Z grupy 23 podejrzanych, których w zawiadomieniach do prokuratury w 2019 r. wskazali posłowie komisji śledczej ds. afery Amber Gold, poza twórcami piramidy Marcinem i Katarzyną P., został skazany jak na razie tylko Kazimierz P. na trzy lata w zawieszeniu. Miał on pomóc wyprać pieniądze klientów spółki: ponad ćwierć miliona złotych. Prokuratura Regionalna w Łodzi (to ona prowadzi wielowątkowe śledztwo dotyczące zaniedbań funkcjonariuszy publicznych w sprawie Amber Gold) kilka miesięcy temu umorzyła śledztwo przeciwko Andrzejowi K., prezesowi FRL Capital Limited (spółki Finroyal), podejrzanemu o pranie pieniędzy Amber Gold, ze względu na brak znamion czynu zabronionego. Dwa miesiące przed upadkiem Amber Gold Andrzej K. przyjął od niej 1,2 mln zł „mającą stanowić rzekomo pierwszą część transakcji za dokonanie zakupu udziałów FRL Capital Limited przez Amber Gold”. Prokuratura umorzyła także inny wątek – przeciwko Katarzynie M.W., byłej pracowniczce Wydziału Strategii i Analiz Finansowo-Ekonomicznych Urzędu Lotnictwa Cywilnego z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu.
Czytaj więcej
Prokuratura, występując w cywilnych sprawach po stronie poszkodowanych aferą GetBacku, ma szansę odegrać rolę strażnika praworządności.
Z grupy podejrzanych (była to rekordowa liczba osób wskazanych w zawiadomieniach w historii sejmowych komisji śledczych) skazano więc jak na razie tylko Kazimierza P. Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł wobec niego karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na trzy lata, grzywnę w wysokości 100 stawek po 10 złotych każda, a także przepadek kwoty stanowiącej równowartość korzyści z przestępstwa w kwocie 252 tys. 800 złotych. W czerwcu 2024 r. w apelacji sąd uchylił mu jednak karę grzywny.
Pięć lat po zamknięciu prac sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Co się dzieje z zawiadomieniami posłów?
Nie udało się także postawić przed sądem byłej prokurator z Gdańska Barbary K., która rażąco zaniedbała swoje obowiązki, ignorując zawiadomienie KNF, umarzając śledztwo w sprawie piramidy – dzięki temu Marcin P. rozwinął skrzydła. Postępowanie wobec prokurator Barbary K., która odeszła w stan spoczynku, zostało prawomocnie umorzone dwa lata temu – powodem był fakt, że sąd uznał, iż Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, która zgodziła się na uchylenie jej immunitetu, ma wadę prawną.
Posłowie sejmowej komisji śledczej ds. afery Amber Gold, która badała przede wszystkim odpowiedzialność osób publicznych – funkcjonariuszy policji, ABW, urzędników skarbówki, prokuratorów i polityków – nie otrzymują informacji z prokuratury o losach ich zawiadomień. – Dlatego co jakiś czas występujemy z interpelacją poselską do Prokuratury Krajowej, by sprawdzić, co zrobiono do tej pory. To, co zebraliśmy jako komisja, było „gotowcem” dla prokuratury. Nie wiemy dlaczego tak długo trwa rozliczanie winnych, ale osobiście czuję niedosyt i rozczarowanie. Sama komisja śledcza jest „ciałem ułomnym” z ogromnymi ograniczeniami – mówi nam dziś Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji, posłanka PiS. Zarzuty w sprawie (niedopełnienia obowiązków) już w 2018 r. usłyszeli m.in. Anna F.-N., była już funkcjonariuszka zespołu operacyjno-rozpoznawczego Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, oraz jej przełożony, naczelnik Maciej Z. Zarzuty ma także sześciu pracowników Urzędu Lotnictwa Cywilnego, w tym Zbigniew M. i Tomasz K., ówcześni wiceprezesi, trzy urzędniczki skarbówki w Gdańsku, prawnik Marcina P., Łukasz D., oraz osoby z kierownictwa spółki OLT Express Regional.