Dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska o poparciu dla Sławomira Mentzena: Czarny sen Jarosława Kaczyńskiego

- Sławomir Mentzen będzie bardzo deptał Karolowi Nawrockiemu po piętach, ale na ten moment, choć może Mentzen być relatywnie blisko, to jednak do drugiej tury wejdzie Karol Nawrocki – uważa dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Publikacja: 01.03.2025 15:00

Sławomir Mentzen

Sławomir Mentzen

Foto: PAP, Tomasz Waszczuk

„Rzeczpospolita”: W sondażach prezydenckich to co najciekawsze dzieje się chyba na razie za plecami głównych faworytów, w walce o trzecie miejsce. To, że Sławomir Mentzen będzie o nie walczył, było do przewidzenia, ale tego, że tak bardzo zdystansuje Szymona Hołownię, nikt się chyba nie spodziewał.

Dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska: Rzeczywiście, były dwa pewniaki, jeśli chodzi o tę kampanię. Pierwszym pewniakiem było to, że będzie na pewno w czołówce kandydat PiS i Rafał Trzaskowski, przygotowany do walki o prezydenturę wiele lat. A drugim pewniakiem było to, że Szymon Hołownia będzie trzeci. To, co się dzieje w Konfederacji moim zdaniem zdecyduje nie tylko o prezydenturze, ale także o tym jak będzie się polska scena polityczna układała w najbliższych latach. Dzieje się coś, co wywołuje duże zamieszanie w PiS. I to z kilku powodów. Pierwszym powodem jest oczywiście to, że kampania Karola Nawrockiego jest bardzo słaba. Zwykle PiS miało naprawdę dobre kampanie, tym razem i kampania jest słaba i kandydat jest bardzo słaby, co świadczy też o tym, co dzieje się w PiS. Trudna sytuacja, również wewnętrzna, w PiS przekłada się na nieefektywność kampanii. Na tym korzystają Mentzen i Konfederacja. Realizuje się powoli czarny sen Jarosława Kaczyńskiego, w którym to rośnie inna siła prawicowa. O ile niemal dwa lata temu, przed wyborami parlamentarnymi, byłam bardzo ostrożna i hamowałam emocje związane wtedy ze wzrostem Konfederacji w sondażach, ona była wtedy przeszacowywana. O tyle obecnie mamy do czynienia z pewnym trendem. I ten trend wzrostowy Konfederacji wynika, moim zdaniem, z dwóch rzeczy. Po pierwsze: dużego kryzysu w PiS, a po drugie z trendów globalnych. Nie jesteśmy samotną wioską – to co się dzieje na świecie rezonuje. A na świecie wzmacniają się bardzo mocno radykalizmy prawicowe, mamy kolejną falę, w ciągu ostatnich dwóch dekad, w której populizm prawicowy ma się świetnie. To zresztą było do przewidzenia: wygrania Joe Bidena parę lat temu wcale nie wieściła końca tego populizmu, i teraz widzimy manifestację tego. Towarzyszy temu duży niepokój, ludzie zaczynają oczekiwać pragmatycznego podejścia do polityki, ponieważ mają poczucie niestabilnej przyszłości. W takich warunkach partie takie jak Konfederacja mają swój moment. I to jest przyczyną wzrostu tej partii w sondażach. Plus oczywiście trzeba powiedzieć, że Mentzen - jakkolwiek można dyskutować czy to na pewno jest najlepszy kandydat, czy Krzysztof Bosak nie byłby lepszy - ale nie zmienia to faktu, że ten kandydat pracuje od wielu miesięcy, bardzo intensywnie, w terenie. I kieruje swój komunikat do bardzo hermetycznego wyborcy, a więc jest bardziej spójny, bardziej rezonuje w mediach społecznościowych. Nie ma jednak w tej kampanii potencjału na wygraną wyborów. Wzrost poparcia Konfederacji jest wynikiem dużej słabości PiS i demobilizacji jego umiarkowanego elektoratu.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: PiS z Nawrockim tulą się do Trumpa. A ten do Putina

Badania pokazują też na znaczące przepływy elektoratu Trzeciej Drogi do Konfederacji i Sławomira Mentzena. Czy Konfederacja nie stała się nową „trzecią drogą”, alternatywą dla duopolu KO-PiS?

Na razie, pomimo tych tendencji, w najbliższej przyszłości nie szykuje się zmiana, która by miała ten duopol zniszczyć. Natomiast rzeczywiście ciekawe jest, że dziś wyborca Trzeciej Drogi jest tym wyborcą najbardziej chwiejnym, niezadowolonym, sfrustrowanym, wahającym się. I przekłada swoje poparcie albo na Trzaskowskiego, albo w jakiejś części na Mentzena. To pokazuje, że Konfederacja zyskuje także w sytuacji, w której narasta frustracja i potrzeba zmiany. I to nie jest nowy mechanizm – zazwyczaj takie antysystemowe partie zyskują w sytuacji, w której na scenie politycznej panuje duże zamieszanie i zmęczenie polityką mainstreamową. To są znane mechanizmy.

