W więzieniach znajduje się już ponad 1000 osób, nie licząc aresztowanej w marcu tego roku setki działaczy i opozycjonistów, wraz z Ekremem Imamoglu. Równocześnie nasilają się protesty na kampusach tureckich uniwersytetów. Trwa także częściowo bojkot konsumencki obejmujący sklepy, restauracje, a nawet stacje benzynowe, co może przynieść wymierne skutki w całkowicie już rozregulowanej gospodarce.
Opozycja konsoliduje siły, czego wyrazem niedawny kongres Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) głównego ugrupowania opozycyjnego, którego prominentnym liderem jest Ekrem Imamoglu. Wyrazem jedności partii jest ponowny wybór zdecydowaną większością głosów dotychczasowego przewodniczącego Ozgura Ozela. Tymczasem manewr z aresztowaniem Imamoglu miał także na celu rozbicie CHP, największej siły opozycyjnej.
Wszystko po to, aby przygotować grunt pod zapewnienie prezydentowi trzeciej kadencji. Jest to wprawdzie sprzeczne z obecną konstytucją, ale nie brak pomysłów, jak z tego wybrnąć.
Czytaj więcej
Po tym, jak sąd w Stambule wydał oficjalny nakaz aresztowania burmistrza tego miasta Ekrema Imamo...
Droga do kolejnej kadencji jest zamknięta. Co zrobi Erdogan?
Samo wyeliminowanie z gry niezwykle popularnego i charyzmatycznego burmistrza Stambułu jako kandydata na prezydenta nie rozwiązuje sprawy. Wybory prezydenckie mają się wprawdzie odbyć dopiero za trzy lata, lecz niewykluczone, że zostaną przyśpieszone. W takim przypadku Erdogan mógłby w nich uczestniczyć w roli kandydata. A to dlatego, że zgodnie z konstytucją już w 2023 roku nie dokończył swej drugiej kadencji prezydenckiej „w pełni”. W wyniku przedterminowych wyborów objął wtedy urząd po raz trzeci. Teoretycznie mógłby powtórzyć ten manewr obecnie w każdej chwili.