Reklama
Rozwiń

Dr Grzesiowski: Maseczki nigdy nie powinny zniknąć z przestrzeni publicznej

Do końca lutego liczba zachorowań będzie utrzymywała się na poziomie 150 tys. tygodniowo – mówi dr Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny.

Publikacja: 18.02.2025 04:40

Dr Grzesiowski: Maseczki nigdy nie powinny zniknąć z przestrzeni publicznej

Foto: tv.rp.pl

Przez Polskę przechodzi fala grypy. W którym momencie obecnie jesteśmy?

W Polsce w dwóch pierwszych tygodniach stycznia było około 200 tys. zachorowań. W drugiej połowie chorych było między 300 a 400 tys. Pierwszy tydzień lutego już pokazuje chyba skutki ferii na Mazowszu, ponieważ widzimy ok. 30-proc. spadek liczby zgłoszeń zakażeń. To nie znaczy, że fala jest już za nami. Myślę, że można prognozować, że do końca lutego liczba zachorowań będzie utrzymywała się na poziomie 150 tys. tygodniowo. 

Czy wystarczy leków dla wszystkich chorych?

Przy tak dużej grupie chorych hurtownie nie są w stanie w tak krótkim czasie uzupełnić zapasów leków przeciwgrypowych i w części aptek mogą występować ich niedobory. Jeżeli w ciągu miesiąca dochodzi do ok. 300-proc. wzrostu zapotrzebowania na nie, i to na terenie całego kraju, to nawet nie wchodzi w grę przesunięcie leków z jednej hurtowni do drugiej. Posiłkujemy się mechanizmem wsparcia zewnętrznego, o którym była mowa już w zeszłym tygodniu. Ministerstwo Zdrowia wystąpiło już w ramach mechanizmu unijnego wsparcia o dodatkowe dawki leku przeciwgrypowego.  

Czytaj więcej

Dr Paweł Grzesiowski: Nie jesteśmy w stanie powstrzymać kolejnych fal epidemicznych

Żeby podać właściwy lek, trzeba zrobić test. Szybkie testy są dostępne, ale lekarze nie zawsze z nich korzystają. Z oszczędności?

Ilość testów używanych w POZ-ach wzrosła znacznie, podobnie jak ilość testów kupowanych przez pacjentów bezpośrednio w aptekach. Trochę nie rozumiem oszczędności na testach, ponieważ one są objęte refundacją pełną przez NFZ. W tej chwili każdy test wykonany przez lekarza w POZ-cie jest refundowany przez NFZ, więc tu nie ma kwestii oszczędności. Myślę, że problemem jest raczej świadomość lekarzy. Nie każdy lekarz ma w zwyczaju po nie sięgać. Moim zdaniem dlatego wielu woli wypisać receptę na antybiotyk czy lek przeciwgrypowy, bo nie wie do końca, na co pacjent jest chory. Objawy są podobne, więc chcą się trochę asekurować. Oczywiście nie popieram tego rodzaju działania.

Dlaczego?

Uważam, że powinniśmy korzystać z nowych technologii w najszerszym zakresie i wykonanie testu antygenowego jest właśnie taką technologią. Dlatego że jeżeli stwierdzimy, że pacjent ma grypę, to nie dość, że możemy przepisać lek celowany na tę chorobę, czyli lek przeciwgrypowy, to jeszcze unikamy podania antybiotyku, który uszkadza nasz mikrobiom. Czyli nie ma potrzeby włączania antybiotyku, który okaże się jeszcze szkodliwy dla naszego organizmu, bo oddziałuje na nasze bakterie fizjologiczne. Więc wykonanie testu to nie tylko gest w kierunku pacjenta, żeby powiedzieć, na co jest chory, ale to jest bardzo konkretne ukierunkowanie postępowania.

Pojawiają się też głosy, że może ta tegoroczna grypa nie jest gorsza niż w poprzednich latach, tylko częściej sięgamy po testy. I stąd te rosnące statystyki.

Myślę, że w tej chwili trudno będzie nam porównać ten rok do ubiegłego czy jeszcze wcześniejszych lat, bo rzeczywiście testów było mniej wykonywanych. Ale jeżeli porównujemy ilość przypadków grypy czy hospitalizacji, to mniej więcej w tym sezonie takich przypadków jest wielokrotnie więcej. Mamy od początku sezonu około 1000 przypadków śmiertelnych. Czyli to nie jest tak, że grypa to jest przeziębienie i że to są tylko przypadki, które kończą się w POZ. Niestety, wielu tych pacjentów trafia do szpitali. Do końca stycznia mieliśmy ponad 13 tys. hospitalizacji z powodu grypy. Więc to jest jednak duża grupa osób, która trafia do szpitala i niestety powikłania mogą prowadzić nawet do utraty życia.

Czy szpitale są przygotowane na ciężki sezon grypy, jaki mamy teraz? Czy może dojść do załamania systemu?

Zaryzykuję twierdzenie, że żaden system nie jest przygotowany do nagłego przyjęcia na przykład 200–300 tys. pacjentów. Mówię oczywiście o szpitalnych oddziałach ratunkowych, bo tylu pacjentów szturmuje szpitale, nie mogąc skorzystać z pomocy lekarza rodzinnego.

Moim zdaniem w sezonie grypowym powinniśmy tworzyć pewnego rodzaju systemy specjalne dla pacjentów grypowych. Jeśli na SOR przychodzi pacjent z objawami grypy, to powinien być kierowany do innej ścieżki postępowania, powinien być wydzielony dla takich pacjentów dodatkowy, specjalny gabinet. Chodzi o to, by nie blokować drogi dla innych pacjentów, którzy chcą też w tym samym czasie skorzystać z SOR-u, bo mogli ulec zawałowi, nagłemu wypadkowi czy jakiejś innej sytuacji zdrowotnej, która wymaga pilnej pomocy. My musimy przygotowywać system na takie sytuacje, uelastyczniając go poprzez tworzenie nowych ścieżek dla pacjentów, takich, którzy przychodzą na ogół z prostym problemem. Taka sytuacja rozdzielenia pacjentów infekcyjnych od pacjentów pozostałych.

Czytaj więcej

Leki na grypę - kiedy, kto i jak powinien je stosować? Obowiązujące zalecenia

Lekarze mówią, że w tym roku grypie towarzyszą objawy neurologiczne.

Jest to prawda. Lekarze opowiadają o niespodziewanej utracie przytomności, porażeniu nerwu twarzowego, u dzieci występują drgawki. Mogą pojawić się na początku nietypowe objawy, np. to, że opada nam kącik ust po jednej stronie. To trochę przypomina Covid-19, gdy dochodziło do utraty węchu, zaburzeń świadomości, bo wirus, uszkadzając struktury w mózgu, powoduje zupełnie inne objawy, niż my byśmy się spodziewali. Spodziewamy się po grypie kaszlu, gorączki, bólów mięśniowych, a tu mamy zupełnie nietypowe objawy i one mogą na przykład imitować, naśladować udar. Wiele osób może nie pomyśleć o tym, że to jest grypa, tylko będzie szukać pomocy np. neurologicznej. Dlatego warto, przyjmując takich pacjentów na SOR-ach czy w przychodniach lekarzy rodzinnych, wykonać test właśnie w kierunku grypy, żeby wykluczyć, że to nie jest sytuacja infekcyjna.

Panie doktorze, czy wrócą maseczki?

Maseczki nigdy nie powinny zniknąć. Maseczka to jest po prostu element ochronny, tak jak każdy inny, jak rękawiczka, chustka do nosa, jak to, że prosimy pacjentów, którzy są chorzy, żeby zostali w domu, a nie chodzili do pracy czy wysyłali dzieci do szkoły. Maseczka jest elementem ochrony naszego układu oddechowego przed wirusami i bakteriami. W sytuacji gdy pojawia się takie zagrożenie, powinniśmy bez zastanowienia maseczkę wyjąć. Czym innym jest wprowadzanie obowiązku maseczek, to jest zupełnie inna sytuacja i tutaj nie mamy takich planów, może poza placówkami medycznymi czy aptekami, bo tam się gromadzą często chorzy ludzie i tam maseczka powinna być standardem, ale o tym decyduje już konkretny kierownik danego podmiotu. Natomiast chodzi o maseczki w przestrzeniach publicznych, na przykład w komunikacji publicznej czy w jakichś budynkach użyteczności publicznej. Tam powinniśmy używać maseczek wtedy, kiedy czujemy się albo zagrożeni, czyli ja jestem człowiekiem, który ma zaburzoną odporność i nie chcę zachorować, wówczas wkładam maseczkę prewencyjnie, albo jeżeli muszę pójść do apteki i jestem chory, to wkładam maseczkę, żeby innych nie zarażać. To nie powinna być żadna sytuacja stygmatyzująca. Maseczka powinna być normalnym elementem naszego życia.

Przez Polskę przechodzi fala grypy. W którym momencie obecnie jesteśmy?

W Polsce w dwóch pierwszych tygodniach stycznia było około 200 tys. zachorowań. W drugiej połowie chorych było między 300 a 400 tys. Pierwszy tydzień lutego już pokazuje chyba skutki ferii na Mazowszu, ponieważ widzimy ok. 30-proc. spadek liczby zgłoszeń zakażeń. To nie znaczy, że fala jest już za nami. Myślę, że można prognozować, że do końca lutego liczba zachorowań będzie utrzymywała się na poziomie 150 tys. tygodniowo. 

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Profilaktyka
Bycie w związku sprzyja zdrowiu? Polacy nie mają wątpliwości
Profilaktyka
Co trzeci Polak nigdy nie skorzystał z badań profilaktycznych pod kątem nowotworów
Profilaktyka
Naukowe ostrzeżenia przed e-papierosami
Profilaktyka
FDA dopuściła do obrotu saszetki nikotynowe
Profilaktyka
Przetworzone, czerwone mięso a ryzyko demencji. Nowe wyniki badań