Trump na koszulkach w USA. W Polsce znak zależałby od nazwiska polityka

Gdyby spór o wykorzystanie do promocji nazwiska głowy państwa toczył się w Polsce, kluczowy mógłby być rodzaj usługi.

Publikacja: 09.11.2023 03:00

Trump na koszulkach w USA. W Polsce znak zależałby od nazwiska polityka

Foto: white house

Amerykański Sąd Najwyższy zajmuje się sprawą mężczyzny próbującego wywalczyć prawo do rejestracji znaku towarowego „Trump too small”, by móc umieścić go na koszulkach.

Konieczna jest zgoda

Finał może być dla niego niekorzystny, bo – jak przypomina adwokat Robert Openhowski z Kancelarii Prawa Amerykańskiego w Polsce – obecne przepisy ustawy pozwalającej zarejestrować znaki w amerykańskim urzędzie patentowym nie dopuszczają tych zawierających nazwisko osoby żyjącej, jeśli się na to nie zgodzi.

– Sprawa stała się głośna, bo w Ameryce wolność słowa to wartość najwyższa – ocenia adwokat. Zaznacza jednak, że zawsze obejmowała wypowiedzi polityczne, społeczne czy artystyczne, nie slogany reklamowe. Aż do sprawy Virginia State Pharmacy Board kontra Virginia Citizens Consumer Council z połowy lat 70. – Dopiero wtedy mowa handlowa i język reklamy zaczęły podlegać ochronie wynikającej z pierwszej poprawki do amerykańskiej konstytucji – dodaje.

Kilka lat później tzw. sprawa Central Hudson pokazała, że ochronę tę można ograniczyć.

– A rząd może przyjąć prawo, które zabroni reklamy nieuczciwej lub stojącej w sprzeczności z interesem społecznym – tłumaczy specjalista. Po jednej stronie jest więc wolność słowa, po drugiej interes państwa, które odmawia rejestracji znaków towarowych z nazwiskiem osoby niewyrażającej na to zgody. – A w tym przypadku, moim zdaniem, rację ma właśnie państwo – konkluduje adwokat.

Na polski grunt rozważania przenosi adwokat i rzecznik patentowy Tomasz Grucelski. Jak tłumaczy, gdyby przedsiębiorca próbował zarejestrować znak towarowy np. „Duda – malowanie” dla usług remontowych, nasz prezydent mógłby uznać, że jest to naruszenie jego dobra osobistego w postaci nazwiska.

– Jednak w mojej ocenie ani urząd patentowy, ani sąd nie podzieliłby takiego poglądu ze względu na brak bezpośredniego nawiązania do nazwiska głowy państwa, tym bardziej że nazwisko Duda jest relatywnie popularne – argumentuje specjalista. Zastrzega, że zupełnie inaczej sprawa mogłaby wyglądać w przypadku próby rejestracji znaku „Duda – pomoc” dla usług prawnych, bo pojawić mogłoby się skojarzenie zarówno z wykształceniem prezydenta, jak i ze zwrotem pochodzącym z czasu jego kampanii.

Znane nazwisko

Innym ciekawym przykładem jest, zdaniem specjalisty, „Kaczyński”.

– Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego może się nim posługiwać, jest uprawniona do konkretnych znaków towarowych, ale gdyby chciał robić to podmiot oferujący na przykład usługi w postaci recenzji operowych, to prawdopodobnie nie mógłby skorzystać nawet z samego nazwiska, ponieważ w tej konkretnej branży kojarzy się ono jednoznacznie, z konkretnym człowiekiem i jego dorobkiem – wyjaśnia Tomasz Grucelski.

W jego opinii problemu nie powinno być też przy próbie rejestracji takiego znaku np. dla sklepu z lodówkami.

– W tym przypadku, gdyby prezesem firmy był ktoś o nazwisku Kaczyński, raczej nie mógłby zarejestrować znaku „prezes Kaczyński”, bo ten również kojarzyłby się jednoznacznie – podkreśla.

Przykład popularnego nazwiska przywołuje też dr Wojciech Gierszewski, radca prawny i rzecznik patentowy.

– Gdybyśmy chcieli zarejestrować znak zawierający nazwisko Kowalski, to polityk Janusz Kowalski nie mógłby się temu przeciwstawiać, chyba że odbywałoby się to w kontekście jego osoby i byłoby to w sposób oczywisty odczytywalne, ale już np. „J. Kowalski” mogłoby tworzyć pole do interwencji, choć oczywiście jest to kwestia indywidualnych okoliczności danej sprawy – mówi ekspert.

Co orzekł amerykański sąd
Wolność słowa a interes państwa

Sąd Najwyższy w sprawie Virginia State Pharmacy Board kontra Virginia Citizens Consumer Council z 1976 r. orzekł, że władze stanowe nie mogą ograniczać prawa farmaceutów do informowania potencjalnych nabywców o cenach leków wydawanych na receptę. Był to pierwszy głośny proces dotyczący ochrony, jaką amerykańska konstytucja miała później gwarantować przy posługiwaniu się językiem reklamy i użyciu „mowy komercyjnej”. Pięć lat później – na kanwie sprawy Central Hudson Gas & Electric Corp. kontra Public Service Commission – SN zawyrokował, że przysługująca ochrona nie może być jednak bezwzględna. Wolność słowa może być ograniczona ze względu na interes państwa, ale nie mocniej, niż rzeczywiście on tego wymaga

Amerykański Sąd Najwyższy zajmuje się sprawą mężczyzny próbującego wywalczyć prawo do rejestracji znaku towarowego „Trump too small”, by móc umieścić go na koszulkach.

Konieczna jest zgoda

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Myśliwi kontra właściciele gruntów. Rząd chce chronić prawo własności
Podatki
Zapowiada się kolorowa jesień w podatkach. Wiemy, co planuje rząd Tuska
Praca, Emerytury i renty
Dodatek do emerytury. Wielu seniorów nie wie, że ma do niego prawo
Edukacja i wychowanie
Resort edukacji przygotowuje szkoły na upały. Będą nowe przepisy
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Sądy i trybunały
Czas na reformę. Rząd odkrywa karty w sprawie Sądu Najwyższego i neosędziów
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki