Deregulacja zawodów. Pierwsza pięćdziesiątka Jarosława Gowina

Sejmowe głosowanie nad deregulacją zawodów to osobiste zwycięstwo ministra sprawiedliwości

Publikacja: 19.04.2013 20:45

Deregulacja to największy, obok decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie małych sądów, triumf min

Deregulacja to największy, obok decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie małych sądów, triumf ministra Jarosława Gowina

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Półtora roku od pojawienia się w rządzie planów na otwarcie zawodów regulowanych przez państwo, Sejm przyjął pierwsze przepisy deregulacyjne.

Będzie łatwiej dostać się do pracy w 50 profesjach – od trenerów sportowych po prawników (szczegóły w analizie poniżej).

Ojciec deregulacji minister sprawiedliwości Jarosław Gowin triumfował. – To dobra wiadomość dla młodych ludzi, którym łatwiej będzie robić karierę zawodową – mówił w rozmowie z „Rz”. Ale też delikatnie uszczypnął premiera: – Sądzę, że deregulację można było uchwalić co najmniej pół roku wcześniej.

To jego kolejne polityczne zwycięstwo po tym, jak Trybunał Konstytucyjny przyznał mu rację w sprawie likwidacji małych sądów rejonowych.

Triumf ministra

Deregulacja to dla politycznych losów Gowina sprawa najważniejsza. Po to premier wziął go do rządu. – Ma pozytywną szajbę, jeśli chodzi o deregulację, która pozwoli odblokować polską gospodarkę – mówił Tusk w listopadzie 2011 r., tłumacząc tę zaskakującą nominację dla pierwszego w historii ministra sprawiedliwości bez prawniczych papierów.

Od tamtej pamiętnej jesieni z deregulacji Gowin zrobił swe sztandarowe hasło, tak jak w minionej kadencji z in vitro i testamentu życia. Nie schodził z okładek czasopism, przedstawiany jako nowy deregulacyjny mesjasz. Przed nim – ze zmiennym szczęściem – deregulować gospodarkę i zamknięte zawody próbowało wielu. W ostatnich latach choćby Przemysław Gosiewski, który zajął się zawodami prawniczymi, czy Janusz Palikot, który kierował sejmową deregulacyjną komisją „Przyjazne państwo”.

Długo wydawało się, że Gowin może podzielić los Palikota, który w deregulacji niewiele zdziałał, a w finale rozstał się z Platformą. Gowin znalazł się bowiem na cenzurowanym, gdy w PO wybuchła wojna ideologiczna wokół zaostrzenia przepisów aborcyjnych i wprowadzenia związków partnerskich.

Prawie wyrzucony

W pewnym momencie wydawało się nawet, że los jego i jego deregulacji jest przesądzony. Premier rozważał wyrzucenie ministra za jego konserwatywna krucjatę przeciw związkom partnerskim, w tym za kwestionowanie konstytucyjności projektu Platformy.

Tak się złożyło, że pierwsza transza deregulacji utknęła wówczas w Sejmie, druga zaś – w Kancelarii Premiera. Według naszych rozmówców w obronie Gowina stanął wówczas prezydent Komorowski, przekonując premiera, że nie można wyrzucać ministra ze względu na poglądy – bliskie skądinąd samemu Komorowskiemu. Współpracownicy Tuska opowiadają, że premier uznał, że da Gowinowi jeszcze jedną szansę właśnie ze względu na jego „deregulacyjną szajbę”.

– Trochę roboty jest do wykonania, szczególnie w tym resorcie – mówił na początku marca premier, ogłaszając, że pozostawi krnąbrnego ministra w rządzie.

W rozmowie w cztery oczy Tusk z Gowinem zawarli wówczas czasowe zawieszenie broni, a projekty ministerstwa sprawiedliwości przyspieszyły w Sejmie i na posiedzeniu rządu. Stąd wczorajsze głosowanie nad pierwszą transzą deregulacji i skierowanie drugiej transzy pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, czyli „małego rządu” przygotowującego dokumenty dla premiera.

