A zakładała pani wcześniejsze wybory parlamentarne?
Nie od razu. Wszystko zależy od tego, czy będzie stabilna większość w parlamencie. PiS, po stracie Senatu, trudno przyzwyczaić się do tego, że ustawy można konsultować i poprawiać. A Polacy nie chcą władzy, która jest skumulowana w jednych rękach. Ktoś musi chronić obywateli przed realizowaniem interesów partyjnych, a nie społecznych. Ludzie chcą wiedzieć, że ktoś czuwa nad ich bezpieczeństwem.
Wciąż pani uważa, że ws. koronawirusa rząd coś ukrywa przed Polakami?
Rząd zlekceważył problem koronawirusa, kiedy powinien zacząć reagować. Wirus był już obecny w Europie w czasie ferii zimowych. Gdy Polacy wracali z wypoczynku nie były wprowadzone środki ostrożności. Nie prowadzono żadnej akcji informacyjnej, z czym wiążą się w tym czasie podróże zagraniczne. Przez długi czas nie działo się nic w tym kierunku na lotniskach. Rząd przespał czas na reakcję. Dziś Minister Szumowski robi co może, aby nadgonić stracony czas. Dobrze, że często informuje o podejmowanych działaniach. Ale to wciąż zbyt późno się zaczęło.
Nie ma powszechnego dostępu do testów.
Rząd podejmuje decyzje zbyt opieszale. Dlaczego laboratoria, które mają możliwości, nie uzyskują zgody na badanie próbek? Upowszechnienie testów to najskuteczniejsza metoda w walce z koronawirusem. Potwierdzają to nie tylko WHO, ale przykłady z całego świata. Lekarze, personel medyczny i inne służby m.in. policjanci muszą mieć szybki dostęp do testów. Mamy przykład 75 policjantów z Pruszcza Gdańskiego, którzy musieli poddać się kwarantannie i w mieście nagle zabrakło służb. Nie można dopuszczać do takich sytuacji. Trzeba jak najszybciej odizolować osoby chore od zdrowych. Państwo musi funkcjonować.
Czym jest pakiet antywirusowy dla gospodarki, który pani przygotowała?
To Pakiet Bezpieczeństwa, który wymaga pilnego wprowadzenia. Przedsiębiorcy i pracownicy nie mogą już dłużej czekać na pomoc. Skutki gospodarcze koronawirusa są już mocno odczuwane. Dlatego trzeba pilnie ochronić miejsca pracy i zwolnić z danin oraz składek na ZUS te przedsiębiorstwa, które ucierpiały z powodu epidemii. Trzeba zrównać prawa pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych i umowach o pracę. Nie można zostawić ludzi bez środków do życia. W Pakiecie są też rozwiązania dotyczące wypłaty zasiłku opiekuńczego dla rodziców dzieci do lat 15, a nie do 8 jak proponuje rząd. Trudno zrozumieć, dlaczego rodzicom 8-letniego dziecka przysługuje takie świadczenie, a 9-letniego już nie.
Skąd na to środki? Budżet nie jest z gumy.
Jesteśmy dziś w sytuacji nadzwyczajnej. Inne kraje uruchamiają nieporównywalnie większe środki, by ratować gospodarkę. To czas na podejmowanie odważnych działań. Najważniejsze to zaopiekować się ludźmi i pomóc tym, którzy w największym stopniu pracują na wzrost gospodarczy. Mówię o małych przedsiębiorcach, których jest najwięcej i przynoszą największy dochód do budżetu państwa. Trzeba pozwolić pracodawcom wprowadzić elastyczny czas pracy, aby utrzymać zatrudnienie. Powinno zostać wprowadzone państwowe ubezpieczenie dla lekarzy i pracowników szpitali, pracujących w formie podwyższonego ryzyka. Żeby ludzie chcieli pracować, muszą mieć zabezpieczenie. Dzisiaj boją się o bezpieczeństwo swoich rodzin. Muszą także mieć zapewnione środki ochrony i testy dla personelu medycznego. Lekarz pierwszego kontaktu także powinien być zabezpieczony, bo nie wie, jaki pacjent do niego przyjdzie.
Rządzący ogłosili Tarczę Antykryzysową: 212 mld złotych, pomoc dla firm, zasiłki...
Ogłosili propozycje, ale nie poszły za tym żadne projekty ustaw. To ogólniki, które w żadne sposób nie uspokoiły Polaków. Skoro rząd mówi o odroczeniu płatności do ZUS to znaczy, że małe zakłady będą musiały za jakiś czas zapłacić skumulowane składki? W czasie, gdy będą znów stawać na nogi będzie to dla nich zabójcze. Dlatego zaproponowałam zwolnienie z płacenia danin w czasie kryzysu. Tu potrzeba konkretów i pilnych działań, a nie tworzeniu kolejnych funduszy i obietnic, że ruszą inwestycje, kiedy widzieliśmy przez ostatnie lata, że ten rząd nigdy sobie z tym nie radził. Są konkretne pieniądze do wydania – to środki unijne, które są do naszej dyspozycji jeśli chodzi o walkę z koronawirusem. Te wydatki trzeba mądrze zaplanować. Duża część musi trafić do ochrony zdrowia, do tych wszystkich pracowników i służb, które są na pierwszej linii walki z wirusem. Czy rząd sięgnie po te pieniądze?
