- Istnieje tzw. wskaźnik Giniego, który pokazuje, co by się stało gdyby jeden członek społeczeństwa zawładnął całością jego dochodów – wtedy wskaźnik ten przybiera wartość jeden – albo gdyby dochody w społeczeństwie były zupełnie równe i wtedy wskaźnik ten przybiera wartość zero. Kraje, które są i stabilne społecznie, i wydają się zdrowymi demokracjami, np. kraje nordyckie, mają wskaźnik Giniego na poziomie 0,2. Średnio dla Europy jest to około 0,3 i Polska się w tym zakresie mieści. Ale w Stanach Zjednoczonych i co dziwne w Chinach wskaźnik ten przekroczył 0,4 i raczej zmierza już w kierunku 0,5. To by wskazywało, że coraz większa część dochodu jest kumulowana w rękach relatywnie wąskiej grupy. Fizyk Stephen Hawking uważa, że o współczesnej gospodarce decydują coraz mocniej roboty, komputery, systemy przemysłowe... Ten proces będzie narastał i władcami ekonomicznymi świata staną się ci, którzy władać będą maszynami. Jak zostanie wtedy zorganizowana cała reszta społeczeństwa?
- W skali świata narasta problem ludzi starych. W zasadzie ta część populacji liczy się tylko jako konsumenci i wyborcy. Jaki pogląd ma na ten temat ekonomia?
- Kwestia ludzi starych przesuwa się coraz wyżej w hierarchii priorytetów politycznych i ekonomicznych. Jeśli nie zmodyfikujemy systemów emerytalnych, także w Polsce, to nasz system przestanie być wydolny, bo już dziś robi bokami. Mam doktoranta amerykańskiego, który porównuje systemy emerytalne w Polsce i USA. On uważa, że Amerykanie stają przed bardzo podobnym problemem co my: tradycyjny system zabezpieczenia społecznego już nie wystarczy, więc idą w uświadamianie od małego człowiekowi, że jeżeli w ciągu życia nie zbudujesz własnej bazy finansowej, to na starość będziesz nędzarzem. A gdy fundusze emerytalne wpakują się w nietrafione transakcje, tak czy owak nim zostaniesz. U nas lat temu kilkadziesiąt, a w Chinach jeszcze całkiem niedawno zabezpieczeniem człowieka starego była przede wszystkim rodzina. Przy zmieniających się relacjach ekonomicznych i zmianach demograficznych ten system stał się nie do utrzymania – a nowego nie widać. Ów doktorant chce nas przekonać do wprowadzenia systemu 401(k), który buduje zabezpieczenie emerytalne wspólnie przez właściciela firmy i jego pracownika. Baza emerytalna wzrasta ze wzrostem firmy – trochę przedsiębiorstw w USA poszło w tym kierunku.
- Modele ekonomiczne są budowane w oparciu o założenie, że zasoby planety są niewyczerpalne. Tymczasem gołym okiem widać, że coraz częściej zdarzają się kataklizmy ekologiczne. Czy ktoś wlicza do bilansów koszty, jakie środowisko ponosi w skali makro?
- Modele makroekonomiczne na ogół wybiegają prognostycznie na dwa –trzy lata do przodu , więc wtedy zmiany środowiskowe można pominąć. Natomiast prognozy układane na 20 - 30 lat uwzględniają zasoby środowiskowe i zaczyna się liczyć nie tylko zysk finansowy, ale i koszty, jakie ponosi środowisko. Zdaje mi się, że nawet Chińczycy spodziewali się, że ich przyśpieszona industrializacja przyniesie uszczerbek w zasobach naturalnych i w środowisku, ale był to świadomy wybór. Co najwyżej nie sądzili, że przybierze to takie rozmiary. Tu dochodzimy do pytania na poły filozoficznego, czy taka konsumpcja, z jaką mamy do czynienia w świecie współczesnym, jest nam potrzebna i czy jest do utrzymania. Ci, którzy lansują jakieś odmiany minimalizmu życiowego wydają się na razie romantykami albo odszczepieńcami, ale kto wie – może będziemy musieli w pewnym momencie zakwestionować paradygmat, że konsumpcja ma być coraz wyższa, coraz wyższy wzrost, coraz większe zużycie zasobów. A może mechanizm sam się zablokuje – i wtedy będziemy mieli kryzys.
Profesor Dariusz Filar specjalizuje się w historii myśli ekonomicznej oraz makroekonomii, był członkiem Rady Polityki Pieniężnej (2004-2010) oraz głównym ekonomistą Banku Pekao S.A.