W katowickim sądzie ruszył proces Tomasza W., szefa działu firmy bukmacherskiej STS, który według prokuratury przymykał oko na to, że mąż kasjerki z CBA uprawia hazard za przywłaszczone pieniądze. Choć gracz był bezrobotny, a w 2,5 roku wydał na zakłady piłkarskie łącznie ponad 10 mln zł, to pracownik bukmachera nie zgłosił służbom finansowym prania pieniędzy.
We wtorek na rozprawie w Sądzie Rejonowym Katowice-Wschód oskarżony stawił się z obrońcą – chcieli umorzenia postępowania ze względu na brak przestępstwa, ale sąd wniosku nie uwzględnił. Prokurator Przemysław Ścibisz z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, który rozlicza manko w kasie CBA, odczytał akt oskarżenia.
Czytaj więcej
Rusza proces pracownika STS. Odpowie za to, że nie reagował, kiedy bezrobotny mąż kasjerki z CBA na hazard wydawał miliony przywłaszczonych pieniędzy.
Tomasz W. nie przyznał się do zarzutów i nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że nie było podstaw, by zgłaszać podejrzenie prania pieniędzy, a wpłaty męża kasjerki nie różniły się od wpłat innych graczy – przekonywał na rozprawie.
Z ustaleń prokuratury wyłania się zupełnie inny obraz. Łącznie 9 mln 230 tys. zł służbowej gotówki wyniosła partiami z CBA pracująca tam kasjerka Katarzyna G. i większość dała mężowi Dariuszowi G. A ten bezrobotny i uzależniony od hazardu jako „Brasco81" obstawiał internetowo mecze piłki nożnej, by pieniądze pomnożyć i zalegalizować wygraną. Np. tylko w jednym miesiącu dokonał 88 wpłat na 738 tys. zł. W ciągu dwóch i pół roku (czerwiec 2017 r. do grudzień 2019 r.) zrealizował łącznie 1591 wpłat na przeszło 10 mln zł – ustalił prokurator. G. stawki dzielił, by uśpić służby skarbowe. Kwoty, jakie angażował w hazard, w żaden sposób nie przystawały do jego sytuacji finansowej i powinny – zdaniem śledczego – wzbudzić czujność i reakcję szefa działu w STS.