3,6 mln zł – tyle według Państwowej Komisji Wyborczej bezprawnie wydała partia Jarosława Kaczyńskiego na kampanię parlamentarną przed wyborami w 2024 roku. Oznacza to, że zwrot kosztów poniesionych przez Prawo i Sprawiedliwość na kampanię może zostać obcięty o ponad 10 mln zł – trzykrotność zakwestionowanej kwoty, a partia będzie musiała zwrócić 3,6 mln do Skarbu Państwa. PiS nie tylko straci 10 mln zł dotacji, lecz także partia będzie pozbawiona w całości subwencji przez najbliższe trzy lata. Partia Jarosława Kaczyńskiego może łącznie stracić 57 mln zł. PiS może się w ciągu 14 dni odwołać do Sądu Najwyższego. Odrzucenie sprawozdania nie zapadło jednogłośnie. Wcześniejsze dwa posiedzenia PKW były odraczane. – Dotychczas PKW nie wchodziła tak dalece merytorycznie w kwestie wydatków na kampanię wyborczą. Wcześniejsze decyzje dotyczyły raczej kwestii formalnych – powiedział podczas konferencji prasowej przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, który wstrzymał się od głosu. We wcześniejszych latach odrzucono sprawozdania finansowe m.in. PSL i Nowoczesnej.
Czytaj więcej
Państwowa Komisji Wyborcza odrzuciła sprawozdanie komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość. Partia będzie musiała zwrócić 3,6 mln zł. Do tego zwrot za poniesione wydatki na kampanię będzie niższy o ponad 10 mln zł. O taką kwotę zostanie też pomniejszona wypłacana rokrocznie subwencja.
Co mówią przepisy
– Istnieje możliwość, że rozstrzygnięcie PKW będzie sprawiedliwe, aczkolwiek niezgodne z prawem czy wręcz niesprawiedliwe – powiedział przewodniczący PKW Sylwester Marciniak jeszcze przed głosowaniem jej członków nad odrzuceniem sprawozdania. Przepisy bezwzględnie nakazują odrzucenie sprawozdania finansowego, jeśli środki pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów przekraczają 1 proc. wszystkich środków komitetu wyborczego. Wysokość kary zależy od kwoty, jaką komitet wyborczy wydał niezgodnie z prawem. Po odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego dotacja dla partii pomniejszona zostaje o kwotę stanowiącą równowartość trzykrotności wysokości środków pozyskanych lub wydatkowanych z naruszeniem przepisów.
Czytaj więcej
PKW surowo ukarała PiS za złamanie kodeksu wyborczego, pozbawiając partię około 40 proc. budżetowych wpływów. To surowa lekcja z morałem dla całej klasy politycznej.
Ile może stracić PiS
– Skutki są takie, że PiS jako partia polityczna uzyskała największą liczbę mandatów i ta dotacja dla komitetu wyborczego wynosiłaby przeszło 38 mln zł, ale na skutek przekroczenia, gdzie PKW uznała, że powyżej 1 proc. to ta dotacja będzie umniejszona o 10 mln zł, czyli będzie wynosiła 28 mln, natomiast skutki są poważniejsze, jeżeli chodzi o subwencję dla partii politycznej, dlatego że ta subwencja w ciągu najbliższych trzech lat partia może być pozbawiona – poinformował szef PKW. Politycy PiS już zapowiedzieli odwołanie się od decyzji oraz zbiórkę funduszy na partię. – Decyzja PKW w sprawie sprawozdania finansowego PiS jest haniebna. Wpisuje się w rozgrywkę polityczną obecnej władzy, której celem jest zemsta i marginalizacja opozycji – napisał w mediach społecznościowych Mateusz Morawiecki. Były premier dodał, że PiS nie godzi się z decyzją i wstąpi na drogę sądową. „Przeciwstawiamy się próbom zniszczenia polskiej demokracji. Będziemy o nią walczyć, samodzielnie zbierając fundusze na kampanię! Nie dla monopolu na władzę w Polsce!” – napisał były szef rządu. Z kolei Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej po ogłoszeniu decyzji PKW dodał, że w przyszłości podobnie ucierpi partia Donalda Tuska, która „wiecznie rządzić nie będzie”, jak powiedział, dodając: „my tej sprawy tak nie zostawimy. Komuna też miała być wieczna, reżim koalicji 13 grudnia też się skończy”. Z kolei Jacek Ozdoba z Solidarnej Polski napisał w mediach społecznościowych: „Członkowie PKW dokonują bezpośredniego ataku na demokrację. Dzisiejsza ich decyzja zostanie zapamiętana jako próba odebrania możliwości działania opozycji w Polsce. Pogwałcenie wszystkich standardów demokratycznego państwa prawa. To paradoksalnie przyniesie odwrotny efekt. Mobilizacja elektoratu w połączeniu z rozczarowaniem wobec rządzących. Dla samych rządzących oznacza to ciężki poranek po wyborach”.