„Prawie całe Kurachowe okupowane przez wroga i utrzymanie tam kilku posterunków obserwacyjnych to wyłącznie polityczne zadanie” – pisze w internecie jedna z ukraińskich grup zajmująca się obserwacją sytuacji na froncie.
Polityczne, gdyż ukraińskie ministerstwo obrony nie przyznało się do utraty miejscowości. Mimo iż broniące jej oddziały piechoty morskiej jeszcze 2 stycznia informowały o opuszczeniu Kurachowego (w czym, jak się zdaje, nie zorientowali się atakujący Rosjanie). Odwrót potwierdził następnego dnia ukraiński ekspert wojskowy Konstanty Maszowec.
Rosjanie ruszają do okrążenia Pokrowska
Ukraińscy analitycy uważają, że porażkę sprowadziła szybka utrata centralnej części miejscowości, a próba odpierania ataków na zachodnich jej skrajach nic nie dała. „(Utrata centralnej części) mocno poderwała morale obrońców, a oficjalne opowieści o »kontroli nad miastem« jeszcze bardziej je zdemoralizowały. Dalej już nie było bojowych manewrów ale rozkazy typu: utrzymać ten mur i jeszcze ten ogródek z ziemniakami” – piszą.
– Z klatki schodowej nie wyjdziesz. Wszystko rozbite, wszystko się pali, wszędzie pozrywane kable energetyczne, gałęzie drzew. Nie wyjdziesz nawet po wodę, bo jak wyjdziesz, to koniec – trup. Sam pochowałem pięć osób. Ale tak niegłęboko, doły były na 40–50 cm – opowiadał dziennikarzom mieszkaniec Kurachowego, Hennadij, którego w mieście zaskoczyły szybkie, rosyjskie podboje.
Teraz atakujący Rosjanie zdobyli wreszcie pewną swobodę manewrów, Kurachowe bardzo im zawadzało w ewentualnym ataku na położony na północ Pokrowsk lub w obejściu tych pozycji obronnych od zachodu.