Zawsze jest gotowy, „jak cichociemni, na wszystko”. Bo jak mówi „trudno odpowiedzieć, jakie Pan Bóg i Polacy przewidzą dla mnie jeszcze zadania w niedalekiej przyszłości”. Jeżdżąc po kraju, „trzykrotnie okrążył kulę ziemską”. Obejmując obecnie piastowany urząd, chciał „wypełnić narodowy łańcuch świadomości historycznej”. Swoją misję opisał jako poszukiwanie „inkluzywnej oferty edukacyjnej, która będzie balansem między sacrum historii a profanum nieustannie zmieniającej się rzeczywistości”. Pisze, że „Polska nie jest kulą bilardową, której można nadawać ruch i rotację, zgodnie ze swoją osobistą ambicją, zgodnie ze swoimi osobistymi planami”.
„Bezpartyjny” kandydat PiS
Jarosław Kaczyński zdecydował: „bezpartyjnym” kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie dr Karol Nawrocki, prezes IPN, który wygrał tym samym rywalizację z Przemysławem Czarnkiem, Mariuszem Błaszczakiem i Tobiaszem Bocheńskim.
Kraków, hala Sokoła. Jak mówi prezes PiS, to miejsce „historyczne i szczególne dla szerokiego środowiska polskich patriotów”. 11 listopada 2014 roku prawica ogłosiła w tym miejscu start Andrzeja Dudy. Z Krakowa był też Janusz Kurtyka, prezes IPN (2005–2010): kandydata na prezydenta widzieli w nim Lech i Jarosław Kaczyński.
PiS wraca więc do macierzy. Choć Nawrocki jest z Gdańska. Ani do partii nie należy. Bo w świetle ustawy o IPN nie może. To raczej za mało, by wyjaśnić koncepcję kandydata „bezpartyjnego” (zresztą podobną drogę obrał Szymon Hołownia). Co więc chce osiągnąć Kaczyński?
Sondaż pracowni Opinia24 dla Radia ZET z 22 listopada pokazuje, że w badanej grupie (1000 osób) rozpoznawalność Nawrockiego wynosi 39 procent (dla porównania: Mateusza Morawieckiego – 98, Beaty Szydło – 95, Przemysława Czarnka – 92). Ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Podobnie było przecież z Andrzejem Dudą.