W najbliższych tygodniach Komisja Europejska ma nałożyć jedenasty już pakiet sankcji wobec firm powiązanych z Kremlem. Dotychczasowe nie zawsze bywają skuteczne, m.in. dlatego, że są sprytnie omijane. Dzieje się tak choćby dlatego, że majątki rosyjskich oligarchów czasem niełatwo zidentyfikować i nie zawsze mogą to samodzielnie zrobić organy państwowe.
Czytaj więcej
Kancelarie nie czekały na odgórny sygnał. Wiadomość o wojnie u naszych wschodnich sąsiadów wyzwoliła solidarność, empatię i realną pomoc w kłopotach dla uciekających przed pożogą, i tych, którzy tam pozostali.
Mapa powiązań
To właśnie jest pole do popisu dla prawników, także polskich. W ostatnich miesiącach rozwijają się usługi związane z wyszukiwaniem środków rosyjskich firm. – To często przedsiębiorstwa z pozoru zupełnie niemające związku z Rosją. Jednak poprzez powiązania kapitałowe ze skomplikowanymi strukturami zlokalizowanymi np. na Cyprze, w Dubaju czy nawet w Wielkiej Brytanii – zauważa Andrew de Roy, szef polskiego oddziału firmy konsultingowo-śledczej Bearstone. Dodaje, że zlokalizowanie ukrytego kapitału firmy objętej sankcjami to zadanie dla detektywa. Jednak by skutecznie zamrozić środki – nie obejdzie się bez kancelarii prawnych.
Schemat takiego działania wygląda w uproszczeniu następująco. Gdy jest podejrzenie ulokowania majątku firmy powiązanej z Kremlem w jakiejś międzynarodowej strukturze spółek, firma detektywistyczna najpierw identyfikuje mapę powiązań biznesowych. Gdy już ją „narysuje”, wówczas firma prawnicza wszczyna w konkretnym państwie lub w wielu państwach procedurę prawną zmierzającą dla zamrożenia majątku firmy, w której są ulokowane środki podmiotów objętych sankcjami.
– Takie operacje angażują wielu ludzi i bywają kosztowne. Dlatego często do gry wkraczają tu fundusze finansowania sporów, tzw. litigation funds. Zwykle inkasują część wygranej kwoty jako wynagrodzenie za swój kapitał udostępniony na pokrycie kosztów operacji – wyjaśnia Andrew de Roy.