Dariusz Lasocki: Mam poczucie, że PKW odrzuci sprawozdanie PiS

Mamy lukę w przepisach i w tę lukę wciśniemy PiS, i pozbawimy tę partię środków – mówi Dariusz Lasocki, były członek PKW.

Aktualizacja: 29.08.2024 09:13 Publikacja: 28.08.2024 18:57

Dariusz Lasocki

Dariusz Lasocki

Foto: PAP/Rafał Guz

Wkrótce decyzja Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie dotacji i subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Jakiej decyzji się pan, jako były członek PKW, spodziewa?

Mam nadzieję, że ta decyzja zostanie w końcu podjęta, bo jej odkładanie jest moim zdaniem najgorszym rozwiązaniem. W momencie, w którym jedna czy druga partia polityczna – w tym przypadku wiemy która, poprzednie zostały skwitowane pozytywnie za wybory – nie ma pewności, czy dostanie pieniądze, tworzy to bardzo niezdrową sytuację. A mówimy o największej partii opozycyjnej. PKW musi w końcu podjąć tę decyzję, mimo że termin, o którym tu mówimy (sześć miesięcy), jest terminem instrukcyjnym i nie stoi za nim żadna sankcja. Ale dla pewności obrotu – też gospodarczego, bo pamiętajmy, że PiS ma zobowiązania kredytowe – ta decyzja powinna zostać podjęta. Bijatyka między PKW, największą partią i rządem trwa już wiele tygodni. Mam przeczucie, że PKW odrzuci sprawozdanie PiS.

Czytaj więcej

Poseł PiS przyznaje: Zawiedliśmy i powinniśmy się zmienić

Politycy PO i innych partii rządzących mówią prosto: skoro są nieprawidłowości i podejrzenia o nieprawidłowości, to trzeba je wyjaśniać.

Finansowanie partii politycznych w Polsce trwa już trzy dekady. Dotąd nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Trzeba też zdementować to, o czym mówi np. Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW – że do podobnych sytuacji dochodziło w przeszłości. Otóż nie. Ani PSL, ani Nowoczesna – w przypadku PSL było to ponad 20 lat temu – nie były w tej samej sytuacji. Mówiąc wprost: koalicja rządząca zauważyła, że można odebrać partii politycznej finansowanie i zaczęła przygotowania oraz procedowanie w tym kierunku. Z tym mamy do czynienia po raz pierwszy w polskiej rzeczywistości politycznej i społecznej. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Wielkiej Brytanii, we Francji, nawet we Włoszech, gdzie polaryzacja polityczna jest ogromna.

Co konkretnie ma pan na myśli?

„Drukowanie kwitów” – bo z taką praktyką mamy teraz do czynienia. To akcja nawoływania organów państwa do przygotowania dokumentów. Nie było wcześniej takiej sytuacji.

Politycy koalicji rządzącej mówią, że sytuacja jest bezprecedensowa, że nigdy nie było tak, by jedna partia polityczna w taki sposób wykorzystywała środki rządowe do celów politycznych, kampanijnych, takich jak np. pikniki.

Ja się z tym zgadzam. Pamiętajmy, PKW nie jest od tego, by wyrokować i stawiać zarzuty, od tego jest prokuratura i sąd. Komisja ocenia sprawozdania finansowe partii politycznej. Nie mamy możliwości domniemywania w sytuacji, gdy mamy do czynienia z partią opozycyjną – największą i tak naprawdę jedyną. Musimy rozgraniczyć: PKW, podobnie jak wszystkie organy państwa, działa zgodnie z zasadą legalizmu. To jest apisane w konstytucji, w art. 7: w granicach prawa. Jeśli dostaniemy wyroki sądów, że poseł X, Y, Z opłacał w nielegalny sposób ze swoich pieniędzy kampanię wyborczą, to będzie inna sytuacja. Teraz ich nie mamy. Trzeba się zastanowić, co właśnie w sytuacji, gdy takich wyroków nie mamy.

Czytaj więcej

Bodnar do PKW: oto prawdziwy cel czeków dla OSP z Funduszu Sprawiedliwości

Politycy koalicji znaleźli odpowiedź na pana pytanie. Mówią o Funduszu Sprawiedliwości, o NASK, o RCL. I że właśnie te pikniki itp. były finansowane z pieniędzy podatników, a de facto wspierały jedną partię – PiS. Nie uważa pan, że to był problem?

