„PiS znalazło sposób na przedłużenie działania przepompowni. Wykorzystali radnych PiS, by zgodzili się współprowadzić Instytut Dmowskiego. Umowa z Glińskim ma zabetonować posady na 10 lat. Utrudnić rozliczenia bezwstydnych dotacji dla Bąkiewicza. Zyskali czas, ale nie bezkarność!” - napisał tuż po głosowaniu na sesji nadzwyczajnej w Otwocku poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.
Zwrot dwóch radnych
Zdecydowały o tym dwa głosy radnych niebiorących udziału w głosowaniu. Chodzi o Joannę Chmielewską (z klubu PO) i Magdalenę Nowak (radna ze Stowarzyszenia Inicjatywa Mieszkańców). Radne przyszły na sesję ale nie wzięły udziału w głosowaniu tłumacząc, że „nie będą mieszać się do krajowej polityki”. Tydzień wcześniej sesja została odwołana bo PiS nie miał większości w radzie. Wtedy radne chciały głosować przeciwko umowie z rządem. - Nie mam pojęcia co się stało w ciągu ostatnich dwóch dni, że PiS jednak uzyskał większość - mówi nam Arkadiusz Krzyżanowski, wiceprzewodniczący Rady Miasta, radny KO.
Czytaj więcej
PiS przerzuca Instytut im. Dmowskiego do gminy Otwock by uratować go przed likwidacją. I zagwarantować sobie z budżetu państwa 100 mln jeszcze przez dekadę.
Umowa na 10 lat, do zerwania za 2 lata
Umowa przewiduje wspólne prowadzenie przez 10 lat Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, którego trzy lata temu powołał ówczesny minister kultury Piotr Gliński z miastem. W Otwocku, który będzie dokładał po 200 tys. zł rocznie, ma powstać filia Instytutu a w niej muzeum Paderewskiego. Minister kultury zobowiązuje się dokładać po 10 mln zł. Co bulwersuje polityków KO umowa gwarantuje nieodwoływalność dyrektora Instytutu (prof. Jana Żaryna, byłego senatora PiS) bez zgody miasta.
Trudno będzie również ją zerwać. W projekcie umowy zapisano, że umowa może być rozwiązana przed czasem „w szczególnie uzasadnionych przypadkach”, ale okres wypowiedzenia wynosi nie krócej niż 1 rok, ze skutkiem na koniec roku budżetowego, w którym wypowiedzenie nastąpiło”. To oznacza że nowy minister kultury może zerwać umowę dopiero za dwa lata.