Jest coś jeszcze: choć piął się do góry dzięki PiS, Nawrocki
pozostaje niewiadomą. Nie ma doświadczenia w kampanii prowadzonej na podobną skalę, a założenie, że
prędzej okaże się plasteliną, niż da o sobie znać jego bokserska natura, wydaje
się do pewnego stopnia ryzykowne (pewne napięcie miało wystąpić między
Nawrockim a ministerstwem spraw zagranicznych, kiedy kierował nim Zbigniew Rau,
a przyczyną miała być samodzielność w planowaniu zagranicznych podróży; przy
czym kiedy Nawrocki ubiegał się o fotel prezesa IPN, przedstawił pomysł
regularnych spotkań z korpusem dyplomatycznym). Czy Kaczyński kontroluje jego najbliższe
otoczenie, w tym Sławomira Cenckiewicza, którego – to powszechna wiedza – nigdy
nie chciał zobaczyć w roli prezesa IPN, bo jest… niesterowalny? W jakiej roli wystąpi Rafał Leśkiewicz, rzecznik Instytutu Pamięci Narodowej? Wśród
historyków, którzy zanurzeni są w temacie, krąży przecież stary dowcip, że Leśkiewicz
powinien być „wpisany w ustawę o IPN”, bo prezesi się zmieniają, a on wciąż się
trzyma.
Choć polityka historyczna jest ważna, nie będzie
główną osią kampanii (można się przy tym spodziewać, że Nawrocki będzie próbował
dzielić Polaków na patriotów i dalekich tej idei, bo robił to wcześniej, np. w stosunku do Pawła Adamowicza – „Patriotyzmem gardzi”, pisał pod jego adresem na Facebooku). Co na temat bezpieczeństwa militarnego,
energetycznego i ekonomicznego ma do powiedzenia Polakom Karol Nawrocki?
Komentatorzy zwracają przecież uwagę na jego retoryczny deficyt. Z tym że tam
gdzie jedni zobaczą pompatyczność i usłyszą pustą korpomowę (przykłady zebrane
na wstępie tekstu m.in. z wywiadu dla „Rzeczpospolitej” i konkursu na prezesa IPN), drudzy dostrzegą święcący dziś triumfy chłopski rozum.
Sporo zależy więc od profesjonalizmu sztabu i pieniędzy.
I zaangażowania struktur partyjnych, których nie zastępują – choć organizacyjnie
wiele ułatwiają – oddziały terenowe IPN. Czy wszyscy popierają decyzję prezesa
PiS? W pewnym sensie to „ostatni taniec” Kaczyńskiego.
Przychodzi
Karol Nawrocki do Pawła Adamowicza i chce kupić Westerplatte
Dr Karol Nawrocki ma 41 lat. Jest nie tylko
historykiem, ale również byłym piłkarzem (kibicuje Lechii Gdańsk) i bokserem. Boks,
który jest dla niego stałym punktem odniesienia, lubi też Jarosław Kaczyński.
Nawrocki chętnie dzieli się w mediach społecznościowych zdjęciami z siłowni i
ringu (bokserski pas zajmuje zaszczytne miejsce na jego biurku). W grudniu zeszłego roku w bokserskiej pozycji wystąpił na okładce
tygodnika „Sieci”, zapowiadając, że „IPN będzie twierdzą nie do zdobycia”. Kiedy
media podawały, że prezes PiS poszukuje kandydata, który ma kojarzyć się z
bezpieczeństwem, opublikował krótki film, na którym biega z bronią, pohukując „Wróg,
wróg”.
Przełom w jego karierze nastąpił, kiedy ministrowie
Piotr Gliński i Jarosław Sellin przejęli w 2017 roku Muzeum II Wojny Światowej
w Gdańsku: zapowiedział to dziewięć lat wcześniej Jarosław Kaczyński (opinia
publiczna poznała wówczas koncepcję wystawy stałej – prawicy nie podobało się
położenie akcentu na historię ofiar cywilnych). Z gdańskiego oddziału IPN Nawrocki awansował na stanowisko dyrektora muzeum.
Jego zespół wprowadził oczekiwane przez PiS zmiany, które do dzisiaj pozostają
przedmiotem konfliktu.