Sondaże sugerują, że Konfederacja przebiła swój sufit poparcia – Mentzen osiąga w sondażach nawet 18 proc., Konfederacja – ok. 15 proc. Może partii pomogło to, że pozbyła się budzących największe kontrowersje polityków – Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna?

To trochę pomaga, dlatego, że Braun nie pomagał w budowaniu wizerunku Konfederacji. Ale moim zdaniem działa tu jeszcze jeden mechanizm znany w teorii komunikacji. Jeśli trend wzrostowy Konfederacji w sondażach jest wyraźny, to zaczynamy o tym więcej dyskutować i Konfederacja zaczyna się robić atrakcyjna, wchodzi do mainstreamu dyskusji publicznej. Zaczyna działać mechanizm przyłączania się do tych, którym się lepiej wiedzie. Tu działa ten element – przestaje być obciachem głosowanie na Konfederację. Uruchamia się społeczny dowód słuszności: skoro jest coraz więcej ludzi, którzy rozpatrują tę opcję, to może się przyjrzę. Zwłaszcza, jeśli mówimy o wyborcach sfrustrowanych, których – jak wiemy – jest dużo w Trzeciej Drodzem oraz coraz więcej w pewnej części elektoratu PiS.

Jeśli trend wzrostowy Konfederacji w sondażach jest wyraźny, to zaczynamy o tym więcej dyskutować i Konfederacja zaczyna się robić atrakcyjna, wchodzi do mainstreamu

Dr Barbara Brodzińska-Mirowska, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

A co się stało z Szymonem Hołownią? W lutym 2024 roku był moment, że w sondażach był blisko drugiego miejsca, dziś w niektórych badaniach uzyskuje zaledwie 4 proc. poparcia.

Efekt świeżości Szymona Hołowni, jak to z efektem świeżości bywa, był krótkotrwały. Hołownia był bardzo sprawny retorycznie, wpisał się w trend trochę żartobliwego przedstawiania polityki – to był show, wydarzenie medialne. Tego typu ekspresja ma zazwyczaj to do siebie, że trwa krótko. Myślę, że początek końca tego efektu świeżości Hołowni rozpoczął się wtedy, gdy Szymon Hołownia przyjął na siebie odpowiedzialność za zablokowanie liberalizacji przepisów antyaborcyjnych. To nie jest dziś priorytet dla ludzi, ale ma to wartość symboliczną w ocenie skuteczności rządu. I moim zdaniem wtedy zaczęła się spadkowa. Potem doszedł do tego element rozgrywek koalicyjnych, w których wskazywano Trzecią Drogę, konserwatystów, jako tych, którzy blokują pewne rozwiązania, uniemożliwiają konstruktywne działanie. Dzisiejsza pozycja Hołowni wynika z jednej strony pewnie z problemów wewnętrznych, organizacyjnych Polski 2050, z drugiej – z niezrealizowania postulatów koalicji rządzącej. Brak skuteczności rządu będzie się odbijał na wszystkich podmiotach rząd tworzących. Poza tym mam wrażenie, że Polska 2050 i Trzecia Droga jako koalicja mają problem, żeby uzasadnić po co oni w ogóle są, poza tym, że muszą być, aby tworzyć rząd i aby Koalicja Obywatelska i Lewica miały większość w Sejmie. Pytanie jest: co jeszcze? Nie ma tego co jeszcze, nie ma tego przekazu. W chaosie politycznym wygrywa ten, kto ma jasny przekaz, kto lepiej potrafi pokazać po co ja na tej scenie politycznej jestem. I okazuje się, że Mentzen potrafi to lepiej zrobić, niż Hołownia.

Czytaj więcej

Sondaż CBOS: Trzaskowski i Nawrocki tracą. Duży skok poparcia dla Mentzena

Zwłaszcza, że Hołownia przekonując dziś, że nadal jest trzecią drogą, alternatywą, jest mniej wiarygodny niż w 2020 roku, bo dziś jest częścią obozu władzy.

To jest jedna sprawa. Po drugie: Hołownia też popadł w pułapkę „plucia w swoje gniazdo”. W pewnym momencie zaczął się pozycjonować, jako ten „trzeci wybór”. Ale inna była sytuacja, gdy nie tworzył rządu i mógł się kreować na trzecią opcję, a zupełnie inna jest sytuacja wtedy, gdy jest w rządzie, więc nie może być już trzecią drogą. To jest pułapka, w którą wpadł: w pewnym momencie skończył się pomysł na to z jakim przekazem ma Polska 2050 iść.

Czy Polska 2050 przetrwa wynik Szymona Hołowni na poziomie 4-5 proc.?

Będzie to trudne. To jest partia, która nie jest jeszcze tak mocno ustrukturyzowana, nie jest tak mocno zinstytucjonalizowana i osadzona. I może być efekt odpływu do aktora mocniejszego…

Donald Tusk z całą pewnością wykorzysta słabość Polski 2050 i wchłonięcie tej partii będzie opcją najdelikatniejszą

Dr Barbara Brodzińska-Mirowska, politolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

…czyli Koalicji Obywatelskiej…

Tak. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby zrealizowały się dwa scenariusze. Po pierwsze: rozpadłaby się koalicja Trzeciej Drogi, bo jaki jest sens jej politycznego istnienia? A po drugie: że być może nastąpi szybciej, niż przewidywano, wchłonięcie Polski 2050 do Koalicji Obywatelskiej. Donald Tusk z całą pewnością wykorzysta słabość Polski 2050 i wchłonięcie tej partii będzie opcją najdelikatniejszą.

Wracając do Sławomira Mentzena – czy pani zdaniem ma on szansę wyprzedzić Karola Nawrockiego? Sondaże wskazują, że jego elektorat jest młody, a młodzi wyborcy są tymi, których zachowania są najmniej pewne, frekwencja wyborcza wśród nich zazwyczaj jest niższa.

Wydaje mi się, że – summa summarum – on będzie bardzo deptał Nawrockiemu po piętach, ale na ten moment, choć może być relatywnie blisko, to jednak do drugiej tury wejdzie Nawrocki. To jednak wymusi na PiS zmianę strategii, i to szybką zmianę strategii, bo okazuje się, że Nawrocki nie walczy już tylko z Rafałem Trzaskowskim, ale również z Mentzenem. A to przecież zmienia postać rzeczy w kampanii wyborczej.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki przegrywa ze Sławomirem Mentzenem w internetowym sondażu

Tę walkę o wyborcę Konfederacji już widać. Przekaz Karola Nawrockiego jest bardzo mocno skierowany w stronę wyborców Konfederacji.

To prawda, ale PiS musi jeszcze zmobilizować swój umiarkowany elektorat. Bo żelazny elektorat będzie i jest zmobilizowany – i to widać. Poparcie Nawrockiego jest właśnie na poziomie żelaznego elektoratu PiS. Ale gdzie jest elektorat umiarkowany PiS? Wydaje się, że to ten elektorat wcale nie ma specjalnie ochoty na Nawrockiego głosować. Mimo to wejście Mentzena do II tury może być rzeczywiście trudne ze względu na strukturę jego elektoratu, jego układ socjodemograficzny. Młodzi ludzie nie stanowią większości, tej części populacji, która by przeważała. Bywa też, że są bardziej chwiejni, jeśli chodzi o motywację do udziału w wyborach. Dzisiaj mówią, że pójdą, ale czy pójdą? Zobaczymy. Elektorat Konfederacji bywa szybko demobilizujący się. Pamiętajmy jednak, że dziś wieje dobry wiatr dla Konfederacji. To jest poza tym formacja, którą tworzą relatywnie młodzi ludzie, oni mogą wyczekać, z pewnymi krokami politycznymi nie musi im się spieszyć. Pytanie też, czy przed II turą Mentzen, jeśli do niej nie wejdzie, przekaże poparcie Nawrockiemu.

Pojawiają się sygnały, że Krzysztof Bosak wezwie w takiej sytuacji do głosowania na Nawrockiego. Ale czy Mentzen, lider ultraliberalnej jeśli chodzi o program gospodarczy Nowej Nadziei zachowa się tak samo?

Sama jestem ciekawa. A jestem ciekaw z dwóch powodów: Konfederacja budowała się na wizerunku antypisowym mocno. Moim zdaniem dużo będzie zależało od tego, jak politycy Konfederacji będą oceniali to, co dzieje się z PiS. Mogą być dwa rozwiązania: jeśli Mentzen Nawrockiego poprze, to należałoby interpretować jako ukłon Konfederacji w stronę PiS-u, co otwierałoby pole do przyszłej koalicji parlamentarnej. Natomiast bardziej prawdopodobne jestże – ponieważ Konfederacja ma jeszcze czas – wstrzyma się od przekazania poparcia, co będzie można interpretować jako sygnał, że wyczekują, co się stanie z Prawem i Sprawiedliwością i będzie chciała politycznie skorzystać na ich słabości. Trzeba założyć, że wybory prezydenckie będą punktem newralgicznym dla przyszłości PiS. Nie chodzi o to, że PiS nagle zniknie, tak się oczywiście nie stanie. Chodzi jednak o to, jak ta partia będzie przebudowywana, czy będzie walka frakcji, jak się zachowa Jarosław Kaczyński, którego przywództwo jest coraz bardziej dyskutowane, czy będzie obwiniony za to, że Nawrocki był kandydatem. To jest kandydat słaby, co świadczy o tym, że Kaczyński nie kierował się mocą kandydata tylko tym, żeby się partia nie rozleciała.

