Jak przystało na największą demokrację świata – jak nazywa się często liczące 1,4 mld mieszkańców Indie – odbywa się tam właśnie największe święto religijne świata.
U zbiegu trzech świętych rzek: Gangesu, Jamuny i mitycznej Saraswati, zgromadzi się tego roku ponad 400 mln wyznawców hinduizmu – mniej więcej tyle, ilu mieszkańców liczy cała Unia Europejska.
Nacjonalistyczny premier Modi i największa na świecie uroczystość religijna
Jest to święto Maha Kumbh (Wielkiego Dzbana), które w tym roku zapatrzono przymiotnikiem Maha, czyli wielkie, ze względu na specyficzne położenie Słońca, Księżyca i Jowisza, co tłumaczy wyjątkową liczbę gości. Samo Maha Kumbh odbywa się co 12 lat.
W tym roku przypada po raz pierwszy w okresie rządów premiera Narendry Modiego i jego hinduistycznego oraz jawnie nacjonalistycznego ugrupowanie Indyjska Partia Ludowa (Bharatiya Janata Party, BJP). Dla wielu jest to święto radości i odkupienia bez żadnego podtekstu politycznego. Trudno jednak nie zauważyć, że w obecnej sytuacji politycznej wpisuje się doskonale w ideologię BJP. Opiera się ona na przekonaniu, że Hindusi mogą być zjednoczeni wyłącznie jako wspólnota religijno-kulturowa i stawia to pod znakiem zapytania przynależność do niej wyznawców innych religii.
– Organizowany przez Modiego i BJP festiwal jest pomyślany jako symbol hinduskiej jedności i władzy. Służy bez wątpienia prezentacji wielkości Indii przede wszystkim jako narodu hinduskiego – mówi „Rzeczpospolitej” Thorsten Wojczewski z uniwersytetu w Coventry, autor licznych książek i opracowań o współczesnych Indiach.