W badaniu IBRiS pokazującym obraz potencjalnej rywalizacji w II turze wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski – który w sobotę został kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta – może liczyć na 49,7 proc. poparcia. Nawrocki na 26,2 proc. W tym też badaniu 11,8 proc. ankietowanych deklaruje, że nie wzięłoby udziału w głosowaniu w II turze, a 12,3 proc. stwierdza, że nie wie, na kogo oddać głos.
Sondaż przeprowadzono w dniach 22–23 listopada 2024 r., a więc jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem kandydatury prezesa IPN. Ale Nawrocki w puli (również publicznej) kandydatów PiS był jednak od wielu miesięcy. Wyniki badania odnoszą się tylko do ankietowanych, którzy wcześniej zadeklarowali, że wezmą udział w I turze. Sondaż zakłada zatem scenariusz, że duopol PO–PiS nie zostanie w najbliższych wyborach przełamany, ale kandydaci spoza niego – jak marszałek Sejmu Szymon Hołownia – będą chcieli wejść do II tury. Hołownia swoje polityczne przesłanie buduje właśnie na przełamaniu duopolu kandydatów dwóch największych ugrupowań.
Czytaj więcej
Prezentacja kandydata na prezydenta ze strony PiS, podobnie jak i sam wybór Karola Nawrockiego, przypomina znaną ze slapsticku scenę, w której uciekający przed grubym policjantem komik zamiast przeskoczyć mur zawisa na nim bezradnie, z jedna nogą po jednej jego stronie, z drugą po drugiej. Za jedną ciągnie gruby i mało inteligentny policjant, za drugą koleżeństwo sympatycznego opryszka. I trudno z tej komicznej sytuacji wybrnąć. Pójść do przodu.
– Przede wszystkim jesteśmy na pół roku przed wyborami. Badamy bardziej emocje, nastroje, niż mierzymy konkretne poparcie. Wiadomo, że dziś wyobraźnią rządzi rywalizacja PiS z KO. To nas doprowadziło do tego, by tak to pytanie zadać. Nie jest tu badana frekwencja wyborcza. Pokazujemy rozkład sympatii, stan braku rozpoznawalności kandydata PiS – tłumaczy metodologię badania Marcin Duma, prezes IBRiS.