Ciekawe, co z tego wsadzania wyjdzie. Do czego nada się nowy podręcznik, czyli przynęta na sześciolatki, zważywszy, że zdaniem ministerki edukacyjki, główną wadą obecnych, wolnorynkowych książek, jest ich zbyt dobry papier. Nowe książki zamówi się na papierze gorszym, choć mają z nich korzystać, jako z własności szkół, trzy roczniki dzieci.
Darmowy podręcznik jest gestem tak wspaniałomyślnym jak ostatni papieros dla skazanego na gilotynę, ale może faktycznie sprawi, że z niektórych zbuntowanych, spacyfikowanych rodziców sześciolatków zejdzie nieco pary. Czytałam, że Polakom znudził się chleb, a piekarze walczą o przetrwanie. Myślę, że jeszcze bardziej znudziły się Polakom serki i szynki. Pan z Podlasia, który raz w tygodniu zjeżdża do bogatej stolicy, na prawdziwą kiełbasę przyjmuje zapisy telefoniczne, choć o jego stoisko w hipermarkecie ocierają się tłumy. Darmowy podręcznik - to brzmi miło.
A niemieckie zawodówki koniecznie chcą wyrwać polską biomasę. Piszą naglące ogłoszenia. Otwierają portale. Obiecują złote góry nawet po polsku! Niemiecki przemysł wrze, mamy więc drugi w historii przypadek zniżenia się do języka gastarbeiterów. Pierwszy był jakiś czas temu, gdy w niemieckich sklepach wisiały ogłoszenia, żeby kupować w granicach rozsądku. Święta zasada zysku w kapitalizmie szła wtedy na bok. Widok biedaka z pieniędzmi jest denerwujący. Teraz mamy jednak europejski kryzys. Rok wcześniej do szkoły, to rok prędzej szczęśliwej kariery w niemieckiej zawodówce.
Nowa ministerka edukacyjki na razie zamiast głowy aktywizuje jednak nogę. Tuż po powołaniu rządu szybko okazało się, że jej główną racją w dyskusji nad oświatą jest urodzenie trójki dzieci. Już wówczas, gdy zaskoczono ją tą całą pedagogiką, było to komiczne. Jednak także i teraz, zamiast na fachowe argumenty merytoryczne – medyczne, psychologiczne, dydaktyczne - Kluzik- Rostkowska powołuje się na model kształcenia własnego potomstwa. Osobiście, bardziej pouczający wydaje mi się przypadek Marii Skłodowskiej - Curie, która zaczęła edukację w wieku lat dziesięciu i dokonać zdążyła niemało.
„Przeciętny rodzic, w tym ja", „jedno z moich dzieci nosi cztery podręczniki", „ja sama mam trójkę dzieci", „musiałam zdecydować ,czy moje 6-letnie dziecko pójdzie do szkoły, czy do zerówki" – to macierzyńskie wrzutki z jednego tylko występu ministerki ( „Dziś wieczorem" ,TVP 1,2.02.2014 ). Te same, które już słyszało się tyle razy.