Wyrok wydał 31 marca sąd w Paryżu, który orzekł, że Marine Le Pen jest winna w sprawie wykorzystania ponad 3 milionów euro (12,5 mln zł), przeznaczonych na asystentów posłów do Parlamentu Europejskiego, na opłacanie członków jej partii, Zjednoczenia Narodowego. Oskarżonych w tej sprawie było 25 osób, poza Le Pen sąd uznał winę także ośmiu osób zasiadających w przeszłości w europarlamencie oraz 12 dawnych asystentów europosłów.
- Ustalono, że wszystkie te osoby pracowały faktycznie dla partii, a europoseł nie powierzył im żadnych zadań - orzekła sędzia Bénédicte de Perthuis. Zdaniem sądu, nie chodziło przy tym o „błędy administracyjne” lecz o „sprzeniewierzenie w ramach systemu wprowadzonego w celu zmniejszenia kosztów partii”.
Czytaj więcej
Z jednej strony słowa o zabijaniu demokracji i powtarzaniu we Francji scenariusza rumuńskiego, z...
Paryski sąd wydał wyrok ws. Marine Le Pen
Decyzja sądu ma poważne konsekwencje dla kształtu sceny politycznej we Francji, może m.in. wpłynąć na wynik następnych wyborów prezydenckich w tym kraju. Po ponad godzinie od wydania pierwotnego wyroku sąd ogłosił wymiar kary dla liderki Zjednoczenia Narodowego, który stawia pod znakiem zapytania jej dalszą karierę polityczną.
Według sondaży, gdyby wybory nad Sekwaną odbyły się teraz, to Marine Le Pen zostałaby prezydentem Francji. - To sprawa życia lub śmierci dla naszego ugrupowania – mówiła o procesie przed ogłoszeniem wyroku w rozmowie z „La Tribune Dimanche” Le Pen.