Polska jest od lat czwartym producentem mleka w Unii. Ustępujemy tylko Niemcom, Francji i Wielkiej Brytanii. Polacy kupują coraz więcej mleka, obiecująco rośnie eksport. Pomaga w tym brak chorób, które znokautowały eksport polskiego drobiu czy wieprzowiny. Branża inwestuje w zakłady i reklamy i nie narzeka.
Cichy protekcjonizm
– Doskonale sobie radzimy – tak Lech Karendys, dyrektor handlowy w Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol, odpowiada na pytanie o potrzebne wsparcia ze strony państwa. – Problem w tym, że kraje starej UE zwalczają nas jako konkurencję w sposób nie do końca formalny, bo oficjalnie nie wolno takich rzeczy robić. Blokują nam dostęp do sieci hipermarketów w UE. Jedna z sieci odpowiedziała, że marki własne produkowane na rynek francuski mogą być produkowane tylko z francuskiego mleka. Polskie produkty mleczarskie są dobrej jakości, ale generalnie o dostępie klientów do produktu decydują duże sieci handlowe – mówi.
Mleko coraz szerzej trafia na polskie stoły, choć zmieniają się proporcje produktów. W 2016 r. spożycie artykułów mleczarskich wzrosło o 4,5 proc., do 219 l mleka na osobę, wynika z badań GUS i Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ). Ten postęp branża zawdzięcza przetworom. Rośnie konsumpcja jogurtów i serów dojrzewających oraz topionych, deserów mlecznych czy serków twarogowych.
Rosną przychody
Dochody firm mleczarskich wzrosły w 2016 r. ponad 5 proc. Według Listy 500 „Rzeczpospolitej", przychody Mlekovity przekroczyły 4 mld zł, tuż za nią znalazł się Mlekpol z 3,20 mld zł przychodu. Polmlek miał wprawdzie „tylko" 888 mln zł przychodu, ale rosły one o ponad 14 proc.
Odkąd UE dwa lata temu zrezygnowała z powszechnie krytykowanych kwot mlecznych, zmieniały się ceny, ale produkcja wciąż rosła. Teraz po huśtawce cenowej nie ma już śladu. Ceny mleka odbiły się z dramatycznie niskich poziomów w ubiegłym roku i wynoszą około 130 zł za 100 litrów. To już tylko o 8 proc. mniej niż średnia unijna wynosząca nieco ponad 33 euro.