Upłynęło zaledwie kilkadziesiąt dni drugiej prezydentury Donalda Trumpa, a już zmiany, jakie spowodowała w polityce światowej, przypominają silne trzęsienie ziemi, odczuwane na całym globie. Oczywiście wpływają one także na międzynarodowe położenie Polski i naszą krajową scenę polityczną.
W amerykańskiej kampanii prezydenckiej PiS i związane z nim media bardzo wyraźnie kibicowały Trumpowi. Najbardziej dobitnym potwierdzeniem tego nastawienia była owacja zgotowana nowemu prezydentowi USA w naszym Sejmie. Natomiast Koalicja Obywatelska, a także wspierające ją ośrodki medialne nie tylko życzyły zwycięstwa Kamali Harris, ale sprawiały wrażenie, że uważają wybory w USA za przesądzone. Myślę, że w postawach dwóch najważniejszych polskich ugrupowań kluczowe znaczenie miały ideologiczne sympatie, a mniejsze – chłodna analiza konsekwencji rezultatów amerykańskich wyborów dla Polski i świata.
Co jako konserwatysta myślę o Donaldzie Trumpie?
Jako polski konserwatysta obserwowałem te wybory z mieszanymi uczuciami. Narcystyczna i kapryśna osobowość Trumpa, jaką mogliśmy poznać w okresie jego pierwszej kadencji, nie mogła budzić zaufania, ale miałem sympatię dla istotnego nurtu występującego w amerykańskim społeczeństwie, który w znacznej mierze przyczynił się do zwycięstwa republikańskiego kandydata, a także zwycięstwa Partii Republikańskiej w wyborach do Senatu i Izby Reprezentantów. Mam na myśli nurt sprzeciwu wobec lewicowej ideologii „woke”, promowania lewicowej inżynierii społecznej, której celem jest głęboka zmiana kultury i obyczajów, rewizja historii dokonywana na podstawie ideologicznych założeń, prowadząca w konsekwencji do zakwestionowania cywilizacyjnej tożsamości Zachodu.
Czytaj więcej
J.D. Vance, czyli wiceprezydent Donalda Trumpa, sugeruje siłowe rozwiązanie sporu z Danią o Grenl...
W aktualnych amerykańskich realiach politycznych ten nurt nie miał żadnych przesłanek, aby udzielić poparcia elitom Partii Demokratycznej i jej kandydatce w wyborach prezydenckich. Natomiast bardzo niepokoiłem się o to, jaki będzie stosunek Donalda Trumpa do NATO, Unii Europejskiej i wsparcia dla Ukrainy po wygranych wyborach. Niepokój był uzasadniony publicznymi wypowiedziami Trumpa – w mniejszej mierze czynami – z czasów jego pierwszej kadencji, ale także deklaracjami składanymi podczas ostatniej kampanii prezydenckiej w sprawie wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą.