Brak personelu i konieczność codziennej długotrwałej dezynfekcji pomieszczeń sprawia, że farmaceuci spędzają w aptekach kilkanaście godzin na dobę. Gdy dochodzi do tego obowiązek pełnienia nocnych dyżurów, placówki prowadzone przez jedną osobę powinny działać non stop.
Gdy kierowniczka jednej z aptek została poddana kwarantannie, aptekarze ze Świdnicy na Dolnym Śląsku postanowili skrócić nocne dyżury do godz. 24 i jeden z mieszkańców nie miał gdzie kupić leków dla chorego dziecka. Sprawa trafiła do starostwa powiatowego, które powiadomiło prokuraturę rejonową oraz wojewódzki nadzór farmaceutyczny.
Czytaj także:
Koronawirus: pacjenci wykupują leki na zapas
To władze samorządowe, zgodnie z art. 94 prawa farmaceutycznego, mają obowiązek zapewnić dostęp do leków nie tylko w dni powszechnie, ale też w nocy, niedzielę, święta i dni wolne od pracy. Rozkład pracy aptek w nocy i święta określa w drodze uchwały rada powiatu, po zasięgnięciu opinii wójtów. Jednak ani powiat, ani wójt za te dyżury nie płacą.