandal zablokowanie jego kariery naukowej. I zdania w obu sprawach nie zmieniłem do dziś. Nadal uważam, że był bardzo dobrym analitykiem, a blokowanie możliwości zrobienia habilitacji za haniebną akcję.
Nie zmienia to faktu, że sam poczułem się w pierwszym momencie dziwnie, kiedy się okazało, że Migalski postanowił odejść do polityki.
[srodtytul]Nieufność do polityki[/srodtytul]
To była pierwsza reakcja. Po chwili jednak przyszła refleksja zgoła inna. Uczestnictwo w polityce przez lata w Polsce zaczęło być uważane za coś podejrzanego. Ktokolwiek szedł do polityki, musiał spotkać się z pytaniem, co na tym chce zyskać, jaki interes ubić. Bycie politykiem dawno przestało być powodem do dumy i nieprzypadkowo polityk jest wymieniany na liście zawodów o najniższym poziomie zaufania społecznego. Taka jest rzeczywistość.