Kilka dni przed spotkaniem w wywiadzie dla brytyjskiej sieci SkyNews prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że gdyby Ukraina dostała zaproszenie od NATO, „gorąca faza” wojny zostałaby zakończona. To był sygnał możliwego do zaakceptowania przez Kijów kompromisu: faktycznie pogodzenie się z utratą około jednej piątej terytorium na rzecz Rosjan w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla pozostałej części państwa.
Zełenski zasugerował też, że możliwe jest przyjęcie przez Ukraińców „modelu niemieckiego” z przeszłości. Przystępując do NATO w 1955 roku, Republika Federalna nie uznawała podziału Niemiec a nawet granicy na Odrze i Nysie. Jednak faktycznie gwarancje bezpieczeństwa paktu obejmowały tylko terytoria, które rzeczywiście pozostawały pod kontrolą władz w Bonn.
Tuż przed szczytem w Brukseli do ministrów spraw zagranicznych państw alianckich list w sprawie zaproszenia do NATO skierował także szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Sybiha. Przekonywał w nim, że taki gest natychmiast pozbawi Kreml jednego z głównych powodów kontynuacji uderzenia na Ukrainę: przekształcenia jej w kraj neutralny.
Czytaj więcej
Prezydent Zełenski ustępuje i zaczyna mówić o możliwości przerwania wojny bez wyzwolenia okupowanych terenów. Kijów tym samym rozpoczął publiczną grę z nowym prezydentem USA.
Nordycy, Bałtowie i Polska opowiedzieli się za zaproszeniem Ukrainy do NATO
Na szczycie w szwedzkim Harpsund w minionym tygodniu przywódcy Polski, Norwegii, Szwecji, Finlandii, Estonii, Litwy i Łotwy poparli „plan zwycięstwa” Zełenskiego, którego jeden z pięciu punktów zakłada „natychmiastowe” zaproszenie do NATO, choć precyzuje, że sama akcesja nastąpiłaby w bliżej nieznanym terminie.