„Rzeczpospolita”: W sondażach prezydenckich to co najciekawsze dzieje się chyba na razie za plecami głównych faworytów, w walce o trzecie miejsce. To, że Sławomir Mentzen będzie o nie walczył, było do przewidzenia, ale tego, że tak bardzo zdystansuje Szymona Hołownię, nikt się chyba nie spodziewał.

Dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska: Rzeczywiście, były dwa pewniaki, jeśli chodzi o tę kampanię. Pierwszym pewniakiem było to, że będzie na pewno w czołówce kandydat PiS i Rafał Trzaskowski, przygotowany do walki o prezydenturę wiele lat. A drugim pewniakiem było to, że Szymon Hołownia będzie trzeci. To, co się dzieje w Konfederacji moim zdaniem zdecyduje nie tylko o prezydenturze, ale także o tym jak będzie się polska scena polityczna układała w najbliższych latach. Dzieje się coś, co wywołuje duże zamieszanie w PiS. I to z kilku powodów. Pierwszym powodem jest oczywiście to, że kampania Karola Nawrockiego jest bardzo słaba. Zwykle PiS miało naprawdę dobre kampanie, tym razem i kampania jest słaba i kandydat jest bardzo słaby, co świadczy też o tym, co dzieje się w PiS. Trudna sytuacja, również wewnętrzna, w PiS przekłada się na nieefektywność kampanii. Na tym korzystają Mentzen i Konfederacja. Realizuje się powoli czarny sen Jarosława Kaczyńskiego, w którym to rośnie inna siła prawicowa. O ile niemal dwa lata temu, przed wyborami parlamentarnymi, byłam bardzo ostrożna i hamowałam emocje związane wtedy ze wzrostem Konfederacji w sondażach, ona była wtedy przeszacowywana. O tyle obecnie mamy do czynienia z pewnym trendem. I ten trend wzrostowy Konfederacji wynika, moim zdaniem, z dwóch rzeczy. Po pierwsze: dużego kryzysu w PiS, a po drugie z trendów globalnych. Nie jesteśmy samotną wioską – to co się dzieje na świecie rezonuje. A na świecie wzmacniają się bardzo mocno radykalizmy prawicowe, mamy kolejną falę, w ciągu ostatnich dwóch dekad, w której populizm prawicowy ma się świetnie. To zresztą było do przewidzenia: wygrania Joe Bidena parę lat temu wcale nie wieściła końca tego populizmu, i teraz widzimy manifestację tego. Towarzyszy temu duży niepokój, ludzie zaczynają oczekiwać pragmatycznego podejścia do polityki, ponieważ mają poczucie niestabilnej przyszłości. W takich warunkach partie takie jak Konfederacja mają swój moment. I to jest przyczyną wzrostu tej partii w sondażach. Plus oczywiście trzeba powiedzieć, że Mentzen - jakkolwiek można dyskutować czy to na pewno jest najlepszy kandydat, czy Krzysztof Bosak nie byłby lepszy - ale nie zmienia to faktu, że ten kandydat pracuje od wielu miesięcy, bardzo intensywnie, w terenie. I kieruje swój komunikat do bardzo hermetycznego wyborcy, a więc jest bardziej spójny, bardziej rezonuje w mediach społecznościowych. Nie ma jednak w tej kampanii potencjału na wygraną wyborów. Wzrost poparcia Konfederacji jest wynikiem dużej słabości PiS i demobilizacji jego umiarkowanego elektoratu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Duda komentuje kłótnię w Białym Domu. „Zełenski powinien wrócić do stołu rozmów”
Polityka
„Stawka jest wysoka”. Tusk pisze o „realizacji rosyjskich interesów z głupoty lub z wyrachowania”
Polityka
Sondaż: Kto był najlepszym szefem MSZ ostatniej dekady? Wyraźny zwycięzca
Polityka
Awantura w Białym Domu. Reakcje polityków PiS
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Polityka
„Polityczne Michałki”: Co dzieje się z kampanią Nawrockiego, czy Mentzen utrzyma impet, PO korzysta na geopolityce
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”