To może być paradoksalne, co mówię, zwłaszcza że byłem wskazany przez PiS do PKW w latach 2020–2024, ale zgadzam się z tym. Tyle że to nie jest pytanie o PiS, tylko o prawo. Kodeks wyborczy w Polsce jest źle skonstruowany, jeśli chodzi o tę kwestię. Ten gorset powinien być ciaśniejszy, bardziej uciskać partie polityczne. Tylko pytanie brzmi: czy polski establishment przez ostatnie 30 lat chciał zmiany tych przepisów? Nie chciał. A dziś, moim zdaniem instrumentalnie, te przepisy służą do czego? Do tego, by PiS udusić. Przez ostatnie 30 latach wszyscy premierzy wspierali kampanię, wszyscy prezydenci tak naprawdę też. Mamy lukę w przepisach i w tę lukę wciśniemy PiS, i pozbawimy tę partię środków. Tak działają politycy, ale nie może tak działać PKW.

Jak rozumiem, argument polega na tym, że ponieważ nie mamy do czynienia z transferami z Funduszu Sprawiedliwości na konto wyborcze PiS, to problemu tak naprawdę nie ma.

To jest clue. Gdy zaczniemy – mówię o kolegach z PKW – rozszerzająco interpretować przepisy, to każdej partii w przyszłości będzie można odebrać subwencję i dotację. Czy chcemy turbopolaryzacji w tym zakresie? Tylko dlatego, że jedna osoba postawiła sobie za punkt honoru pozbawienie PiS finansów? Wiadomo przecież, kto to jest. Moim zdaniem to będzie otwarcie puszki Pandory raz na zawsze, chyba że zmienimy przepisy. Ten Sejm jest bardzo leniwy. Czy po tylu miesiącach próbował zmienić kodeks wyborczy w tym zakresie?

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie

Wróćmy do istoty sporu: koalicja rządząca mówi, że trzeba iść z duchem prawa, a nie kierować się tylko jego literą. Pan to odrzuca?

Absolutnie: Krajowe Biuro Wyborcze też to odrzuca. Zgodnie z jawną analizą KBW nie można tak rozszerzająco definiować środków finansowych wokół partii politycznych. Jeśli PiS wróci do władzy, to odebranie środków będzie wisiało jak miecz Damoklesa nad każdym.

Jak pana zdaniem ten spór się zakończy?

Być może u komornika. PiS po negatywnej decyzji PKW może pójść do Sądu Najwyższego. Jeśli minister finansów Andrzej Domański nie uzna decyzji SN, to spór o subwencje może skończyć się u komornika. Bo PiS pójdzie tam po tej potencjalnej decyzji SN. A tu chodzi o dziesiątki milionów złotych.

Co panu się wydaje najprawdopodobniejsze?

Uważam, że gra idzie o 100 mln zł. Niektórzy analitycy mówią o 8 mln zł. Moim zdaniem chodzi o całą pulę. Politycy niestety – mówię o koalicji wyborczej – mogą tak zadziałać. Teraz można powiedzieć: kodeks jest rachityczny. Ale to nie jest nawet wykładnia kodeksu ad hoc. Tylko po to, by zakwestionować konsensus ostatnich 30 lat. Ja mówię: OK, usiądźmy i uszczelnijmy tę regulację. Ale wspólnie w Sejmie, a nie w PKW, która nie ma takich uprawnień. Tak, by to dotyczyło każdego kolejnego rządu. Należy mocno podkreślić, że środków finansowych partii, która reprezentuje 7,5 mln wyborców, nie można odebrać na zasadzie domniemania, lecz na podstawie prawomocnych wyroków.

Wkrótce decyzja Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie dotacji i subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Jakiej decyzji się pan, jako były członek PKW, spodziewa?

Mam nadzieję, że ta decyzja zostanie w końcu podjęta, bo jej odkładanie jest moim zdaniem najgorszym rozwiązaniem. W momencie, w którym jedna czy druga partia polityczna – w tym przypadku wiemy która, poprzednie zostały skwitowane pozytywnie za wybory – nie ma pewności, czy dostanie pieniądze, tworzy to bardzo niezdrową sytuację. A mówimy o największej partii opozycyjnej. PKW musi w końcu podjąć tę decyzję, mimo że termin, o którym tu mówimy (sześć miesięcy), jest terminem instrukcyjnym i nie stoi za nim żadna sankcja. Ale dla pewności obrotu – też gospodarczego, bo pamiętajmy, że PiS ma zobowiązania kredytowe – ta decyzja powinna zostać podjęta. Bijatyka między PKW, największą partią i rządem trwa już wiele tygodni. Mam przeczucie, że PKW odrzuci sprawozdanie PiS.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Czy, zdaniem Polaków, PiS może wrócić do władzy po wyborach?
Polityka
Sondaż: KO na czele, jedna partia traci najwięcej
Polityka
W PiS kryzys, ale i Schadenfreude. Donald Tusk ogłasza "demokrację walczącą"
Polityka
Szef klubu Polski 2050: Hołownia najlepiej wpisuje się w standardy prezydenckie prezesa PiS
Polityka
Radosław Sikorski "wkręcony" przez rosyjskich pranksterów. Dołączył do długiej listy
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne