Wolni strzelcy sami wybierają zlecenia, które często są bardzo różnorodne. Sami wybierają też klientów, z którymi chcą współpracować. Ta niezależność sprawia, że dla wielu osób freelancing staje się nie tylko sposobem na pracę, ale także na życie – wynika z badania, które wśród polskich freelancerów przeprowadziła Useme.com, platforma pracy zdalnej służąca też do jej rozliczania.
„Rzeczpospolita" jako pierwsza opisuje rezultaty tej części internetowej ankiety, w której badano nastroje prawie 1,2 tys. polskich freelancerów świadczących usługi online. Najbardziej popularne wśród nich specjalności to copywriting, social media, grafika komputerowa oraz usługi IT związane z projektowaniem stron i sklepów internetowych, a także oprogramowaniem.
Cenna elastyczność
Dla sporej części wolnych strzelców (szczególnie specjalistów IT, którzy niemal zawsze mają do wyboru etat) przejście na freelancing jest decyzją ekonomiczną związaną z wyższymi dochodami na kontrakcie B2B. Taka forma zatrudnienia zwiększa miesięczne zarobki średnio o 10–15 proc. w porównaniu z pracą na etacie. Przy wyższych stawkach doświadczonych specjalistów może to oznaczać co miesiąc kilka tysięcy złotych więcej na koncie. Według danych Useme.com zarobki wolnych strzelców w Polsce z roku na rok rosną – w tym roku prawie do 18 proc. zwiększył się odsetek tych, którzy zarabiają powyżej 5 tys. złotych na rękę. Najlepiej wynagradzaną grupą freelancerów są specjaliści IT, w tym głównie programiści; ponad jedna czwarta z nich zarabia ponad 10 tys. zł na rękę, a ich stawki coraz częściej podwyższa praca dla zachodnich zleceniodawców.
Wolni strzelcy czują się też doceniani; 77 proc. badanych wskazało, że praca zapewnia wynagrodzenie odpowiednie do poziomu ich umiejętności. Jak jednak zaznacza Przemysław Głośny, prezes Useme.com, o ile w przypadku trzech na czterech freelancerów pracujących w niepełnym wymiarze godzin głównym argumentem była chęć zarobienia dodatkowych pieniędzy, o tyle inaczej wygląda motywacja pełnoetatowych wolnych strzelców.