Wsparcie jest potrzebne tu i teraz. Przedsiębiorcy drżą, czy będą mieć na czynsz i wypłaty dla pracowników. Nad czym rząd pracował przez ostatnie tygodnie, jeśli dziś nie ma żadnych projektów ustaw w tej sprawie? Jedynym konkretem jest podanie kwoty pomocy, reszta to w tej chwili ogólniki.
Pani zaproponowała tysiąc złotych dla bezrobotnych z powodu epidemii. Skąd tu wziąć te pieniądze?
Zaproponowałam wsparcie dla wszystkich tych, którzy z powodu epidemii mogliby stracić pracę. To są osoby, które nie ze swojej winy i nie z winy pracodawców, nie mogą pracować. Tu powinno się reagować z miesiąca na miesiąc, by te osoby nie popadły w ubóstwo. Zaproponowałam, by każdy pracownik, bez względu na formę zatrudnienia, otrzymał minimalne wynagrodzenie, a w marcu połowę minimalnego, bo przedsiębiorstwa stoją od połowy miesiąca. Jeśli pozwolimy upaść firmom, a ludziom stracić pracę, to potem, aby odbudować naszą gospodarkę do poziomu sprzed kryzysu, będzie trzeba ponieść znacznie większe koszty. Mamy zapewnione środki z UE, które powinniśmy sensownie wykorzystać, a nie opowiadać, że Polska jest samotna i zdana wyłącznie na siebie. Musimy znaleźć dodatkowe pieniądze po to, żebyśmy mogli zagwarantować Polakom bezpieczeństwo ekonomiczne i móc dalej się rozwijać.
Prezydent zapowiedział deficyt budżetowy. Jak duży wg pani?
Ten budżet był nierealny jeszcze przed wystąpieniem koronawirusa. Dzisiaj wyraźnie widać, że niezbędna jest jego nowelizacja. Jest ukryty deficyt, który w sytuacji kryzysu musi wzrosnąć. To koszt jaki musimy ponieść za beztroskę rządu w poprzednich czterech latach.
Trzeba wrócić do handlu w niedzielę?
Trzeba przywrócić handel w niedzielę przy zapewnieniu pracodawcom dowolności i zagwarantowaniu pracownikom dwóch wolnych niedziel w miesiącu. Kraje, które kiedyś wprowadzały ten restrykcyjny zakaz, teraz wycofują się z niego i dają ludziom wybór.
Czy środki z 500+ powinno być przesunięte na walkę z koronawirusem?
Nie, to była umowa społeczna i nie wolno jej naruszać.
A trzynasta emerytura?
To nie jest trzynasta emerytura, nie nazywajmy tak tego. To jest dodatkowy zastrzyk gotówki, który nie poprawia trwale sytuacji emerytów. Jeśli chcemy usprawnić system, to trzeba wprowadzić kompleksowe rozwiązania, dzięki którym świadczenia będą rosnąć. Nie może być to decyzja uznaniowa podyktowana cyklem wyborczym. Wsparcie musi być stałe i transparentne.
A stać nas na obniżenie wieku emerytalnego, czy on powinien zostać przywrócony do poprzedniego stanu?
Nie zostanie przywrócony, ale trzeba umożliwić dłuższą aktywność zawodową tym, którzy chcą i mogą pracować. Jestem za tym, by stwarzać ku temu warunki i zachęty.
Czy weźmie pani udział w debacie prezydenckiej?
Debata w kampanii prezydenckiej musi się odbyć. To ważny element tych wyborów. Oczywiście stanę do debaty w I turze ze wszystkimi kandydatami. Wyborcy muszą wiedzieć, jaką wizję prezydentury im proponujemy. Także z tego powodu kampania powinna być prowadzona na równych zasadach. Musimy być fair wobec obywateli. W tej chwili to kampania nierównych szans, a utrzymanie terminu wyborów w maju jest niesprawiedliwe przede wszystkim dla Polaków, którym odbiera się możliwość prawdziwego wyboru. Także kandydaci mają problem, bo niektórzy nie mają szansy na zebranie wymaganej liczby podpisów.
Może mówi tak pani dlatego, że według najnowszych sondaży Andrzej Duda zdecydowanie panią wyprzedza?
Urzędujący prezydent z natury ma tę przewagę. Ciężko też zmniejszać różnice, gdy nie można prowadzić kampanii. Ale trzeba przyznać, że poparcie dla Andrzeja Dudy nie jest imponujące.
Czy współpracuje pani z twórcami Soku z Buraka?
Nie. Skład mojego sztabu jej znany. Ogłosiłam go oficjalnie na konferencji prasowej na początku lutego.
Podobają się pani treści na Soku z Buraka?
Nie śledzę tych treści.
Gdyby została pani prezydentem, to zamieszkałaby pani w Pałacu Prezydenckim, czy w Belwederze?
Wolałabym mieszkać w innym miejscu niż to, w którym się pracuje. A Pałac Prezydencki łączy te dwie rzeczy. Dom powinien być domem, a miejsce pracy miejscem pracy.
I na koniec. Wolałaby pani, żeby się zwracano „pani prezydent", czy „pani prezydentko"?
Dziś mówi się „pani prezydent", tak się przyjęło. Ale język polski się zmienia, do powszechnego użytku wchodzi coraz więcej żeńskich końcówek. Uważam, że za jakiś czas przyzwyczaimy się do słów, które dziś budzą zdziwienie.