Młodzi innowatorzy nie muszą wymyślać koła na nowo

Wchodzących na rynek trzeba chronić przed mechanizmem wymyślania koła na nowo, bo warto uczyć się na własnych błędach, ale też unikać tych, które popełnili już inni – uważa Kacper Raciborski, prezes Fundacji Innovations Hub i członek kapituły konkursu „Rzeczpospolitej” dla młodych wynalazców.

Publikacja: 02.08.2024 07:33

Młodzi innowatorzy nie muszą wymyślać koła na nowo

Foto: Adobe Stock

Jakie bariery może napotkać dzisiaj młody człowiek, który chce wdrażać innowacje w Polsce?

Niestety, wielu młodych innowatorów nie wie, gdzie i jak zacząć, bo ani działalność inkubatorów wspierających ich na wczesnym etapie rozwoju biznesu, ani system wczesnego finansowania nie są w naszym kraju rozwinięte tak, jak na Zachodzie. Ale nawet jeśli ci młodzi ludzie trafiają pod opiekę – i zyskują szansę choćby na stworzenie własnych zespołów badawczych czy projektowych – to jeszcze nie znaczy, że nie napotkają żadnych barier. Dużym problemem jest już sama dyskryminacja wiekowa. Niestety, nasze rodzime inkubatory nie do końca spełniają rolę „węzłów w sieci”, które łączyłyby potencjalnych innowatorów z ludźmi mogących ich wesprzeć, co na Zachodzie jest powszechne. Sami zaś młodzi nie mają wiedzy biznesowej, bo uczelnie i szkoły im jej nie przekazują. W efekcie projekty „stają” bądź umierają z powodu niesprzyjającego otoczenia.

Sytuacja innowatorów na polskim rynku jest więc trudniejsza niż w Europie czy na świecie?

Inkubacja w naszym kraju – cytując „Ferdydurke” – została upupiona, zinfantylizowana. Według nas jej synonimem są drukarki 3D, wynajem przestrzeni, warsztaty z Pythona czy prototypowanie – za granicą widoczne gołym okiem. A inkubacja biznesowa to coś więcej, coś, co niewidoczne – sieci networkingowe, programy inkubacyjne, matchmakingi, procedury wdrożeniowe i miejsce modelowania start-upów oraz zespołów projektowych. Nie przenieśliśmy tego, co jest kluczowe, tylko fasadę. W Polsce coraz śmielej inwestujemy w sektor spółek będących na późniejszym etapie, ale w kwestii tych na bardzo wczesnym, jesteśmy w powijakach i niestety mamy „mleko pod nosem”. Kluczową więc zmianą, którą powinniśmy wprowadzić, jest rozwój sektora inkubacyjnego – wspomnianych już „węzłów w sieci”. I właśnie taką rolę stara się spełniać Fundacja Innovations Hub, kreując jeden z pierwszych inkubatorów prowadzonych w tego typu doktrynie. Chcemy działać jak zagraniczne inkubatory: zrzeszać grupy networkingowe, zapewniać wchodzącym na rynek pomoc ekspertów i doradców, tworzyć miejsce wymiany wiedzy i być oknem na start-upy dla Polski, Europy, a nawet świata. Walczymy również z mechanizmem wymyślania koła na nowo poprzez akumulację wiedzy z popełnianych przez założycieli błędów, i staramy się kolektywnie uchronić ich tym samym przed ich popełnianiem. Chcemy umożliwić im kontakt, aby wymieniali się doświadczeniami i mogli wzajemnie z nich korzystać; żeby wiedzieli, czego unikać, i rozumieli, dlaczego dany pomysł wcześniej nie wypalił już komuś innemu.

Czytaj więcej

Promujemy młodych wynalazców. Rusza konkurs Młody Wynalazca "Rzeczpospolitej"

Jakie rynki warto śledzić i którymi rozwiązaniami możemy inspirować się w Polsce?

Jako IHF chętnie sięgamy za granicę. Bacznie przyglądamy się temu, co dzieje się w Skandynawii, bo tam procedury inkubacyjne są już dobrze rozwinięte; sprawnie funkcjonują też hiszpańskie inkubatory czy francuskie ekosystemy networkingowe. W Stanach świetnie działają programy inkubacyjne i system finansowania wspierający innowacje na wczesnym etapie ich wdrażania. Rozwijającym się rynkiem jest też Bliski Wschód, Izrael, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Japonia, Singapur czy Tajwan. W każdym ekosystemie inaczej podchodzi się do kwestii kreowania innowacji, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo każdy działa na zupełnie innych zasadach. Dlatego na nasz rodzimy rynek nie możemy przenosić rozwiązań z zagranicy, w skali jeden do jednego. W Polsce nie ma niestety dużego ośrodka, który łączyłby zagranicznych inwestorów i ekosystem. Wszyscy obracamy się wokół siebie wzajemnie, brakuje nam perspektywy wyjścia na rynek międzynarodowy. Pokutuje myślenie, że warto zacząć na tym rodzimym, a później ewentualnie wyjść poza jego granice. Na koniec dnia okazuje się jednak, że jest on za mały, więc warto mieć myślenie „go global” już na początkowym etapie tworzenia biznesu.

Polska ma szansę znaleźć się kiedyś w czołówce rynków stawiających na innowacje?

Myślę, że nasz region w ciągu kolejnej dekady stanie się jednym z wiodących w całej Europie. Co prawda nie mamy jeszcze silnych kadr zajmujących się sprzedażą czy zarządzaniem, ale za to te naukowo-techniczne są u nas bardzo mocne. Możemy pochwalić się odnoszącymi międzynarodowe sukcesy fizykami i chemikami czy specjalistami z dziedziny IT, w której młodzi ludzie bardzo chcą się rozwijać. Polscy programiści to wybitni specjaliści, którzy mają szansę zawyżać europejskie standardy w dziedzinie związanej z rozwojem sztucznej inteligencji. Te trendy odbijają się w naszych rodzimych start-upach. Jednak problemem sektora naukowo-technicznego jest dalej fakt, że działające w niej osoby nie wiedzą, jak sprzedawać opracowane przez siebie rozwiązania, jak zainteresować nimi inwestorów i jak zbudować wokół nich biznes, często tracąc szanse. Musimy zacząć tworzyć ekosystemy i platformy, na których skutecznej „zderzani” będą ludzie z różnych środowisk, a także programy, które wykreują odpowiednią kadrę inkubacyjną.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Szukamy polskiego Sama Altmana. Rusza nasz konkurs Młody Wynalazca

Rynkowe osamotnienie to poważniejszy problem niż brak funduszy na innowacje?

Jako założyciel fundacji współpracującej z innowatorami i spółkami tworzonymi przez osoby poniżej 30. roku życia mogę potwierdzić, że młodzi ludzie potrzebują przede wszystkim mentoringu i wsparcia doradczego. Ważne jest, aby pokazać im, jak wdrażać innowacje w interesujących ich branżach i – poprzez skuteczny networking – otworzyć przed nimi odpowiednie drzwi. Często nie ma potrzeby, żeby popełniali błędy, które są już dobrze znane z literatury, ale oni sami o tym nie wiedzieli. Błędów można uniknąć, zapewniając im opiekę mentorów czy doradców. Chociaż nauka na tych własnych jest czasami przydatna, unikanie niektórych z nich może znacznie skrócić drogę do sukcesu. Dobry mentoring może zaś zwiększyć tempo wdrażania pomysłów nawet kilkukrotnie, a czasem przeważyć o tym, czy odniesie się sukces. Jeśli chodzi o brak funduszy, to moim zdaniem pieniądze są dostępne. Jeżeli cała strategia komercjalizacji jest dobrze zaplanowana, zdobycie finansowania na polskim rynku jest możliwe. Problem w tym, że fundusze otrzymuje niewiele spółek, bo niewiele z nich spełnia wysokie standardy inkubacyjne. Kiedy pytam założycieli firm, co było dla nich najtrudniejsze przy ich zakładaniu, rzadko wskazują na uzyskanie początkowego finansowania. Nie zawsze trzeba od razu planować inwestycje za dwa miliony, ważne jest podejście iteracyjne. Można zacząć od realizacji pierwszego etapu za 20 tysięcy – a jeśli to się powiedzie i wypełni wyznaczone kamienie milowe – zrealizować kolejne za 200 tysięcy, i tak dalej. Pracując etapami, finanse nie są największym problemem. Kluczowe staje się osiąganie planowanych rezultatów, co otwiera możliwości do uzyskania większych środków.

A jak rozpoznać, czy dany pomysł innowator ma szansę przekuć w realny rynkowy sukces? Decydują czynniki, które da się uchwycić w przysłowiowych tabelach, czy ważna jest też rynkowa intuicja?

Z uwagi na charakter naszej fundacji, nie jest najważniejsze, aby pierwsza spółka okazała się przysłowiowym jednorożcem i odniosła spektakularny sukces rynkowy. W naszym przypadku sam pomysł czy początkowy potencjał biznesowy – choć ważny – nie jest stawiany na piedestale. Dla nas najważniejszy jest sam founder oraz to, że dzięki Fundacji młodzi ludzie podejmują ryzyko i wchodzą w iteracyjny proces budowania własnego biznesu. Szukamy młodych, którzy cechują się determinacją i którzy mają umiejętność „obudowywania się” ludźmi wokół. To kluczowe cechy w procesie komercjalizacji i budowania zespołów start-upowych. Mieliśmy już przypadki, że młodzi ludzie, z którymi współpracowaliśmy w ramach naszych programów, za niewielkie pieniądze sprzedawali branżowym inwestorom swoje rozwiązania. Teraz tworzą już kolejną spółkę, z większym prawdopodobieństwem na odniesienie sukcesu rynkowego. Oczywiście, i w przypadku tej pierwszej staramy się im pomóc na tyle, żeby również ona odniosła biznesowy sukces, osiągnęła break even point czy po prostu zwrot inwestycyjny. Ale nie jest dla nas kluczowe, aby wyceniona została ona na zawrotne kwoty. Zatem to nie sam pomysł jest dla nas najważniejszy, ale przede wszystkim szanse na jego komercjalizację i kreacja ludzi, którzy będą tworzyć dochodowe start-upy w kolejnych iteracjach. Nie specjalizujemy się we wszystkich branżach, dlatego do oceny pomysłów podchodzimy bardzo pragmatycznie. Niekiedy te, które początkowo mogą wydawać się bezsensowne, potrafią ewoluować w coś niesamowitego. Przykładem może być InPost, którego założyciel – mimo sceptycyzmu wielu – odpowiedział na realną potrzebę ludzi zirytowanych tym, że kurierzy dostarczają przesyłki, gdy ci są w pracy i nie mogą ich odebrać. Mimo początkowych wątpliwości wielu osób obecnie mało kto kwestionuje, że Rafał Brzoska odniósł sukces. Choć eksperci i inwestorzy często starają się tworzyć modele i przewidywać, ostatecznie to rynek i founder – a nie chłodna kalkulacja czy wskaźniki – decydują o powodzeniu przedsięwzięcia.

Czytaj więcej

Polskie patenty są na fali. Młodzi wynalazcy w konkursie "Rzeczpospolitej"

Jakie bariery może napotkać dzisiaj młody człowiek, który chce wdrażać innowacje w Polsce?

Niestety, wielu młodych innowatorów nie wie, gdzie i jak zacząć, bo ani działalność inkubatorów wspierających ich na wczesnym etapie rozwoju biznesu, ani system wczesnego finansowania nie są w naszym kraju rozwinięte tak, jak na Zachodzie. Ale nawet jeśli ci młodzi ludzie trafiają pod opiekę – i zyskują szansę choćby na stworzenie własnych zespołów badawczych czy projektowych – to jeszcze nie znaczy, że nie napotkają żadnych barier. Dużym problemem jest już sama dyskryminacja wiekowa. Niestety, nasze rodzime inkubatory nie do końca spełniają rolę „węzłów w sieci”, które łączyłyby potencjalnych innowatorów z ludźmi mogących ich wesprzeć, co na Zachodzie jest powszechne. Sami zaś młodzi nie mają wiedzy biznesowej, bo uczelnie i szkoły im jej nie przekazują. W efekcie projekty „stają” bądź umierają z powodu niesprzyjającego otoczenia.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Od 1 października nie dodzwonimy się do swojego urzędu skarbowego
W sądzie i w urzędzie
Jest nowa wersja ważnej usługi w aplikacji mObywatel
Płace
Biznes rozczarowany po zaskakującej decyzji rządu. Związkowcy zadowoleni
Sądy i trybunały
Reset Trybunału Konstytucyjnego z wątpliwościami
Prawo dla Ciebie
Myśliwi nie chcą okresowych badań. A rząd szykuje ograniczenie polowań