Materiał powstał we współpracy z DaVita Polska
Jaka jest skala przewlekłej choroby nerek (PChN) w Polsce? Czy opieka koordynowana jest szansą na zapewnienie jakości i bezpieczeństwa w leczeniu PChN? Jaka jest sytuacja z dostępnością kadr i stacji dializ? M.in. te zagadnienia znalazły się w centrum uwagi ekspertów podczas debaty „Polska nefrologia w kryzysie. Jak go pokonać? Przejdźmy w końcu od słów do czynów”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej”.
Narastający kryzys
Szczegółową diagnozę sytuacji przedstawił prof. Rajmund Michalski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Moje Nerki, który sam jest dziesięć lat po przeszczepieniu nerki. – Pacjentów nefrologicznych możemy podzielić na trzy grupy. Pierwsza to osoby, które jeszcze nie są zdiagnozowane, które nie wiedzą, że chorują. Jest ich w Polsce ok. 4,7 mln! Druga to pacjenci dializowani. A trzecia to osoby, które doczekały przeszczepienia nerki. Najwięcej obaw dotyczy pacjentów, którzy są dializowani – mówił ekspert.
Nie możemy czekać, dlatego że widzimy ciągle pogarszający się stan nefrologii - KRZYSZTOF HURKACZ, DYREKTOR GENERALNY DAVITA POLSKA, CZŁONEK NEFRONU
– Obawy dotyczą dostępu do nefrologa, do lekarza, do fachowca, który powie im, na jakim są etapie choroby, co należy robić, jak należy żyć. Pacjenci dializowani obawiają się, czy nie będą zamykane stacje dializ, szczególnie w małych ośrodkach. Dlatego, że jeżeli to są osoby aktywne zawodowo, pracują czy studiują, to zamknięcie stacji sprawia, że choć będą nadal dializowane, to w innym ośrodku, często oddalonym nawet o 100 km od miejsca zamieszkania. To powoduje już nie tyle dyskomfort życia, ile niemożliwość pracowania czy studiowania (dializy to zabiegi ratujące życie, które chorzy przechodzą najczęściej trzy razy w tygodniu; sam zabieg trwa ok. 4 godzin – red.). To podstawowy problem – podkreślił prof. Rajmund Michalski.