Chodzi o projekt rozporządzenia ministra rodziny, pracy i polityki społecznej dotyczący regulacji maksymalnych temperatur w pomieszczeniach pracy. Jak pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, obecne regulacje prawne precyzują temperatury minimalne w miejscu pracy, ale pomijają te maksymalne. Rząd chce to zmienić, więc przygotował propozycję przepisów w tym zakresie. We wspomnianym projekcie proponuje się m.in. określenie maksymalnej temperatury do pracy zarówno w pomieszczeniach biurowych, jak i na zewnątrz.
Jeśli w pomieszczeniu biurowym temperatura przekroczy 28°C, to firma będzie musiała zastosować rozwiązania organizacyjne, np. pracę zdalną. Przy 35°C w pomieszczeniu nie będzie możliwe jakiekolwiek wykonywanie zadań służbowych.
To nie wszystko. Przy pracy na otwartej przestrzeni przy temperaturze powyżej 25°C pracodawca będzie musiał podjąć odpowiednie rozwiązania organizacyjne (np. dodatkowe przerwy). Konieczność czasowego wstrzymania pracy dotyczyć będzie natomiast jedynie ciężkich prac fizycznych wykonywanych na otwartej przestrzeni przy co najmniej 32°C.
Ministerstwo: propozycje nie obejmowały kwestii segregowania pracownic i pracowników
Jak pisaliśmy, przepisy negatywnie ocenia biznes, który uważa że mogą one rodzić poważne negatywne konsekwencje dla całej gospodarki. W ostatnich dniach na projekt resortu wylała się fala krytyki ze względu na zapisy o „klasyfikacji tempa metabolizmu”. W projekcie wskazano, że maksymalna temperatura w pomieszczeniu będzie uzależniona od „klasy tempa metabolizmu pracownika”, którą ustalić powinien wcześniej pracodawca, bazując na Polskich Normach.