Szantaż sukcesem

Gowin zapowiada – zapewne nazbyt ambitnie – że do końca roku w Sejmie znajdzie się jeszcze trzecia transza zawodów do deregulacji. A im więcej deregulacji, tym Tuskowi trudniej będzie się pozbyć Gowina z rządu.

Bo Gowin nie jest aż takim romantycznym deregulacyjnym Don Kichotem, za jakiego chce uchodzić. W swej reformatorskiej szajbie stąpa twardo po ziemi. Gdy taksówkarze zaczęli masowo protestować, minister zdecydował się po cichu ograniczyć deregulację w ich zawodzie. Podobnie zresztą było z małymi sądami, bo pierwotnie Gowin chciał zreorganizować ponad 120 sądów rejonowych, a skończyło się na niespełna 80.

Podczas sejmowych prac nad deregulacją Gowin pokazał także swój polityczny talent: potrafił zdobyć poparcie dla własnego projektu, dogadując się z liberalnymi posłami PiS i Solidarnej Polski. Zbudował własną deregulacyjną prawicową koalicję, która nie pokrywa się z rządzącą koalicją Tuska i Piechocińskiego. Najtrudniej szło mu z SLD i ludowcami. Mimo że nowy szef PSL Janusz Piechociński jest Gowinowi bardziej życzliwy od poprzedniego Waldemara Pawlaka, to jednak ludowcy byli hamulcowymi prac w parlamencie. W finale jednak – mimo że ich postulaty dotyczące złagodzenia zapisów dotyczących notariuszy zostały przez koalicję Gowina odrzucone, zdecydowali się deregulację poprzeć.

Premier nie obawia się tej politycznej sprawności Gowina tylko dlatego, że konserwatywne poglądy ministra ograniczają mu możliwości ruchu na scenie politycznej. Na pewno nie dają mu szans na kierowanie taką wielonurtową partią jak Platforma ani na fotel szefa rządu z jej namaszczenia.

Kluczowa jest dlatego deregulacyjna współpraca Gowina z liberalnymi gospodarczo posłami PiS. Czy z tej mąki będzie chleb? Niewykluczone. Gowin utrzymuje intensywne kontakty z tym środowiskiem. Nie przypadkiem jest jedynym ministrem Platformy, który nie bierze udziału w wojnie z PiS. Już dziś, jak przekonują jego najbliżsi współpracownicy, mógłby dostać od Jarosława Kaczyńskiego wszystko, co chce. Poza prezesurą partii, rzecz jasna.

Ale Gowin woli czekać. Bo na razie czas działa na jego korzyść. Jeśli Gowinowi uda się przeprowadzić przez parlament jeszcze dwie zapowiadane transze deregulacji, to stanie się największym deregulatorem polskiej gospodarki od czasów Leszka Balcerowicza.

Ale zrobi też wiele, aby ten sukces poszedł na jego osobste konto, nie zaś na rachunek premiera.

Półtora roku od pojawienia się w rządzie planów na otwarcie zawodów regulowanych przez państwo, Sejm przyjął pierwsze przepisy deregulacyjne.

Będzie łatwiej dostać się do pracy w 50 profesjach – od trenerów sportowych po prawników (szczegóły w analizie poniżej).

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Praca, Emerytury i renty
Nie wszyscy seniorzy dostaną 13. emeryturę. Komu nie przysługuje świadczenie?
Prawo dla Ciebie
Nowości w dyżurach aptecznych i recepta od farmaceuty. Zmiany już za kilka dni
Praca, Emerytury i renty
Nowe terminy wypłat emerytur w lutym 2025. Zmiany w harmonogramie
Praca, Emerytury i renty
ZUS ostrzega przed błędami we wnioskach o rentę wdowią. Dwie najczęstsze pomyłki
Praca, Emerytury i renty
Zmiany w terminach wypłat 800 plus w lutym 2025. Można też składać nowe wnioski