Prezydenckie starcie na lewicy: Biejat kontra Zandberg

Ostatnie kilka tygodni skupiło uwagę mediów na rywalizacji na prawicy, czyli między Karolem Nawrockim a Sławomirem Mentzenem. Tymczasem równie istotne starcie toczy się na lewicy – z konsekwencjami już na przyszłe wybory.

Publikacja: 08.04.2025 04:23

Magdalena Biejat i Adrian Zandberg

Magdalena Biejat i Adrian Zandberg

Foto: PAP, Tomasz Gzell

To truizm, że każda nowa kampania zaczyna się z dniem końca poprzedniej. Ale tak właśnie jest. 1 czerwca 2025 roku – w dzień drugiej tury wyborów – zakończy się kampania prezydencka, a zacznie przygotowanie do wyborów do Sejmu w 2027 roku. Premier Donald Tusk już zdążył zapowiedzieć, że po wyborach prezydenckich odbędzie się zakrojona na szeroką skalę rekonstrukcja rządu. Pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” o tym, że ta rekonstrukcja wcale nie będzie taka łatwa i zapewne przedłuży się do września. Dla koalicji rządzącej, dla szeroko pojętej lewicy również wynik wyborów będzie miał duże znaczenie. Dlaczego? 

Czytaj więcej

Nowy sondaż prezydencki: Zmiana w czołówce. Nowy rywal Trzaskowskiego w drugiej turze

Lewica: Starcie Zandberga, Biejat i... Senyszyn 

Rok temu sytuacja lewicy wydawała się prosta: w sejmowym klubie była zarówno Nowa Lewica, jak i partia Razem. Ale rok w polityce to bardzo, bardzo długo. W rzeczywistości jesienią 2024, już po wyborach do PE i wyborach samorządowych, na lewicy doszło do rozłamu. Partia Razem wyszła z klubu, ale grupa polityczek – w tym obecna kandydatka na prezydenta Magdalena Biejat – pozostała w klubie. Biejat i jej sojusznicy założyli zresztą stowarzyszenie „Wspólne Jutro”, ale do samej Nowej Lewicy jako partii się nie przyłączyli. Przed kampanią prezydencką padały kolejne pytania, przede wszystkim o to, czy Razem w tej sytuacji w ogóle wystawi swojego kandydata lub kandydatkę (partia Zandberga nigdy tego wcześniej nie robiła), no i czy tenże kandydat będzie w stanie zebrać podpisy niezbędne do rejestracji. Razem w ubiegłym roku przeszło wewnętrzne wybory, obecne kierownictwo w praktyce zablokowało w nich start popularnej posłance Paulinie Matysiak. Ostatecznie kandydatem jest Adrian Zandberg, któremu udało się zebrać podpisy. Rywalizuje nie tylko z Rafałem Trzaskowskim, na którego przeszło wiele głosów lewicowych, ale i z Magdaleną Biejat i Joanną Senyszyn, która też zebrała podpisy niezbędne do startu. Tego z całą pewnością nie było we wcześniejszych analizach.

Czy wybory prezydenckie zmienią porządek na lewicy?

Zandberg prowadzi swoją kampanię z typowej dla siebie flanki: Razem uznaje się za integralnie lewicową partię, która głosowała np. przeciwko obniżeniu składki zdrowotnej. Kandydat Razem zapowiada też „plan 15-letni” wzmocnienia Polski. Równolegle intensywną kampanię prowadzi jego dawna partyjna koleżanka Magdalena Biejat. Pytanie oczywiście brzmi, kto zdobędzie więcej głosów.

Lewica w koalicji jest w złożonej sytuacji. Jest flankowana przez Razem za brak skuteczności (jak w przypadku składki zdrowotnej), ale i realizuje szereg postulatów czysto lewicowych, głownie poprzez działania ministry rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. 

Czytaj więcej

Co czeka skrócony tydzień pracy? Dziemianowicz-Bąk przedstawiła pierwsze wyniki analiz

Wynik wyborów pokaże, który nurt lewicy ma większe poparcie. I może być przez to decydujący zarówno dla formacji Zandberga, jak i dla przyszłości Nowej Lewicy. Słaby wynik Biejat może uruchomić ruchy odśrodkowe, zwłaszcza kontestację obecnego kierownictwa. Wybory w Nowej Lewicy mają odbyć się jesienią tego roku. Nie jest dziś jasne, kto w nich wystartuje i co dalej z przywództwem Włodzimierza Czarzastego.

W tym roku zarówno w PSL, Lewicy, jak i w PO planowane są wewnętrzne wybory – ale tylko w Nowej Lewicy ich wynik jest dziś nie do końca jasny. Dlatego wyniki samej Biejat i Zandberga będą się liczyć bardziej niż sytuacja kandydatów pozostałych dwóch formacji tworzących obecnie rząd. W tym sensie wybory prezydenckie mogą przynieść dekompozycję całego lewicowego skrzydła polskiej sceny politycznej i wyłonienie potencjalnie nowego porządku. 

To truizm, że każda nowa kampania zaczyna się z dniem końca poprzedniej. Ale tak właśnie jest. 1 czerwca 2025 roku – w dzień drugiej tury wyborów – zakończy się kampania prezydencka, a zacznie przygotowanie do wyborów do Sejmu w 2027 roku. Premier Donald Tusk już zdążył zapowiedzieć, że po wyborach prezydenckich odbędzie się zakrojona na szeroką skalę rekonstrukcja rządu. Pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” o tym, że ta rekonstrukcja wcale nie będzie taka łatwa i zapewne przedłuży się do września. Dla koalicji rządzącej, dla szeroko pojętej lewicy również wynik wyborów będzie miał duże znaczenie. Dlaczego? 

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Karol Nawrocki traci. Sławomir Mentzen trudniejszym rywalem dla Rafała Trzaskowskiego
Polityka
Chrobry z czekolady? Rząd na ostatnią chwilę szykuje huczne obchody tysiąclecia koronacji
Polityka
Jędrzej Bielecki: Trump okaże się impotentem
Polityka
Obywatelski projekt dotyczący praw zwierząt przepadnie w Sejmie? Wskazuje na to opinia rządu
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
Sondaż prezydencki: W pierwszej trójce stabilnie. Zaskakuje frekwencja