Aptekarz ze Zgorzelca został pobity, a jego apteka zdemolowana, kiedy poprosił jednego z pacjentów o założenie maseczki. Mężczyzna, który w aptece chciał zrealizować receptę, odmówił, zasłaniając się zaświadczeniem lekarskim, a gdy aptekarz wyprosił go z lokalu, wrócił z bratem, by „wyjaśnić sytuację”. Jak wynika z relacji policji, 20-letni pacjent i jego 30-letni brat weszli na zaplecze apteki, pobili aptekarza i zniszczyli wyposażenie lokalu. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani przez policję, a sąd zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego oraz zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonym.
Lata lekceważenia
Nie pierwszy raz pacjent apteki reaguje agresją na zwrócenie mu uwagi. Niedawno w sieci krążyły zdjęcia apteki zdemolowanej przez pacjenta poproszonego o założenie maseczki.
– Atak w Zgorzelcu był najtragiczniejszym aktem przemocy, który wydarzył się w aptekach w ostatnim czasie. Żywię nadzieję, że ostatnim. Niemniej nie jest to odosobniony przypadek agresji skierowanej do farmaceutów – mówi Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej. – Do Izby docierają informacje z kraju o zniszczeniach i wandalizmie w aptekach również w Warszawie czy Bydgoszczy. Na porządku dziennym są niewybredne komentarze oraz wyzwiska czy nawet groźby kierowane w stronę personelu aptek. Najczęstszym powodem w ostatnim okresie jest próba wyegzekwowania przez farmaceutów nakazu zakrywania ust i nosa przy pomocy maseczki, który jest dla wchodzącego do apteki pacjenta obligatoryjny w świetle obowiązujących przepisów. Zdarza się również, że na celownik agresywnych osób trafia apteka, w której wykonuje się szczepienia przeciw Covid-19 – dodaje Marcin Repelewicz.
Czytaj więcej
Samorząd zawodowy uważa, że publikując dane aptekarzy bez ich zgody, portal farmaceuta.pl łamie RODO. Prawnicy nie są co do tego przekonani.
Zdaniem członka Naczelnej Rady Aptekarskiej Mariusza Politowicza ostatnie ataki to wynik lat obniżania prestiżu farmaceutów, sprowadzenia obrotu lekiem do prawie zwykłego handlu, oddania go w ręce niefarmaceutów, z których wielu zbudowało mafię lekową, ograniczając dostęp do medykamentów czy też publikowania reklam, z których wynika, że niewykształcony medycznie nabywca sam jest w stanie wybrać dobry medykament.