Jan Paweł II we wspomnieniach polityków

Jak zapamiętali spotkania z Janem Pawłem II polscy politycy?

Publikacja: 30.04.2011 12:54

Jan Paweł II we wspomnieniach polityków

Foto: W Sieci Opinii

Ś.p. Lech Kaczyński mówił:

Pamiętam znakomicie dzień Jego wyboru na Stolicę Piotrową, pamiętam ostatnie dni Jego życia i smutny moment odejścia. Niezwykle ważna jest dla mnie Jego działalność nie tylko w wymiarze religijnym – a wpłynął On na pewną zmianę również moich przekonań, tak jak nas wszystkich – ale także w wymiarze społecznym, w okresie Solidarności i stanu wojennego, działalność, która w ogromnym stopniu przyczyniła się do upadku komunizmu (...) Europa musi pamiętać o wielkim przesłaniu Ojca Świętego – przesłaniu, które głosi, że świat stale się zmienia, poglądy na różne rzeczy się zmieniają, ale fundamentem naszej cywilizacji niezmienne pozostaje Chrystus i oparcie w dekalogu. To są nasze korzenie i nie wolno się od nich odcinać. („Fakt”, 2 kwietnia 2010)  

Aleksander Kwaśniewski:

Z papieżem spotkałem się 22 razy. Były to rozmowy podczas pielgrzymek do Polski oraz spotkania w Watykanie. Podczas uroczystości z okazji rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II w 2002 r. zostałem zaproszony do wystąpienia na pl. św. Piotra, co - jak sądzę - zdarzyło się niewielu politykom. Wtedy papież wypowiedział - do 100 tys. ludzi na placu i milionów przed telewizorami - bardzo ważne słowa: "Polska potrzebuje Europy, a Europa potrzebuje Polski". Te słowa zmieniły nastroje społeczne przed mającym się odbyć w czerwcu 2003 r. referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE. Mówiąc o gestach Jana Pawła II muszę wspomnieć zaskakujące i nieoczekiwane zaproszenie mnie i żony do papamobile (...) Jeszcze większą sensacją było zaproszenie do papamobile mojej żony, prawdopodobnie, jak mówią historycy, nie zdarzyło się wcześniej, żeby kobieta jechała w samochodzie z papieżem.  

Donald Tusk:

Dla osób z mojego pokolenia lata pontyfikatu Jana Pawła II to połowa ich życia - co więcej - połowa bardzo ważna, obejmująca młodość, w której kształtują się życiowe postawy, i czas najbardziej aktywnej dorosłości, kiedy tworzymy swoje najlepsze dokonania. Żyjąc w Polsce ostatnich dziesięcioleci XX wieku i pierwszych lat XXI wieku, wiedzieliśmy, że On po prostu jest. Mogliśmy sobie tego nie uświadamiać na co dzień, ale jego obecność była tak oczywista i prosta, że budziła naturalne, niewymagające uzasadnień poczucie bezpieczeństwa.  

Jarosław Kaczyński:

Partia polityczna nie może być spadkobiercą Ojca Świętego, który jest przedstawicielem Chrystusa na ziemi. To byłoby twierdzenie zakrawające na profanację. Partia to jest polityka, a polityka jest grzeszna, nawet jeśli ma najuczciwsze cele. Więc nie czujemy się spadkobiercami Jana Pawła II, ale uważamy, że wniósł bardzo wiele w nasze wyzwolenie oraz przedstawił słuszną propozycję, czym się kierować po odzyskaniu wolności. To jest ogromny zasób do wykorzystania, a Polacy w gruncie rzeczy z tego nie skorzystali. Próba sprowadzenia papieża do słynnych kremówek w jakiejś mierze, choć na szczęście nie w pełni, się powiodła. Tymczasem on miał do powiedzenia wiele i dla ludzi wierzących i dla takich, którzy są agnostykami, ale chcą widzieć w życiu społecznym jakieś wartości.  

Marek Belka:

Nie chcę wpadać w jakieś tanie sensacje, ale po spotkaniach z Nim miałem wrażenie, że rozmawiam z niezwykłym człowiekiem, głęboko intelektualnym patriotą. Mimo konserwatywnych poglądów był otwarty na inne kultury, w tym żydowską i islamską. Nie zdajemy sobie chyba sprawy, jaką marką dla Polski był papież. Dzięki niemu odrobiliśmy 200 lat strat w reputacji na świecie; polski naród pojawił się w świadomości milionów ludzi.

Leszek Miller:

W kontaktach osobistych sprawiał wrażenie ciepłej i szczerej osoby. Był bezpośredni, skracał dystans. Nie dawał odczuć, że jest tak wielką postacią, jaką był. Od Jana Pawła II można było się nauczyć tolerancji, życzliwości i otwarcia na ludzi. W polityce mówi się, że dobry polityk powinien mieć charyzmę. Nie wiem, czy do opisu papieża można użyć podobnego określenia. Ale na pewno miał taką cechę; miał magnetyczną osobowość, która przyciągała ludzi.  

Józef Oleksy:

Jan Paweł II wyrastał ponad epokę. Porywał ludzi, którzy byli spragnieni kogoś takiego jak on, ze względu na moralną płytkość naszych czasów. A przecież papież nie odkrywał praw kosmicznych, przypominał jedynie o pewnych wartościach - godności człowieka, czy sprawiedliwości. Wyjątkowe wrażenie zrobiła na mnie jego bezpośredniość w kontaktach z innymi. Nie zwracał uwagi na to, czy jego rozmówca jest politykiem, czy zwykłym człowiekiem.  

Włodzimierz Cimoszewicz:

Widziałem się z Janem Pawłem II kilkakrotnie. Po raz pierwszy w czasie jego pielgrzymki do Polski w 1991 roku. Spotkał się wtedy z posłami i senatorami na Zamku Królewskim. Byłem wśród kilkuset osób; ulokowany gdzieś w odległym rzędzie. Papież witał się z tymi, którzy stali najbliżej. W pewnym momencie spojrzał dalej i ku mojemu zdumieniu powiedział: "O, pan poseł Cimoszewicz" i wyciągnął do mnie rękę. Tego gestu nigdy nie zapomnę. Później spotykałem się z nim jako premier, odwiedzałem go jako minister spraw zagranicznych. Ponieważ bardzo ceniłem go jako intelektualistę i autentyczny autorytet moralny, te spotkania i rozmowy były dla mnie bardzo ważne.  

Jerzy Buzek:

Jan Paweł II miał niezwykłą zdolność otwierania się i ciepłej, mądrej rozmowy z każdym, a zwłaszcza, jeśli to był chrześcijanin i Polak. Do protestantów na południu Polski, gdzie mieszka ich najwięcej, zwracał się w pięknych słowach, że połączyła nas miłość do Jezusa Chrystusa i wspólna ojczyzna. Trudno sobie wyobrazić piękniejsze, prostsze i bardziej symboliczne ujęcie istoty rzeczy.

Hanna Suchocka:

Papież był już wtedy na wózku. Po wspólnym zdjęciu odjeżdżał z sali na wózku i jak zawsze patrzył do ostatniej chwili na wszystkich, którzy stali. Spojrzał i nagle zobaczył mnie. Widziałam, że chciał się zatrzymać, że chciał coś powiedzieć, otworzył usta, uśmiechnął się tym swoim już wtedy trudnym uśmiechem, ale ci, którzy stali za nim z tyłu, popchnęli dalej wózek. I już od tego momentu więcej go nie widziałam. Ale wszyscy ambasadorowie, którzy stali przy mnie, powiedzieli mi: „Hanna, ten uśmiech był do Ciebie". ?

Ś.p. Lech Kaczyński mówił:

Pamiętam znakomicie dzień Jego wyboru na Stolicę Piotrową, pamiętam ostatnie dni Jego życia i smutny moment odejścia. Niezwykle ważna jest dla mnie Jego działalność nie tylko w wymiarze religijnym – a wpłynął On na pewną zmianę również moich przekonań, tak jak nas wszystkich – ale także w wymiarze społecznym, w okresie Solidarności i stanu wojennego, działalność, która w ogromnym stopniu przyczyniła się do upadku komunizmu (...) Europa musi pamiętać o wielkim przesłaniu Ojca Świętego – przesłaniu, które głosi, że świat stale się zmienia, poglądy na różne rzeczy się zmieniają, ale fundamentem naszej cywilizacji niezmienne pozostaje Chrystus i oparcie w dekalogu. To są nasze korzenie i nie wolno się od nich odcinać. („Fakt”, 2 kwietnia 2010)  

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem