Płatna adopcja, czyli handel?

Posłowie, zmieniając kodeks karny, zalegalizują sprzedaż dzieci - alarmują rodzice i prawnicy

Publikacja: 06.04.2010 22:01

Na forach dla chcących adoptować dziecko można przeczytać, że za jego oddanie biologiczni rodzice żą

Na forach dla chcących adoptować dziecko można przeczytać, że za jego oddanie biologiczni rodzice żądają nawet 150 tys. zł

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

– Obawiamy się, że po wejściu w życie nowych przepisów podziemie adopcyjne wyjdzie na powierzchnię – mówi Wiesław Dołęgowski z Fundacji Dziecko – Adopcja – Rodzina zrzeszającej rodziców adopcyjnych.

Fundacja zwróciła uwagę na definicję handlu ludźmi, która znalazła się w rządowym projekcie nowelizacji kodeksu karnego. Dziś trafi on pod obrady Sejmu. W projekcie szczegółowo określono, co to jest handel ludźmi. Definicja nie uwzględnia jednak tzw. adopcji komercyjnej. Czyli sytuacji, kiedy procedurze adopcji ze wskazaniem zrzeczeniu się prawa do dziecka towarzyszy opłata dla rodziców biologicznych. – A to przecież handel dziećmi – uważa Dołęgowski.

Wtóruje mu adwokat Jerzy Neumann: – Obawiam się, że takie zmiany mogą spowodować rozkwit rynku handlu dziećmi.

– Nie można od razu twierdzić, że adopcja ze wskazaniem to handel ludźmi – odpiera pani Maria (nie podaje nazwiska), która założyła forum [link=http://www.adopcjazewskazaniem.pl/forum/index.php?redir=1" "target=_blank]Adopcjazewskazaniem.pl[/link] po tym, gdy sama szukała rodziny dla swojego dziecka. Forum wspiera chcących skorzystać z tej drogi. – Większość nawet nie myśli o pieniądzach – zapewnia.

[srodtytul]Maluchy za pieniądze[/srodtytul]

Organizacje adopcyjne szacują, że na niecałe 3,5 tys. adopcji rocznie nawet tysiąc to adopcje ze wskazaniem. Na forach dla rodziców chcących adoptować dziecko nie brakuje wpisów o tym, jakich opłat od nich wówczas żądano – zazwyczaj w dziesiątkach tysięcy, nawet 150 tys. zł. Co prawda w ogłoszeniach rzadko pojawiają się sugestie, że trzeba będzie zapłacić. Kwoty padają dopiero przy bezpośrednim kontakcie.

– Po zmianach w kodeksie to będzie norma. Dzieci do adopcji będą oddawane za pieniądze, bo nie będzie za to żadnej kary – twierdzi Dołęgowski. – Na lodzie zostaną ci, których ośrodki adopcyjne przygotowały do bycia rodzicami – mówi. Dodaje, że rodziny wyselekcjonowane przez ośrodek są sprawdzone i dają większą gwarancję stworzenia dla dziecka odpowiedniego domu.

[srodtytul]Martwe przepisy[/srodtytul]

Małgorzata PomarańskaBielecka, doktorantka UW zajmująca się badaniem zjawiska komercyjnych adopcji, przyznaje, że obawy rodziców adopcyjnych są uzasadnione. – Do tej pory osoby uczestniczące w komercyjnej adopcji obawiały się oskarżenia o handel ludźmi. Teraz kara ma grozić tylko pośrednikowi, który dla zysku organizuje takie adopcje – mówi.

Ale nawet ten przepis, że osoba pośrednicząca w adopcji dla korzyści finansowych podlega karze, który w kodeksie karnym obowiązuje od 1997 roku, jest martwy. Specjaliści podkreślają, że skazanych z tego paragrafu można policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo trudno udowodnić komuś, że zawodowo zajmuje się organizowaniem adopcji wbrew przepisom i do tego zarabia na tym.

– Albo w kodeksie karnym, albo rodzinnym i opiekuńczym powinno być jasno napisane, że czerpanie korzyści majątkowych czy osobistych z tytułu udziału w procedurze przysposobienia jest zabronione – uważa mec. Piotr Kwiecień, specjalista prawa rodzinnego. – Niejasno sformułowane przepisy sąd zawsze interpretuje na korzyść oskarżonego.

– Nie chcieliśmy mieszać takich zjawisk jak handlowanie ludźmi w celach pornografii, niewolniczej pracy czy dla pozyskiwania narządów z adopcjami za pieniądze – tłumaczy zapisy nowelizacji poseł Jerzy Kozdroń (PO), sprawozdawca projektu. Zaznacza, że przecież w znowelizowanym kodeksie zostaje paragraf, wedle którego kara grozi temu, kto organizuje adopcje z pominięciem ustawy i czerpie z tego korzyści. A że przepis jest nieskuteczny? – Przyjmuję tę uwagę. Pomyślimy nad tym, żeby go doprecyzować – zapewnia w rozmowie z "Rz".

Jednak zdaniem PomarańskiejBieleckiej komercyjnej adopcji nie należy utożsamiać z handlem ludźmi, więc dobrze, że definicja jej nie uwzględniła. Bo to co innego niż kupienie dziecka do wykorzystania go do prostytucji lub pornografii. Trudno też określić, gdzie zaczyna się granica między sprzedażą dziecka a wynikającą z troski o jego los pomocą. Czy opłaty za leczenie, koszty porodu i utrzymanie w czasie ciąży matki, która obiecała oddać dziecko do adopcji ze wskazaniem, są stosowne czy nie? – pyta.

Ekspertka przypomina, że taka forma adopcji działa np. w USA. Dlatego według niej państwo polskie powinno pomyśleć o tym, by lepiej monitorować to zjawisko, badać czy adopcja jest w interesie dziecka np. zobowiązując prokuratorów do uczestniczenia w postępowaniach o adopcję ze wskazaniem.

Natomiast pani Maria uważa, że problemu by nie było, gdyby adopcją ze wskazaniem zajęły się ośrodki adopcyjne.

– Nie chcą tego robić, więc ci, którzy wolą wiedzieć, komu oddadzą dziecko, muszą korzystać z innych dróg – mówi pani Maria. – Sama adopcja ze wskazaniem nie jest zagrożeniem, bo kontrola nad rodzinami wyselekcjonowanymi przez ośrodki adopcyjne jest tak samo iluzoryczna jak nad tymi z adopcji ze wskazaniem.

Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
W sądzie i w urzędzie
Deregulacja od kredytów po strzelnice. Nowe pomysły zespołu Brzoski
ZUS
Zmiany w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. Kto zyska, kto straci?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Praca, Emerytury i renty
Ta grupa seniorów otrzyma 13. emeryturę wcześniej. Jeszcze przed świętami