Jimmy Carter zmarł w niedzielny wieczór czasu polskiego w prostym drewnianym domu, w którym spędził większość swojego życia: w miasteczku Plain w Georgii. – To był człowiek zasad, wiary i skromności – powiedział o nim Joe Biden, który w 1976 roku jako pierwszy senator poparł starania demokraty Cartera o najwyższy urząd w państwie.
Gubernator Georgii i farmer specjalizujący się w uprawie orzeszków arachidowych podjął walkę o Biały Dom z hasłem, które cztery dekady później skopiował od niego Donald Trump: osuszenia waszyngtońskiego bagna. I jednemu, i drugiemu chodziło o uzdrowienie establishmentu politycznego kraju. Ale metody, jakie zamierzali zastosować, chyba nie mogłyby się bardziej od siebie różnić.