Środowe dane GUS sugerują, że w lipcu przyspieszyła też tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen żywności i energii. Ekonomiści z ING BSK szacują, że wyniosła ona 2,1 proc. rok do roku, po 1,9 proc. w czerwcu. Zdaniem analityków mBanku, mogła sięgnąć nawet 2,2 proc.
Oficjalny odczyt tego wskaźnika opublikuje w piątek NBP. Na to, że inflacja bazowa przyspiesza, wskazuje jednak m.in. coraz szybszy wzrost cen usług. Wyniósł on w lipcu 4,2 proc. rok do roku, po 3,9 proc. w czerwcu, podczas gdy towary podrożały o 2,4 proc. rok do roku, po 2,2 proc. miesiąc wcześniej.
- Wzrost inflacji bazowej dalej napędzały głównie ceny turystyki zorganizowanej oraz wywozu śmieci. Pierwszy czynnik powinien wygasnąć po wakacjach, drugi ma podłoże regulacyjne – skomentował Jakub Rybacki, ekonomista z ING BSK. Jak dodał, do wzrostu inflacji bazowej przyczyniają się też zwyżki cen żywności, które przekładają się na ceny w lokalach gastronomicznych.
Zdaniem większości ekonomistów, w najbliższych miesiącach inflacja powinna się ustabilizować, a nawet nieco zmaleć za sprawą niższych cen paliw. - Oczekujemy jednak dalszego wzrostu inflacji bazowej. W III kw. najprawdopodobniej utrzyma się ona w okolicach 2,1 proc., ale IV kw. powinien przynieść jej wzrost średnio do 2,5 proc. rok do roku – przewiduje Rybacki.
Jak podkreśla, przyspieszająca inflacja bazowa wraz z prawdopodobnym wzrostem cen energii dla gospodarstw domowych sprawi, że na początku 2020 r. inflacja może przekroczyć 3,5 proc. rocznie, czyli górną granicę dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego NBP. Część ekonomistów sądzi, że dynamika CPI może przewyższyć nawet 4 proc.
- Wyższa inflacja najprawdopodobniej nie zmieni nastawienia RPP z uwagi na luzowanie polityki pieniężnej przez główne banki centralne. Powinna jednak studzić oczekiwania na obniżki stóp procentowych w Polsce – zauważył Jakub Rybacki. Odniósł się do tego, że w cenach kontraktów terminowych na stopy procentowe w Polsce wyceniana jest ich obniżka w horyzoncie dwóch lat.