Nizinkiewicz: Donald Tusk podejmując decyzję zaszachował PiS i koalicjantów

Premier Donald Tusk po raz kolejny zdementował plotki, jakoby miał kandydować w wyborach prezydenckich. Ale powiedział też dwie bardzo istotne rzeczy, które wpłyną na kształt sceny politycznej w trakcie najbliższych miesięcy.

Publikacja: 18.08.2024 09:55

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Im częściej pojawiają się pogłoski o kandydowaniu Donalda Tuska na prezydenta Polski, tym bardziej premier deklaruje, że kandydować w wyborach nie będzie, można sparafrazować słynny cytat z A.A. Milne. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej po raz kolejny zadał kłam spekulacjom na temat udziały w wyborach prezydenckich. - Im częściej kategorycznie mówię, że nie jestem zainteresowany osobiście wyborami i że nie będę startował, tym częściej czytam później, że "z Tuskiem to nie wiadomo, jak będzie". Nie, nie będę kandydował, nie zamierzam kandydować - powiedział w piątek szef rządu. Prezes Rady Ministrów dodał, że "najbliższe lata to jest naprawdę bardzo poważna harówa". - Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem – dodał. To kolejne dementi z ust premiera i jasna deklaracja na temat politycznej przyszłości. Skąd więc pojawiają się liczne spekulacje i pewność komentatorów, którzy na szali kładą własną wiarygodność, żeby przekonać, że Tusk jednak będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski?

Kto rozsyła plotki o kandydowaniu Tuska na prezydenta?

Z PO. Największa partia rządząca postanowiła narzucić ton debaty w sezonie ogórkowym i podgrzać temperaturę przed decyzją w sprawie kandydata na prezydenta. Z mikrego tematu sprawa narosła do jednej z kluczowych podczas debat i programów politycznych oraz publicystycznych. Mniej się mówi o tym, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta, choć casting w partii Jarosława Kaczyńskiego może być o wiele bardziej spektakularny, niż o kandydacie PO. Platforma narzuciła narrację i podgrzewa temat, a jej koalicjanci z Trzeciej Drogi i Lewicy jeszcze bardziej. Wrażenie ma być takie, że w koalicji 15 października dzieje się i obóz władzy ma skupiać na sobie uwagę, aż do wielkiego finału, jakim będzie oficjalne ogłoszenie kandydata KO na prezydenta, czyli Rafała Trzaskowskiego. Oczywiście do tego momentu wciąż są, choć małe, szanse na to, że Tusk będzie musiał połknąć język i wystawić swoją wiarygodność na próbę, ale w to wierzy chyba już tylko Marek Sawicki. Ciekawsze w wypowiedzi Tuska, od samego kolejnego dementi, było coś innego.

Czytaj więcej

Krzysztof Bosak: Tusk może chcieć rewanżu, a PiS nie ma drugiego Dudy

Wspólny kandydat na prezydenta RP koalicji 15 października

Premier zapowiedział, że „decyzja o kandydacie Koalicji Obywatelskiej, a może szerzej, całej koalicji 15 października" powinna zostać ogłoszona przed świętami Bożego Narodzenia. - Wydaje mi się, że to jest termin optymalny, nie ma co za wcześnie zaczynać kampanii – oznajmił szef rządu. W ten sposób Donald Tusk postawił swoich koalicjantów z Trzeciej Drogi i Lewicy pod ścianą. Czy to znaczy, że szef rządu narzucił swoim podwładnym z bratnich partii, żeby nie wystawiali swoich kandydatów?

Szymon Hołownia szykuje się do kampanii prezydenckiej

Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Szymon Hołownia przygotowuje się do kampanii prezydenckiej. To że będzie kandydatem Trzeciej Drogi, potwierdziły nam też najwyższe władze z PSL. Partia, która nie walczy o najwyższy urząd w państwie przepada politycznie i przechodzi do historii. Ludowcy walkowerem nie oddadzą pola. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika jednak również, że sen Hołowni o prezydenturze przeminął. Będzie kandydował, bo formacja musi mieć swojego przedstawiciela w wyborach, ale liczy najwyższej na trzeci wynik. Cudu na Wisłą, a tym bardziej urną nikt się w Trzeciej Drodze nie spodziewa, tym bardziej sam Hołownia.

Czytaj więcej

Sondaż: Czy Szymon Hołownia może wygrać wybory prezydenckie?

Lewica będzie miała kandydatkę na prezydenta RP

Z naszych informacji wynika, że również Lewica wystawi swojego przedstawiciela i będzie nim kobieta, prawdopodobnie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, a obecnie coraz mniej prawdopodobne, że Magdalena Biejat. Wiara w zwycięstwo na Lewicy jest jeszcze mniejsza, niż w Trzeciej Drodze. Obie formacje są dogadane wstępnie w KO na poparcie we właściwym momencie wspólnego kandydata, którym będzie Rafał Trzaskowski. Oba ugrupowania nie stać na drogą kampanię, a tym bardziej na spektakularną klęskę.

Jedynym pytaniem jest, w którym momencie kandydaci Trzeciej Drogi i Lewicy zejdą z boiska, ewentualnie na jaki program lojalnościowy mogą liczyć ze strony Tuska za poparcie kandydata KO.

Ten scenariusz może przekreślić jedynie spektakularna wpadka Rafała Trzaskowskiego, ale PO przekonuje, że „nowych krzyży” Trzaskowskiego nie będzie.

Słowa Tuska są też mocnym wyzwanie dla PiS.

Czytaj więcej

Prekiel: Czas na panią prezydent. Lewica może mieć idealną kandydatkę

PiS musi przedstawić kandydata na prezydenta wcześniej

Premier zapowiedział, że kandydata KO zostanie przedstawiony przed Bożym Narodzeniem, co jak na kandydata rozpoznawalnego i popularnego nie jest terminem odległym. Inaczej wygląda sytuacja, gdy pretendent do najwyższego urzędu w państwie nie jest rozpoznawalny i popularny. Pretendenta trzeba zbudować, a na to potrzeba czasu, środków i gigantycznej kampanii. PiS nie może czekać do końca roku, bo straci cenne miesiące. Już czekanie do 11 listopada jest błędem, słyszymy z partii Jarosława Kaczyńskiego. Prezes będzie musiał przedstawić kandydata wcześniej, a to oznacza, że KO będzie mogła przygotować strategię pod najgroźniejszego rywala, a nie odwrotnie. Technicznie KO zyska dużą przewagę nad PiS.

Gdy Polacy będą już wiedzieć, kto oficjalnie będzie ubiegał się o prezydenturę z ramienia PiS, kandydat KO będzie wciąż enigmą, a domysły i plotki będą budowaniem napięcia i częścią nieoficjalnej kampanii. Na ile skuteczną?

Kampania prezydencka jeszcze oficjalnie się nie rozpoczęła, a Donald Tusk już narzucił jej ton oraz rozegrał koncertowo PiS, ale też postawił pod ścianą swoich koalicjantów.

Im częściej pojawiają się pogłoski o kandydowaniu Donalda Tuska na prezydenta Polski, tym bardziej premier deklaruje, że kandydować w wyborach nie będzie, można sparafrazować słynny cytat z A.A. Milne. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej po raz kolejny zadał kłam spekulacjom na temat udziały w wyborach prezydenckich. - Im częściej kategorycznie mówię, że nie jestem zainteresowany osobiście wyborami i że nie będę startował, tym częściej czytam później, że "z Tuskiem to nie wiadomo, jak będzie". Nie, nie będę kandydował, nie zamierzam kandydować - powiedział w piątek szef rządu. Prezes Rady Ministrów dodał, że "najbliższe lata to jest naprawdę bardzo poważna harówa". - Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem – dodał. To kolejne dementi z ust premiera i jasna deklaracja na temat politycznej przyszłości. Skąd więc pojawiają się liczne spekulacje i pewność komentatorów, którzy na szali kładą własną wiarygodność, żeby przekonać, że Tusk jednak będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski?

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kto będzie kandydatem PiS na prezydenta? Beata Szydło: Nie jestem na krótkiej liście
Polityka
Sondaż: PiS blisko KO. Trzecia Droga i Konfederacja walczą o podium
Polityka
Kandydatura Klicha pozytywnie zaopiniowana przez Komisję Spraw Zagranicznych
Polityka
Były europoseł PiS Ryszard Cz. został zatrzymany na lotnisku przez CBA
Polityka
Bogucki: Wielu marzy, żeby prezesa Kaczyńskiego nie było w życiu politycznym
Polityka
Mateusz Morawiecki ocenił Donalda Trumpa i Kamalę Harris. Wskazuje, do kogo mu bliżej